FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1319

The Reds gotowi, by spełnić oczekiwania

Artykuł z cyklu Artykuły


Każdy nowy sezon wiążę się z innymi nadziejami i optymizmem, a w tym roku oczekiwania na Anfield są naprawdę ogromne.

Po przybyciu talentów wartych wiele milionów funtów, kibice The Reds mają szczerą nadzieję, że w tym sezonie uda się na poważnie włączyć w walkę o Mistrzostwo Anglii.

Po tym, jak zamknięta została kurtyna na koniec poprzedniego sezonu, bardzo niecierpliwie oczekiwałem początku nowych rozgrywek, ponieważ odniosłem wrażenie, że nie zagraliśmy na miarę naszych możliwości w poprzednim sezonie ligowym. To był sezon, o którym The Reds bez wątpienia chcieli zapomnieć – najpierw z powodu bardzo słabego początku stracili szanse na sukces w lidze, a na zakończenie sezonu nie wykorzystali okazji, żeby po raz szósty w historii klubu wznieść do góry Puchar Europy.

Potrzeba zmian i wzmocnień była ewidentna i gdy Rafa wybrał swoje cele transferowe, zrobił wszystko, żeby ci zawodnicy ostatecznie trafili na Anfield. Jednak pragnienie zadośćuczynienia za niewykorzystane okazje jest niepodważalne i my możemy jedynie domyślać się, na jakim etapie zmian znajduje się obecnie Benitez.

Każdy zdawał sobie sprawę z potrzeby wzmocnienia siły ognia. The Reds potrzebowali prawdziwego snajpera i niektórzy twierdzili, że potrzebujemy jednego zawodnika zdolnego zdobyć dwadzieścia bramek, jednak tak naprawdę potrzebni są dwaj zawodnicy, którzy razem są w stanie strzelić czterdzieści ligowych goli.

Z pewnością przybycie Fernando Torresa ukazuje pozytywne intencje. Jeden z najbardziej pożądanych napastników w Europie nie mógł kosztować niewielkich pieniędzy, ale niewątpliwie to był cel numer jeden dla Rafy Beniteza. Jeśli spełni pokładane w nim nadzieje i zaprezentuje swoje ogromne umiejętności to The Reds będą iść we właściwym kierunku. Niespodzianką tego lata był transfer Andrija Woronina – jednak po jego występach w meczach towarzyskich może się okazać, że to będzie jeden z najlepszych ruchów tego lata. Z czterema różnymi międzynarodowymi napastnikami Rafa musi być pewien, że The Reds regularnie będą dysponować klasową parą snajperów.

Przygotowania do sezonu tak naprawdę nie pozwoliły nam odpowiedzieć na pytanie, w którym miejscu obecnie znajdują się The Reds, jednak na pewno było kilka spraw, z których można było czerpać przyjemność – występy nowych zawodników Yossiego Benayouna i Ryana Babela pokazały, że Liverpool niewątpliwie jest obecnie silniejszy i z większym optymizmem można wyczekiwać najbliższych wyzwań.

Przed inauguracją sezonu zawsze można wyczuć ogromną niepewność. I w ostatnich latach The Reds nie radzili sobie zbyt dobrze w pierwszych meczach ligowych, jednak w sobotę było inaczej i w starciu z Villą odnieśliśmy taki rezultat, o jakim marzyliśmy.

W tym meczu nie mogliśmy sobie pozwolić na najmniejszy błąd, dziennikarze już mieli praktycznie gotowe pierwsze strony gazet, więc tym razem nie mogliśmy zacząć sezonu do niekorzystnego wyniku. Wiele osób przewidywało remis, jednak ja uważałem, że jeśli podejdziemy do tego meczu z pozytywnym nastawieniem to – mimo ich przewagi własnego boiska – Villa była jak najbardziej do pokonania. W poprzednim sezonie byli zdecydowanie jedną z najbardziej na wyrost chwalonych drużyn, więc byłem zadowolony widząc Liverpool dyktujący warunki gry i ostatecznie sięgający po w pełni zasłużone trzy punkty. Nie było się jednak bez strachu – niesprawiedliwe było to, że Jamie Carragher był winowajcą przy rzucie karnym, jednak na szczęście dzięki odrobinie magii Stevena Gerrarda, The Reds sięgnęli po zwycięstwo. Potrzeba zwycięskiej inauguracji ligi była dla nas tym ważniejsza, że mamy przerwę w ligowych rozgrywkach ze względu na Eliminacje do Ligi Mistrzów. Nie ma wątpliwości, że dwa mecze więcej na tym etapie rozgrywek to spora niedogodność, zwłaszcza jeśli nie wygrywa się ligowych spotkań poprzedzających takie starcia.

W niedzielę czeka nas już jeden z największych meczów sezonu – starcie z Chelsea na Stamford Bridge. Jeśli chcemy poważnie uczestniczyć w wyścigu o tytuł Mistrza Anglii to właśnie to spotkanie może nam bez wątpienia pokazać, czy możemy o tym w ogóle marzyć.

Po tytuł sięga najrówniej grający zespół na przestrzeni 38 kolejek, jednak w ostatnich latach to właśnie starcia z czterema czołowymi zespołami decydowało o losach Mistrzostwa Anglii. Domyślam się, że żadna drużyna nie chciała rozgrywać takiego meczu tak wcześnie, jednak wciąż waga tego starcia nie ulega zmianie. Chelsea ma kilka problemów z kontuzjami i my możemy mieć jedynie nadzieję, że The Reds nie będą musieli borykać się z podobnymi niedogodnościami.

**********************

W niezwykle bogatej historii Liverpoolu byliśmy świadkami wielu wspaniałych lat, jednak najprawdopodobniej zawsze najmilej będziemy wspominać rok 1977.

Niektórzy słysząc tę datę na pewno myślą o Mistrzostwie Anglii i pierwszym, historycznym triumfie w Pucharze Europy, jednak w tym roku liverpoolfc.tv przypomina o trzydziestej rocznicy przybycia Kenny’ego Dalglisha na Anfield.

Gdy Kevin Keegan w 1977 roku po meczu z Romą ogłosił, że odchodzi, krążyło wiele spekulacji, kim go może Bob Paisley zastąpić. Z pewnością niewielu spodziewało się, że po utracie takiej gwiazdy można znaleĽć kogoś jeszcze lepszego – jednak Liverpoolowi to się udało.

Byłem na wakacjach w Hiszpanii wspólnie z kilkoma innymi zawodnikami rezerw, gdy przeczytałem, że Kenny przychodzi na Anfield za ówcześnie rekordową sumę pieniędzy. Prawdę mówiąc wtedy nie wiedziałem o nim zbyt wiele, jednak wszyscy byliśmy niezwykle podekscytowani tą wiadomością. Prawdopodobnie ogromna suma, jaką Liverpool na niego wydał ukazywała nam, jak dobrym musi być zawodnikiem i istniała taka możliwość, że będę mógł zagrać u jego boku.

Już na samym początku przygotowań do nowego sezonu wszyscy zdali sobie sprawę, jak dobrym piłkarzem jest Kenny i rozpoczęła się rywalizacja o to, kto będzie grał u jego boku.

Nie pamiętam zbyt wielu szczegółów z tamtych przygotowań do sezonu, jednak musiałem grać całkiem nieĽle w meczach towarzyskich, ponieważ stworzyłem duet wraz z Kennym podczas pierwszego oficjalnego meczu nowego sezonu przeciwko Manchesterowi United na Wembley.

To był mój pierwszy występ od początku na Wembley i to było dla mnie spełnienie marzeń, mimo że rywalizowaliśmy jedynie o Tarczę Dobroczynności – zwłaszcza, że mogłem zagrać razem z najdroższym piłkarzem na Wyspach. Mecz nie spełnił oczekiwań kibiców – zakończyło się 0-0 – nie o takim wyniku marzyłem, jednak dla mnie osobiście to ciągle pamiętne spotkanie.

Gdy opuszczałem wtedy boisko na Wembley nie wiedziałem, że będę grał u boku Kenny’ego w znacznie ważniejszym meczu. Nasz sezon i nasza współpraca rozpoczęła się na Wembley i ironią losu, tam też się on zakończył – z tą różnicą, że w znacznie ważniejszym starciu – o Puchar Europy z FC Bruges.

Jestem pewien, że wszyscy wiemy, co się wydarzyło tamtego wieczoru. Narodziła się Legenda Kenny’ego Dalglisha.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 15.08.2007 (zmod. 02.07.2020)