Fairclough na temat Anglii i Arsenalu
Artykuł z cyklu Artykuły
Fani Liverpoolu nie są największymi kibicami Reprezentacji Anglii, jednak jestem pewien, że większość z nas interesowała się wydarzeniami z Izraela, ponieważ najważniejsze było to, żeby Steven Gerrard i Jamie Carragher nie odnieśli żadnych urazów.
W tym tygodniu The Reds nie rozgrywali żadnych spotkań, więc głównym tematem konwersacji były obecne problemy Reprezentacji Anglii. Dwóch zawodników Liverpoolu było jednymi z najlepszych na boisku podczas tego mocno przeciętnego występu.
Podczas oglądania tego meczu, nie mogłem przestać myśleć o tym, jak słabym zespołem jest Izrael. Jeśli Anglia jest tak dobra, za jaką się uważa, to powinna bez problemów zmieść gospodarzy z boiska, jednak my zobaczyliśmy to, o czym mówi się od dawna – Anglicy się przereklamowani.
Menadżer tego zespołu Steve McClaren wpadł w pułapkę wystawiania piłkarzy na złych pozycjach, jednak po meczu próbował bronić swoich decyzji. Tak, jak większość osób uważam, że tej drużynie brakuje równowagi i trzeba zwłaszcza zastanowić się nad zestawieniem środka pola.
Opinie na temat przyczyn tego niepowodzenia są bardzo różne, jednak nie zgadzam się z krytyką Gerrarda za to spotkanie. Według mnie był najbardziej efektywnym angielskim piłkarzem na boisku, choć on na pewno by przyznał, że nie pokazał swojej najwyższej formy. Bez jego wielu ofensywnych prób, występ Anglików byłby jeszcze bardziej przeciętny.
Spotkanie rozpoczął na skrzydle, jednak szybko zorientował się, że jego energia bardziej potrzebna jest w środku pomocy. Warto też zwrócić uwagę na to, że oprócz dobrej gry w środku, to właśnie on popisał się jedynymi dobrymi centrami ze skrzydeł.
McClaren wpadł w pułapkę wystawiania piłkarzy za zasługi i po bardzo odważnej, letniej decyzji, gdy to zakończył współpracę z Davidem Beckhamem, teraz już nie potrafi zdecydować się na równie radykalne posunięcia – nie potrafi wyrobić sobie autorytetu w zespole.
W sobotnim meczu wystawił bardzo bezpieczną jedenastkę, bez podejmowania żadnego ryzyka i nie sprawiał wrażenia człowieka, który za wszelką cenę chce wygrać to starcie. On chciał po prostu uniknąć porażki w Tel - Awiwie i tym samym oszukał angielskich kibiców, którzy przebyli bardzo długą do Izraela.
Wykorzystanie zmian wiele mówi na temat prawdziwej odwagi menadżera i trzema bardzo póĽnymi roszadami McClaren pokazał swoją wartość. W poprzednim sezonie Middlesbrough po wodzą McClarena odnosiła spore sukcesy w europejskich rozgrywkach, jednak ten menadżer podobnie, jak kilku jego ówczesnych piłkarzy ma problemy z większą presją.
Dla mnie wprowadzenie za danego zawodnika piłkarza występującego na tej samej pozycji oznacza przyznanie się do błędu w zestawieniu wyjściowej jedenastki. Trzy zmiany dokonane w sobotnim meczu tylko uwydatniły brak odwagi i zdecydowania w poczynaniach selekcjonera Reprezentacji Anglii.
Jednak trzeba stanąć w obronie piłkarzy, ponieważ jeśli menadżer wymaga od nich wykonywania rzeczy dla nich obcych, to szanse sukcesy znacząco maleją. Sztuka odnoszenia korzystnych rezultatów na scenie międzynarodowej opiera się na tym, żeby wyciągnąć od piłkarzy to, co pokazują w swoich klubach.
Selekcjonerzy reprezentacji narodowych mają mało czasu na pracę z wyselekcjonowaną grupą przed danym meczem, więc wymagając od nich przystosowania się do nowego systemu, sam się prosisz o kłopoty i tym samym tracisz możliwość wprowadzenia etosu znanego im ze swoich drużyn.
Większość zawodników dostaje powołania do reprezentacji, ponieważ w swoich klubach robią to, co robią – dlaczego mielibyśmy wymagać od nich czegoś innego w kadrze? Połowa Reprezentacji Anglii w Izraelu wykonywała na boisku inne obowiązki, aniżeli zwykła to czynić co tydzień w rozgrywkach Premiership.
Pamiętam, jak raz stawiłem się na zgrupowanie Reprezentacji Anglii B, której ówczesnym trenerem był Bobby Robson. Mieliśmy zaledwie trzy dni na przygotowanie do meczu z Niemcami i na treningach praktycznie ćwiczyliśmy tylko stałe fragmenty gry. Pamiętam, że powiedział mi, żebym skoncentrował się na swoich największych zaletach i moim zadaniem było atakowanie długiego słupka, gdy piłka znajdowała się na przeciwległej stronie boiska. Dzięki temu zdobyłem zwycięskiego gola, ponieważ właśnie na długi słupek dośrodkował Alan Kennedy i umieściłem piłkę w siatce. Piłka nożna to prosta gra, którą coraz bardziej sobie utrudniamy.
Najlepszym współczesnym selekcjonerem Reprezentacji Anglii był i wciąż pozostaje Sir Alf Ramsey, choć Robson też był świetny. Jako trenerzy Anglików wyznawali bardzo prostą zasadę wystawiania na każdej pozycji piłkarzy znajdujących się obecnie w najwyższej formie.
Pod wodzą Ramsey’a nie było miejsca na żadne lekceważenie i żaden zawodnik nie mógł być pewny miejsca w wyjściowej jedenastce, no może poza świetnym Bobbym Moorem. Jedna historia bardzo dobrze opisuje, jak motywował swoich zawodników ten trener; po jednym mecz na Wembley, Gordon Banks wracał już do domu i powiedział do menadżera: „Do zobaczenia na następnym spotkaniu, Alf.” OdpowiedĽ menadżera była krótka i cięta: „Jesteś pewien?”
Gordon wziął sobie tą uwagę do serca i powiedział mi, że od tamtej pory już niczego nie lekceważył. Ja odnoszę wrażenie, że niektórzy reprezentanci Anglii czują się zbyt dobrze, ponieważ nie widzą żadnego zagrożenia straty miejsca w składzie.
Pozostał już tylko jeden mecz międzypaństwowym zanim wszyscy piłkarze znowu wrócą do swoich klubów, więc trzeba zrobić wszystko, żeby trochę zmniejszyć ten ogień krytyki. Na szczęście zarówno Carragher jak i Gerrard powinni wracać na Anfield w lepszych nastrojach, ponieważ byli jednymi z lepszych na boisku, jednak inni zawodnicy mogą być w znacznie gorszej kondycji psychicznej.
The Reds chyba nie mogli zażyczyć sobie trudniejszego spotkania na powrót do Premiership po tej przerwie. W sobotę będziemy podejmować zespół, który w tym sezonie strzelił nam już12 goli.
Jednak Liverpool musi wygrać to starcie, jeśli jeszcze marzy o zajęciu trzeciego miejsca w lidze. Miejmy nadzieję, że wszyscy piłkarze powrócą ze zgrupowań reprezentacji bez żadnych urazów i od razu skoncentrują się na najbliższym meczu. Zdecydowanie musimy przerwać naszą złą passę z Kanonierami, a także trzeba sprawić, żeby znowu zespoły przyjeżdżające na Anfield czuły spory ból głowy.
Arsenal w obecnych rozgrywkach już dwukrotnie wygrywał na tym obiekcie i w obu tych spotkaniach mieliśmy swoje dobre chwile, jednak szybki, atletyczny styl gry naszych rywali okazał się zbyt niewygodny dla defensywy Liverpoolu.
Po dwóch tygodniach przerwy w zmaganiach ligowych The Reds powinni powrócić z pragnieniem rozwiązania problemów w wykańczaniu akcji i chęcią udowodnienia, że zakończymy ten sezon we wspaniałych nastrojach przed nieubłagalnie zbliżającymi się Ćwierćfinałami Ligi Mistrzów.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 27.03.2007 (zmod. 02.07.2020)