LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1593

Droga do Aten cz. 2

Artykuł z cyklu Artykuły


Zapraszamy na drugą część wspomnień z drogi Liverpoolu do finału w Atenach. Po wczorajszym artykule skupiającym się na fazie grupowej dzisiaj przyszedł czas na mecze z Barceloną i PSV.

1/8 FINAŁU LIGI MISTRZÓW, PIERWSZY MECZ

21 luty, BARCELONA 1 LIVERPOOL 2

Steven Gerrard nazwał ten mecz punktem zwrotnym w europie. Liverpool musiał uporać się z ofensywną grą przeciwnika w tej fazie.

Jak tylko zaczął się mecz na Nou Camp z obecnymi mistrzami europy zobaczyliśmy, że wydarzenia podczas obozu przygotowawczego w Portugalii poszły w niepamięć.

Chodziło o kłótnię między Craigiem Bellamy'm i Johnem Arne Riise, w której Walijczyk podobno odcisnął ślad kijem golfowym na swoim koledze. Wszystkie nagłówki gazet były wypełnione tym wydarzeniem, przed pierwszym meczem.

To doprowadziło do wszelkich spekulacji na temat Liverpoolu pomimo tego, że Rafael Benitez zajął się sprawą i przywrócił harmonię do składu.

Seria zdjęć z treningu, na których Bellamy i Riise razem żartowali nie była zbyt przekonująca, przynajmniej nie w tym przypadku, ale to co zrobili obaj piłkarze podczas meczu, już na pewno było.

To niewiarygodne, ale to bramki Bellamy'ego i Riise zdobyte na wyjeĽdzie postawiły Liverpool jedną nogą w ćwierćfinale i zapewniły jeden z najlepszych rezultatów na obcej ziemi w rozgrywkach.

W zeszłym tygodniu Bellamy ponownie wygłosił swoje oświadczenie do mediów mówiąc "to wy nadmuchaliście ten balon", kiedy zapytano go o kłótnię z Riise. Walijczyk potwierdził to świętując gola wymachując niewidocznym kijem.

Nie trudno się z nim nie zgodzić. Zarówno on, Riise jak i reszta drużyny udowodniła, że historie o libacjach i burdach w Portugalii nie były prawdą.

Nie mijało się to jednak dużo z prawdą, gdyż w 14 minucie Barcelona objęła prowadzenie. Dośrodkowanie Gianluci Zambrotty na lewej stronie zamienił na bramkę strzałem głową Deco.

Liverpool jednak zrobił to, co najlepiej potrafi w europie. Zwolnił grę, zaczął dyktować tempo i mocno naciskał przeciwnika.

Dwie minuty przed przerwą, Bellamy uchwycił swój moment perfekcyjnie, kiedy zakradł się na pierwszy słupek, by wykończyć dośrodkowanie Steve'a Finnana, który przepuścił piłkę na linii bramkowej.

Zwycięska bramka padła w 74 minucie, kiedy Liverpool całkowicie dominował w grze. Tym razem była to dwójkowa akcja Bellamy'ego i Riise.

Strzelec pierwszej bramki asystował przy drugiej bramce Norwega, który wzbudził niezapomniane uczucia tego wieczoru, strzelając piłkę pod poprzeczką swoją prawą - tak, prawą nogą.

Rezultat mógł nieco lepszy dla Liverpoolu, ale Benitez jak zwykle zachował rezerwę, po końcowym gwizdku.

Przyznał, że nawet nie widziałem o tym, iż to Bellamy strzelić pierwszą bramkę. Był bowiem wówczas zbyt zajęty nad planowaniem taktyki na drugą połowę.

"Nie widziałem co robił Bellamy po strzeleniu gola. Myślałem, że bramkarz złapał piłkę. Zastanawiałem się co zrobić w drugiej połowie, więc na początku nie zdawałem sobie sprawy, że była bramka" ujawnił Benitez.

"Naprawdę jestem zadowolony z Craiga i całej drużyny. Dobrze, że gole strzelali on i Riise."

"Praca nie jest jednak skończona. To jasne, że stajemy przed dobrą szansą awansu, ale musimy być ostrożni."

"Barcelona jest bardzo dobra w atakach i ma bardzo dobrych piłkarzy w ofensywie. Musimy zagrać jak najlepiej w drugi meczu."

Bellamy, którego syn Ellis świętował tego wieczoru 10. urodziny powiedział: "Krytyka mi nie przeszkadza, w ogóle się tym nie zajmuję."

"Nadal mamy długą drogę do przebycia, ale jestem zupełnie wstrząśnięty - sama gra na Nou Camp była dosyć nierealna."

1/8 FINAŁU LIGI MISTRZÓW, DRUGI MECZ

5 marca: LIVERPOOL 0 BARCELONA 1 (w dwu meczu 2-2, Liverpool wygrywa bramkami na wyjeĽdzie)

Przesłanie Beniteza, że Liverpool nadal musi ciężko pracować na awans zostało odebrane na poważnie przez fanów na Anfield.

Pomimo prowadzenia drużyny i dwóch bramek strzelonych na wyjeĽdzie, nie pozwolili na bezbarwny mecz i stworzyli Barcelonie kolejną niezapomnianą atmosferę.

"Zawsze mamy najlepszych fanów na świecie, dzisiejszego wieczoru byli doskonali" powiedział Benitez po meczu.

"Jestem z nich naprawdę dumny, a także z piłkarzy. Byli zadziwiający."

Eliminując mistrzów europy i mając w świadomości zwycięstwo z AC Milanem w 2005, Steven Gerrard i Jamie Carragher uznali mecz z Barceloną, jako najlepszy rezultat Liverpoolu w europie.

Na Anfield było trochę nerwowo, ponieważ Barcelona strzeliła bramkę, ale to zagrożenie mogło być oddalone, przez strzały Riise i Momo Sissoko w poprzeczkę.

Między innymi dzięki wspaniałemu występowi Jamiego Carraghera, Liverpool nie stracił dwóch bramek. Barcelona wystawiła na mecz Samuela Eto'o - wyraĽnie w słabej kondycji wiedząc, że musi strzelić bramki, by awansować.

Zdobyli tylko jedną, kiedy Eidur Gudjohnsen spokojnie wykończył akcję Barcelona i zapewnił nerwowe 15 minut gry. Liverpool wytrzymał napór przeciwnika i uniknął powtórki z ubiegłego roku, kiedy odpadł w tej fazie rozgrywek.

Nowy właściciele klubu, Amerykanie Tom Hicks i George Gillett natychmiast odnieśli się do unikalnego doświadczenia na Anfield.

"Pierwszy raz byłem na Anfield i wszystko co słyszałem okazało się prawdą" powiedział Hicks.

"To był wyjątkowy wieczór dla wszystkich fanów i wspaniała okazja. To było cudowne."

"Słyszałem dużo o fanach i to był coś naprawdę wyjątkowego, the Kop było znakomite. Widziałem wiele sportowych wydarzeń na całym świecie, ale nic nie przypominało tego."

"Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, ani nie czułem."

ĆWIERĆFINAŁ LIGI MISTRZÓW, PIERWSZY MECZ

3 kwietnia, PSV EINDHOVEN 0 LIVERPOOL 3

Steven Gerrard przyznał, że był "zawstydzony pokonując rekord strzelecki w europie legendarnego napastnika Iana Rusha", kiedy Liverpool prawie zapewnił sobie miejsce w półfinale po zwycięstwie 3-0 w Holandii.

Jednak zawstydzony mógł poczuć się mistrz Holandii Ronald Koeman, gdyż odprawił PSV po bramkach kapitana, Johna Arne Riise i Petera Croucha.

Po pokonaniu Holendrów w fazie grupowej i wyeliminowaniu Barcelona, pojawiły się pierwsze marzenia o siódmym finale w Pucharze Europy i było to bardzo możliwe.

Jednak tylko profesjonalna postawa mogła pomóc drużynie Rafaela Beniteza zapewnić awans. Steven Gerrard był kluczem tego sukcesu, kiedy otworzył wynik w 27 minucie.

Jamie Carragher, który przebił rekord występów Iana Callaghana w europie, nie wykorzystał znakomitej szansy, kiedy jego strzał głową obronił Gomes. Jednak bez kontuzjowanego Alexa, PSV nie było w stanie sprostać drużynie the Reds. Gerrard wykończył dośrodkowanie Finnana strzelając swojego 15. gola w Pucharze Europy i pokonując kolejny klubowy rekord ustanowiony przez Rusha.

Gerrard, który jako młody chłopiec oglądał Rusha w akcji w latach 80', przyćmił znakomitego mistrza.

Nie dostrzegał swojego wyczynu jako bohaterskiego mówiąc: "To dla mnie kłopotliwe, jeśli mam być szczery. Oglądałem go jako dziecko i nigdy nie marzyłem, że pobiję któryś z jego rekordów. Chyba nie pobiję już żadnego innego."

"To mi schlebia, ale to nie jest tak naprawdę ważne. Najważniejsze, że drużyna gra dobrze. To był dobry występ całego zespołu i mam nadzieję, że możemy grać tak dalej."

Po przerwie Xabi Alonso był dwa razy blisko strzelenie gola, a potem już Liverpool strzelił drugą bramkę cztery minuty po przerwie.

Riise użył tym swojej lepszej nogi i uderzył prawdziwą rakietę z 25 metrów, która wpadła obok Gomesa.

Mecz i cały ćwierćfinał był praktycznie zakończony, kiedy znajdujący się w formie Crouch strzelił głową trzecią bramkę po dośrodkowaniu gracza meczu Finnana w 63 minucie.

Jedynym minusem w tej grze była kontuzja Brazylijczyka Fabio Aurelio, który jest póĽniej okazało został wyeliminowany z gry do końca sezonu.

Liverpool nie ekscytował się ponownym spotkaniem z Chelsea w półfinale, pomimo zdecydowanego prowadzenia Benitez powiedział: "Wiemy, że jesteśmy blisko, ale w futbolu musisz grać w każdym meczu i być skupionym. Musimy być ostrożni. Nie ma miejscu na rozluĽnienie. Musimy podejść do tego meczu poważnie."

ĆWIERĆFINAŁ LIGI MISTRZÓW, DRUGI MECZ

11 kwietnia, PSV EINDHOVEN 0 LIVERPOOL 1

Liverpool znalazł się w półfinale po zwycięstwie 1-0 na Anfield. Nadchodzący mecz z Liverpoolem Jose Mourinho postrzegał jako zemstę.

Peter Crouch strzelił jedynego gola w meczu zapewniając zwycięstwo 4-0 w dwu meczu nad mistrzem Holandii. Każdy na Anfield był jednak już myślami przy półfinale, gdzie czekało nas kolejne już spotkanie z Chelsea.

Benitez wygrał ze swoim portugalskim odpowiednikiem w 2005 roku na drodze do finału w Stambule. Liverpool również pokonał CHelsea 12 miesięcy wcześniej w walce o miejsce w finale Pucharu Anglii zwyciężając 2-1.

W oczekiwanej walce na słowa Benitez powiedział: "Byliśmy dobrymi przyjciółmi, dopóki nie zaczęliśmy ich ogrywać, wtedy wszystko się zmieniło."

"Jose ma bardzo dobre relacje z trenerami, których pokonuje. Zawsze jednak walczy z trenerami najlepszych klubów. Znamy Chelsea, a oni znają nas. Są bardzo, bardzo trudnym zespołem. Jako trener, musisz mieć zawsze wiarę, że możesz wygrać."

Liverpool stworzył parę półfinałową po pokonaniu w drugim meczu PSV.

Pomimo ostrożności Beniteza jego skład mówił zupełnie co innego, gdzie nastąpiło sześć zmian.

Liverpool stanowił większą siłę ataku, a ich zadanie stało się łatwiejsze po tym jak 18-letni debiutant PSV Marcellis został usunięty z boiska w 64 minucie. Cztery minuty póĽniej Crouch strzelił jedynego gola w meczu. Fowler wycofał piłkę, a Crouch umieścił ją z bliskiej odległości. To była siódmka bramka napastnika Anglii w tych rozgrywkach. Wyrównał on rekord Rogera Hunta i Stevena Gerrarda w tych rozgrywkach podczas bramek strzelonych w jednym sezonie.



Autor: Damian
Data publikacji: 22.05.2007 (zmod. 02.07.2020)