ATA
Atalanta
Europa League
18.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1026

Awansujmy ponownie przed meczami z Chelsea

Artykuł z cyklu Artykuły


W tym tygodniu The Reds rozegrają dwa spotkania w Premiership na własnym boisku i tym samym powinni zapewnić sobie miejsce w czołowej czwórce, co wiąże się z udziałem w kolejnych Eliminacjach do Ligi Mistrzów. A następnie będziemy mogli skoncentrować się na bardziej ekscytującym wyzwaniu – walce o miejsce w Atenach.

Przed sezonem wiele osób sądziło, że w tym roku będziemy świadkami jednej z bardziej zaciętych bitw o Mistrzostwo Anglii w ciągu kilku ostatnich lat – i skończy się dominacja Chelsea, jednak jedynie Manchester United okazał się godnym rywalem dla Londyńczyków w ligowych zmaganiach.

W przedsezonowych notowaniach to my mieliśmy być głównym rywalem Chelsea o Tytułu, jednak zabrakło nam regularności, żeby walczyć o Mistrzostwo i w sobotnim meczu z Manchesterem City po raz kolejny ujrzeliśmy, dlaczego tak też się stało. W meczu z drużyną, która walczyła jedynie o punkt, nie mieliśmy pomysłu na grę.

Niestety to właśnie The Reds wzięli udział w jednym z najnudniejszych spotkań w sezonie, które można porównać do starcia sprzed kilku tygodni z Aston Villą. Po raz kolejny pozwoliliśmy odebrać sobie punkty drużynie bez żadnych ambicji. To już piąty bezbramkowy remis Liverpoolu w obecnych rozgrywkach. Mimo faktu, ze znacznie częściej utrzymywaliśmy się w posiadaniu piłki, nie potrafiliśmy przedrzeć się przez głęboko cofniętą linię defensywy City i problem stanowiła też dla nas ciężko pracująca 5-osobowa linia pomocy.

W takich sytuacjach najskuteczniejsze są akcje skrzydłami, gdzie zawodnicy przedostają się za linię obrony przeciwnika i sprawiają różnego rodzaju problemy defensorom. Jednak nasze akcje były przewidywalne i na siłę wciąż grali środkiem.

Jako jeden z czołowych zespołów Premiership, Liverpool nie powinien mieć takich problemów w spotkaniach ze słabszymi przeciwnikami i powinien z większą łatwością stwarzać sytuacje podbramkowe w spotkaniach z zespołami, których jedyną ambicją jest utrzymanie się w lidze. My możemy nie chcieć się do tego przyznać, ale ani Manchester United, ani Chelsea nie mają takich problemów, jak my.

Niektórzy chwalili City za walkę w meczu z Liverpoolem, jednak ja nie rozumiem, jak można chwalić zespół, który po raz szósty z rzędu nie zdobył bramki na własnym boisku. Są mecze, które The Reds po prostu muszą wygrywać, jednak po tym, jak nie wykorzystaliśmy kilku okazji z początku spotkania, to już nie stwarzaliśmy wielkiego zagrożenia pod bramką gospodarzy.

Musimy wygrać oba najbliższe spotkania na Anfield. Middlesbrough jest jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn zarówno na własnym boisku, jak i na wyjazdach, jednak zazwyczaj pokonujemy ich na Anfield. Trzeba wrócić pamięcią aż do 1976 roku, żeby przypomnieć sobie ostatnie zwycięstwo dzisiejszych gości na Anfield. Wtedy w zespole Boro grał Graeme Souness, dla mnie był to dopiero trzeci występ w barwach The Reds i niespodziewanie przegraliśmy 0-2.

Teraz Boro gra praktycznie tylko i wyłącznie o honor, jednak nie powinniśmy liczyć na to, że zaprezentują dzisiaj otwartą, ofensywną piłkę i to The Reds muszą rozpocząć od mocnego uderzenia i zrobić wszystko, żeby goście niemiło wspominali dzisiejsze starcie.

Jednak nasz sobotni rywal – Wigan – najprawdopodobniej będzie mocniej walczył, ponieważ oni ciągle walczą o utrzymanie w lidze, więc dla nich liczy się każdy punkt. W poprzednim sezonie byli czarnym koniem Premiership, jednak tym razem grają już znacznie gorzej i jeśli uda im się utrzymać, to te doświadczenia zaprocentują w przyszłych latach.

Listopadowy, wyjazdowy mecz na JJB Stadium był naszym pierwszym zwycięstwem poza własnym boiskiem w obecnym sezonie i zakończył się on świetnym rezultatem, jednak były też chwile niepewności. Ich menadżerem jest Paul Jewell i mają w składzie kilku byłych piłkarzy Liverpoolu, więc na pewno będą chcieli osiągnąć lepszy wynik niż zeszłoroczne 3-0, ale my musimy udowodnić, że potrafimy pokonywać takie zespoły bez większych problemów.

Mimo tego, że nie potrafimy ułatwić sobie życie, poprzez pokonywanie słabszych zespołów, ciągle ostatnio osiągamy całkiem dobre rezultaty w Premiership, choć te remisy są doprawdy frustrujące.

W ciągu kilku najbliższych dni czekają nas te dwa bardzo ważne spotkania w Premiership, jednak praktycznie nie da się zapomnieć o zbliżających się wielkimi krokami meczach z Chelsea w Półfinale Ligi Mistrzów. W lidze nie udało nam się dotrzymać im kroku, jednak jestem pewien, że w europejskich rozgrywkach udowodnimy, że jesteśmy dla nich równymi przeciwnikami.

The Reds obecnie wyglądają na zupełnie inny zespół, gdy grają w Lidze Mistrzów, a nie w Premiership. Miejmy nadzieję, że uda nam się teraz zaprezentować znacznie lepiej niż w spotkaniu z City i do meczu z Chelsea na Stamford Bridge przystąpimy po dwóch zwycięstwach.

W poniedziałek wieczorem byłem na Anfield, żeby obejrzeć pierwszy mecz Finału Młodzieżowego FA Cup pomiędzy Liverpoolem i Manchesterem United – spodziewano się zaciętego starcia i tak też było. Oba zespoły chciały pokazać dobry futbol i byliśmy świadkami naprawdę ciekawego spotkania. The Reds zdecydowanie dominowali w pierwszej połowie meczu i wyszli na prowadzenie, jednak w drugiej części goście wykorzystali indywidualne błędy zawodników Liverpoolu i zdobyli dwa gole.

Wiele osób opuszczających stadion było zdania, że był to wyrównany mecz i remis byłby bardziej sprawiedliwym wynikiem. Mimo niekorzystnego wyniku, młodzi The Reds mogą być z siebie dumni i jestem pewien, że w rewanżu na Old Trafford będą w stanie odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 18.04.2007 (zmod. 02.07.2020)