SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1295

O problemie bogactwa Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


Stara piłkarska prawda mówi, że kto opanuje środek boiska, ten kontroluje mecz, a w konsekwencji może liczyć na zwycięstwo. I choć gra staje się coraz szybsza, przez co zwiększa się rola skrzydłowych, to dalej trenerzy zdają sobie sprawę ze znaczenia środkowych pomocników i starają się jak najbardziej tę pozycję wzmocnić. Oni bowiem kreują grę, oni inicjują ataki swojej drużyny, jak również przerywają te przeciwników. Jak mawiają piłkarscy eksperci: pokaż mi swój środek pola, a powiem ci jaką masz drużynę. Wie o tym Rafael Benitez, zadbał więc o tę pozycję w Liverpoolu. Dzięki temu The Reds mają obecnie czterech świetnych środkowych, a Rafa najwspanialszy problem, jaki może mieć trener- problem bogactwa.

Steven Gerrard, Xabi Alonso, Mohamed Sissoko, Javier Mascherano, można rzec- Czterech JeĽdĽców Apokalipsy wg Liverpoolu. Każdy trener miałby problem z wybraniem z pośród nich tej podstawowej dwójki. Wydaje się, że jedynym pewniakiem powinien być kapitan The Reds. I tutaj Rafa wszystkich zaskakuje. Jeżeli cała czwórka jest zdolna do gry, to Hiszpan stawia Gerrarda nie w środku, ale na prawym skrzydle- pozycji, jak sam Steven przyznaje, nie za bardzo mu odpowiadającej. Widać to zresztą w grze naszego kapitana, który często wydaje się na tej pozycji zagubiony. Jest to moim zdaniem błąd Rafy i marnowanie olbrzymiego potencjału Gerrarda, który jest wręcz stworzony do gry w środku pola.

Osłabia to na dodatek drużynę. Xabi Alonso jest obdarzony jednym z najdokładniejszych podań świata, jednak ten sezon ma słabszy. Nie powinno to jednak nas zbytnio martwić, każdy zawodnik miewa gorsze okresy, a Alonso pokazał, że jest świetnym rozgrywającym i należy traktować go jako jednego z najważniejszych zawodników zespołu. Problem jest z Mohamedem Sissoko. Piłkarz ten nigdy nie powalał dokładnością podania, ujęła jednak nas jego waleczność, serce do gry i niebanalne umiejętności w destrukcji. Ale to, co gra po swojej ostatniej kontuzji woła o pomstę do nieba. Czasami wydaje mi się, jakby Malijczyk miał pierwszy raz piłkę przy nodze, do tego zaczął grać bardzo nieodpowiedzialnie. A miejsce w podstawowym składzie ma! Rozumiem, że Benitez może chcieć dać mu szansę na powrót do dawnej formy, ale odpoczynkiem i indywidualnymi treningami też można to osiągnąć. Tak zaś jesteśmy świadkami serii słabych meczy Malijczyka, które z pewnością dobrze na jego morale nie wpływają (zakładam bowiem, że Sissoko zdaje sobie sprawę ze swojej słabej dyspozycji). A Gerrard dalej na prawym skrzydle…

Javier Mascherano. To już jest osobny przypadek. Utalentowany Argentyńczyk nie sprawdzał się w West Hamie, grającym w typowy brytyjski sposób (zresztą nie miał zbyt wiele okazji do pokazania się), ale odrodził się w „europejskim” Liverpoolu. Już teraz można powiedzieć, że sprowadzenie Javiera z Londynu było dobrym posunięciem Rafy. Daje on nam więcej możliwości, jeżeli chodzi o środek pola. Nikt o zdrowych zmysłach nie stwierdzi jednak, że jest lepszy od Gerrarda. Rozumiem, że Benitez nie sprowadził reprezentanta Argentyny po to, aby sadzać go na ławce, ale nie można na siłę wciskać wszystkich sprowadzonych przez siebie zawodników do podstawowego składu. A tak to trochę wygląda w przypadku Mascherano i Sissoko. I o ile gra Javiera może się podobać, o tyle występy Malijczyka w pierwszej jedenastce są już zupełnym nieporozumieniem. A Gerrard dalej na prawym skrzydle…

No dobrze, rozumiem, Rafa próbuje wdrożyć w życie pewną koncepcję. Na ten moment jednak ta koncepcja wydaje się być gorszą od innych możliwych. Liverpool z Gerrardem na prawej flance nie gra bowiem Ľle, ale z Gerrardem w środku mógłby grać zdecydowanie lepiej. Tym bardziej, że w wyśmienitej formie jest Pennant, przecież urodzony prawoskrzydłowy, który w skutek polityki Rafy większość meczy spędza na ławce rezerwowych. Z Anglikiem na skrzydle, Gerrardem i Alonso (lub również z Mascherano w przypadku grania systemem z trzema środkowymi) w środku, z Sissoko na ławce (i nie jest to bynajmniej z mojej strony jakaś złośliwość, Malijczyk obecnie mógłby po prostu lepiej sprawdzać się wchodząc z ławki) Liverpool grałby z pewnością efektowniej i efektywniej. No ale cóż, to Benitez jest trenerem i on decyduje.

Jak widzimy „problem bogactwa” może rzeczywiście być problemem, jeżeli Ľle będzie się go rozwiązywać. I choć na każdym kroku podkreślam swoje uwielbienie wobec Rafy Beniteza, to jednak jestem w stanie dostrzec błędy, jakie również popełnia. Przecież wszyscy jesteśmy tylko ludĽmi. Ale być może stanie się tak, że znowu racje Hiszpana będą na wierzchu? Może uda mu się zrealizować swój plan i znów wszyscy będziemy musieli paść na kolana przed jego trenerskim geniuszem? Ja nie mam nic przeciwko.



Autor: Miro
Data publikacji: 09.04.2007 (zmod. 02.07.2020)