Frustrujący sezon – ale chwała wciąż czeka
Artykuł z cyklu Artykuły
Sezon Premiership zakończył się dla The Reds tak samo, jak się rozpoczął, co spowodowało, że tuż przed Finałem Ligi Mistrzów nastroje nie będę najlepsze z możliwych.
Z pewnością idealnym przygotowaniem do meczu z Milanu dla The Reds byłoby pewne zwycięstwo nad zdegradowanym już Charltonem. Tak się jednak nie stało i po prostu piłkarze chcieli, żeby ten mecz się jak najszybciej skończył i byli skupieni na zbliżającym się starciu z Włochami w Atenach.
Przynajmniej dzięki temu podziałowi punktów utrzymaliśmy się na trzecim miejscu, choć przez większą część niedzielnego meczu wszystko wskazywało na to, że to Londyńczycy sięgną po pełną pulę punktów, ponieważ zostawialiśmy im za dużo swobody.
Prawdopodobnie nie powinniśmy być zaskoczeni, że dla The Reds najważniejszy już był Finał Pucharu Europy. Większość piłkarzy, którzy zagrali w niedzielnym meczu najprawdopodobniej wybiegnie na murawę w Atenach i dlatego też uniknięcie jakichkolwiek kontuzji było najważniejszym celem.
W przeszłości byłem w bardzo podobnej sytuacji oczekując wielkiego finału, więc mogę zrozumieć pobudki, jakimi kierowali się piłkarze, jednak czasem brak pełnej koncentracji na danym zadaniu może prowadzić do pewnego rodzaju komplikacji. I Liverpool sam sobie właśnie skomplikował sytuację słabą rozpoczynając mecz, który był ostatecznie mocno frustrujący.
Większość piłkarzy z podstawowego składu niedzielnego meczu może być w pewnym stopniu pewna występu w Atenach, jednak wciąż pozostaje jeszcze jedna, bądĽ dwie niewiadome, a ten remis z Charltonem nie pomoże w podjęciu decyzji. Jedynie Harry Kewell zachwycił swoim 30-minutowym występem po tym, jak Rafa wprowadził go na boisko w drugiej połowie.
Australijczyk miał liczne problemy zdrowotne, ale w niedzielę wrócił na Anfield i był bardzo aktywny, a także głodny gry. Prawdopodobnie on wolałby wrócić do gry kilka spotkań wcześniej, jednak wybrał chyba idealny moment na pokazanie, że jest w formie. Jego styl gry to coś, czego bardzo brakowało The Reds w obecnym sezonie, ale w niedzielnym meczu pokazał ten właśnie styl, tym samym udowadniając, jak wielki drzemie w nim talent.
Dla skrzydłowego było to idealne popołudnie, jednak dla innych ten mecz nie był tak miły. Wszyscy mieli nadzieję, że Robbie Fowler opuści Anfield w wielkim stylu, po raz ostatni wybiegając na tę murawę w barwach The Reds – marzyli o golu w wykonaniu angielskiego napastnika, jednak nie było mu to dane. Jego dokonania z przeszłości pozostaną legendarne na zawsze, jednak w obecnym sezonie rzadko widzieliśmy Robbiego w najwyższej dyspozycji.
Liverpoolowi nie udało się sprawić, żeby to było idealne pożegnanie dla Fowlera, mimo najszczerszych starań. Alvaro Arbeloa mógł pomóc mu w trafieniu do siatki, jednak Robbie nie wykorzystał dobrego zagrania Hiszpana. Anglik miał po prostu jeden z tych dni, w których piłka nie chce wpaść do bramki po jego strzale i nawet Rafa chcąc zgotować napastnikowi wspaniałe pożegnanie z kibicami z Anfield, pechowo zabrał mu możliwość wykonania rzutu karnego, który miał miejsce kilka minut póĽniej po tej zmianie. Ostatecznie jedenastkę mógł wykorzystać Harry Kewell, tym samym pieczętując swój świetny występ tego dnia.
Wszyscy już od jakiegoś czasu czekamy jedynie na Finał Ligi Mistrzów, wiec to dobrze, że sezon Premiership dobiegł końca. Dla mnie to był najbardziej frustrujący spośród trzech ostatnich. Większość z nas miała szczerą nadzieję, że poważnie włączymy się do walki o Mistrzostwo Anglii, jako że Chelsea była słabsza w obecnych rozgrywkach, jednak ostatecznie tylko Manchester United przewyższył ich swoją i – choć ciężko to przyznać – to w pełni zasłużył na tytuł.
Zapewnili sobie Mistrzostwo na kilka spotkań przed zakończeniem sezonu, więc w ostatnich dniach najbardziej ekscytująca była walka o utrzymanie i jak zwykle ma to miejsce kilka zespołów zacięcie walczyło o pozostanie w lidze. Cieszę się, że jeden z moich byłych klubów – Wigan utrzymało się w Premiership, a ostatecznie do drugiej ligi spadły zespoły najsłabsze i przypadkowo The Reds rozpoczęli i zakończyli ten sezon spotkaniami z przyszłymi spadkowiczami.
Słaby początek rozgrywek w wykonaniu The Reds był kluczowy w określeniu naszej roli w lidze w obecnym sezonie, choć był nawet taki okres, gdy wydawało się, że możemy powalczyć o drugie miejsce, jednak te nadzieje odeszły krótko po Nowym Roku. Wszyscy liczyliśmy na zaciętą walkę o tytuł, a ostatecznie walczyły o niego jedynie dwa zespoły i gdyby nie Liga Mistrzów, to dla nas ten sezon już dawno temu by się skończył. Obecny sezon w Premiership dopiero się zakończył, jednak ja już z niecierpliwością czekam na kolejny. Nigdy jeszcze nie było tak wielkich spekulacji na temat potencjalnych nowych piłkarzy The Reds, którzy mogą pomóc w końcu powalczyć o Mistrzostwo Anglii.
W międzyczasie wciąż najważniejszy pozostaje Finał Pucharu Europy i już za tydzień będziemy świadkami powtórki z 2005 roku i The Reds wiedzą, ze mogą zapomnieć o krajowych niepowodzeniach i sięgnąć po najważniejsze trofeum w europejskim futbolu.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 15.05.2007 (zmod. 02.07.2020)