Fairclough na temat Croucha, Mascherano i PSV
Artykuł z cyklu Artykuły
Czterobramkowe zmiażdżenie Arsenalu nie mogło chyba przyjść w lepszym momencie. Peter Crouch, którego przyszłość na Anfield nie jest pewna, przypomniał Rafie o sobie popisując się wspaniałym hat-trickiem.
Po zdobyciu swojego pierwszego hat-tricka w barwach The Reds, Crouch bez wątpienia będzie palił się do gry, jednak wciąż pozostanie pewny, że ten świetny sobotni występ nie gwarantuje mu miejsca w wyjściowej jedenastce w Eindhoven.
Wszyscy wiemy, jaki jest podejście Rafy do tych spraw i Peter może właśnie doświadczyć jednej z najdziwniejszych rzeczy w swojej karierze – świętowania praktycznie idealnego występu, jednocześnie nie będąc pewnym gry w meczu, który odbywa się trzy dni póĽniej.
Jeśli Anglik dzisiaj nie znajdzie się w pierwszym składzie, to ja będę jedną z tych osób, która bardzo dobrze wie, jak się będzie czuł, ponieważ doświadczyłem identycznej sytuacji w wieku 23 lat. Kilka tygodni temu wspominałem już o tej sytuacji i mówiłem, że po zdobyciu hat-tricka dla Liverpoolu w wyjazdowym meczu z Norwich, trzy dni póĽniej w pucharowym spotkaniu z Nottingham Forest zasiadłem na ławce rezerwowych.
Był to dla mnie spory osobisty cios, jednak powoli wtedy już się do tego przyzwyczajałem, więc nie powinien był być całkowicie zaskoczony decyzją Boba Paisley’a. Jestem pewien, że w żadnym innym klubie taka sytuacja nie miałaby miejsca. Crouchy pracuje już z Rafą od osiemnastu miesięcy, więc bardzo dobrze wie, że nic się nie dostaje za zasługi.
Wysoki napastnik we wspaniały sposób powrócił do gry po dość długiej przerwie spowodowanej kontuzją nosa. Miesiąc temu opuszczał Anfield na noszach, a w sobotę powrócił praktycznie niesiony falą niekończących się pochwał.
Ostatnio bardzo dużo mówiło się o napastnikach Liverpoolu, więc Peter wybrał idealny moment na przypomnienie wszystkim o możliwościach, jakie stwarza w pierwszej linii.
Rafa bardzo wyraĽnie oświadczył swoim piłkarzom, czego od nich oczekuje w sobotnim meczu i już od samego początku udowodnili, że ciężko ich powstrzymać, jeśli są w gazie. Podobnie, jak w spotkaniu z Chelsea zadaliśmy pierwszy cios już na samym początku mecz i potem z czasem graliśmy tylko lepiej. Piłkarze operujący na skrzydłach w sobotę popisali się bardzo dobrymi podaniami i Crouch już wiedział, jak to wykorzystać.
Wiele osób zastanawiało się dlaczego częściej nie zdobywa takich bramek, jak ta druga – ze swoim wzrostem powinien być nie do zatrzymania w takich sytuacjach. Jestem pewien, że będzie regularnie zdobywał takie bramki, jeśli częściej będzie dostawał tak świetne podania, jak to w wykonaniu Fabio Aurelio.
Crouch w pełni zasłużenie znalazł się na nagłówkach większości gazet, jednak wśród pozostałych bardzo dobrze grających piłkarzy, był jeszcze jeden wyróżniający się zawodnik – Javier Mascherano.
Argentyńczyk wszystkim udowodnił, dlaczego Diego Maradona tak wysoko ceni jego umiejętności. W sobotnim meczu pokazał zaciętość, dobry odbiór piłki i mądrze ją też rozgrywał.
Każdy, kto oglądał mecze Argentyny na ostatnich Mistrzostwach ¦wiata musiał być pod wrażeniem gry młodego pomocnika, jednak jego reputacja została nadwyrężona po transferze do West Hamu, gdzie nie dostał wystarczającej szansy. Teraz pośród lepszych piłkarzy i z menadżerem, który bardzo ceni jego umiejętności, Mascherano za wszelką cenę chce uciszyć swoich krytyków. Niektórzy zapewne zastanawiali się, czy w Liverpoolu znajdzie się miejsce dla Argentyńczyka, jednak w sobotę zagrał świetnie i nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, co do jego umiejętności.
The Reds wrócili do gry, z ogromną pewnością siebie po zwycięstwie nad Arsenalem i dzisiaj czeka ich starcie w europejskich pucharach. Już od jakiegoś czasu sporo się mówi o tym spotkaniu z PSV, ponieważ graliśmy z nimi w tym sezonie w fazie grupowej. W swoich dwóch ostatnich meczach w tych rozgrywkach Holendrzy zaprezentowali się bardzo dobrze i nie można zapominać, że wyeliminowali Arsenal. Nie ma mowy o żadnym lekceważeniu rywala, jednak bez wątpienia The Reds wyczuwają ogromną szansę gry w kolejnym Finale Ligi Mistrzów.
Moim zdaniem w pierwszym meczu w Eindhoven zagraliśmy trochę zbyt zachowawczo, jednak nie zapominajmy, że wtedy Rafa prowadził całkiem sporą rotację w zespole. Tamtego wieczoru nawet Steven Gerrard zasiadł na ławce rezerwowych, jednak po jego póĽniejszym pojawieniu się na boisku mieliśmy szansę na zwycięską bramkę.
Wtedy byliśmy zadowoleni z jednego punktu, jednak teraz chyba bramkowy remis wydaje się być celem minimum. Arsenal w swoim meczu na Stadionie Philipsa miał przewagę, jednak nie potrafił wykorzystać stworzonych sytuacji. Nie możemy sobie pozwolić na podobny przebieg wypadków.
W defensywie Holendrzy są silni, jednak ich najlepszy defensor Alex nie wystąpi w tym meczu i na pewno będzie też im brakować zagrożenia, jakie Brazylijczyk stwarza przy stałych fragmentach gry pod bramką przeciwnika.
Wyjściowa jedenastka Rafy pozostaje zagadką, jednak bez wątpienia Gerrard, Alonso i Crouch mają duże nadzieje na występ w Eindhoven. Zawieszony jest Momo Sissoko, więc skład może niewiele się różnić w porównaniu z sobotnią jedenastkę i możemy spodziewać się kolejnego występu Mascherano w środku pola.
W pozostałych ćwierćfinałach dwie angielskie drużyny są podobnie jak mu uważane za faworytów do awansu. To wspaniale, że wszystkie drużyny z Premiership ominęły się w losowaniu, jednak nie jestem pewien, czy UEFA chce mieć angielski finał. Ja na pewno takiej sytuacji nie chcę.
Najtrudniejsze zadanie czeka chyba Chelsea i sprawę utrudnia im jeszcze fakt, że drugi mecz grają na wyjeĽdzie. Na swoim własnym stadionie Mestalla, Valencia jest bardzo groĽna, o czym Liverpool bardzo dobrze wie. W obecnym sezonie rewelacyjnie spisywał się duet napastników David Villa i Fernando Morientes, jednak strata byłego zawodnika The Reds na tym etapie rozgrywek jest bez wątpienia dużym ciosem. Jednak ciągle dysponują wystarczającym doświadczeniem, żeby poważnie zagrozić Londyńczykom i być może zmierzyć się ze swoim byłym trenerem Rafą Benitezem w Półfinale.
W pozostałych dwóch starciach mierzą się ze sobą równie wielkie zespoły – Manchester United gra z Romą, która jak najbardziej może powtórzyć swój wyczyn z poprzedniej rundy, gdy ich rywalem był Lyon prowadzony przez Gerarda Houllier.
Włochom brakuje regularności, jednak jeśli mają swój dzień to mogą pokonać każdego. United w Lidze Mistrzów nie grają tak przekonująco, jak w Premiership, więc nie mogą być w żadnym stopniu pewni awansu do kolejnej rundy.
Chyba niewiele osób wierzy w powtórkę Finału z 2005 roku. AC Milan nie jest już tym samym zespołem, z którym graliśmy w Stambule. Nie mają świetnego ataku, ich obrona coraz bardziej się starzeje i za bardzo polegają na świetnym Kace i innych świetnych pomocnikach. Wydaje mi się, że Bayern Monachium może okazać się dla nich zbyt dużym wyzwaniem w dwumeczu. Niemcy w lidze spisują się przeciętnie, jednak powoli wracają do formy po tym, jak na ławce trenerskiej ponownie usiadł Ottmar Hitzfeld.
Niezależnie od tego, jakimi wynikami zakończą się te starcia, nas czeka wspaniały tydzień Ligi Mistrzów. Miejmy nadzieję, że po dzisiejszym meczu nie stracimy optymizmu i The Reds okażą się za trudnym rywalem dla niezłomnych Holendrów.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 03.04.2007 (zmod. 02.07.2020)