Przygotujmy się na kolejny wielki, europejski wieczór
Artykuł z cyklu Artykuły
Po sobotnim meczu z Manchesterem United, ulice wokół Anfield były ciche ze względu na doznany zawód - jednak dzisiaj będą pełne podekscytowania, ponieważ wszyscy już czekamy na wieczór, który może stać się jednym z najwspanialszych w naszej historii.
Ten mecz wszyscy chcą zobaczyć i będzie on mógł najprawdopodobniej rywalizować z Półfinałem Pucharu Europy z Chelsea z 2005 roku pod względem atmosfery i pasji kibiców, ponieważ The Reds są w bardzo dobrej pozycji do wyeliminowania Barcelony. Niewiele osób spodziewało się, że z Nou Camp przywieziemy jednobramkowe prowadzenie, jednak w tamtym meczu w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo.
Kibice są pewni siebie, jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ten mecz wcale nie jest formalnością. Mimo przewagi, którą uzyskaliśmy w pierwszym starciu, obecni mistrzowie zostali zranieni na własnym obiekcie i teraz powinniśmy okazać im szacunek.
Trener Barcelony Frank Rijkaard próbował wywrzeć na nas większą presję, twierdząc jakoby dla nas to zwycięstwo miało być ważniejsze, jednak to jest jedna z jego zagrywek, która ma na celu skupić uwagę kibiców na naszym zespole, a nie na jego. Barca była faworytem do obrony tego trofeum, jednak ich korona jest mocno zagrożona. Holender twierdzi, że ma równie dobry zespół, jak przed rokiem, jednak prawda może wyglądać inaczej. Od piłkarzy Barcelony bardzo wiele się oczekuje i stawką tego meczu jest ich reputacja.
Jednak oczekiwania wobec zawodników Liverpoolu nie są wcale mniejsze i nikt nie ma wątpliwości, że ten mecz dla The Reds jest bardzo ważny. To jest nasza ostatnia szansa na zdobycie trofeum w tym sezonie, niepodważalna jest nasza miłość do tego pucharu i miejmy nadzieję, że na Anfield będziemy dalej kontynuować ten romans.
To może był zwyczajny przypadek, jednak istnieje taka możliwość, że fakt, iż oba zespoły przegrały bardzo ważne ligowe starcia w czasie ostatniego weekendu miał coś wspólnego z tym zbliżającym się spotkaniem w Lidze Mistrzów. Oba zespoły nie miały czasu, żeby rozpamiętywać tamte porażki i menadżerowie na pewno mają nadzieję, że piłkarze odpowiednio zareagują i zaprezentują się lepiej w dzisiejszym meczu.
Myślę, że czeka nas nerwowe 90 minut, jednak jednocześnie wierzę, że The Reds mogą bezpiecznie awansować do Ćwierćfinału. Kluczowa będzie pierwsza bramka. Jeśli my jako pierwsi trafimy do siatki, to jestem pewien, że nasze układy nerwowe będą wdzięczne. Jednak, jeśli to Barca pierwsza pokona naszego bramkarza, to cały wieczór będziemy jednym, wielkim kłębkiem nerwów.
Nikt nie wie, jak The Reds przystąpią do tego meczu, ale powinniśmy to potraktować jak zupełnie nowy mecz. Chciałbym, żeby zespół zapomniał o tej jednobramkowej przewadze z pierwszego starcia i od początku narzucił wysokie tempo. Najlepsze wyniki osiągaliśmy, gdy mocno rozpoczynaliśmy spotkania, zaskakiwaliśmy przeciwnika, a potem kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku.
Barcelona bez wątpienia stanowi dla nas duże zagrożenie, ich reputacja mówi sama za siebie, mają w składzie wspaniałych, ofensywnych zawodników, jednak w Hiszpanii The Reds zatrzymali ich największe atuty i miejmy nadzieję, że dzisiaj stanie się tak samo. Duma Katalonii bez wątpienia przez większą część sezon odczuwała brak Samuela Eto'o i jego nieobecność w meczu na Nou Camp była dla nas bardzo dobrą wiadomością, jednak teraz Kameruńczyk wraca do akcji.
Rafa z pewnością zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowi Eto'o i na pewno dużą uwagę poświęci zatrzymaniu piłkarzy, którzy zaopatrują Kameruńczyka w piłkę. Walka o środek pola będzie zacięta i kluczowa, pomocnicy The Reds w drugiej połowie pierwszego meczu zagrali fantastycznie i teraz potrzebny jest równie dobry występ. Xavi i Deco bardzo często powodują, że Barca dominuje na boisku i niezależnie kogo wystawi Rafa, to ci zawodnicy odegrają bardzo ważną rolę. Barcelona czuje się wyjątkowo pewnie, gdy jest w posiadaniu piłki i będziemy musieli wybijać ich z rytmu.
Po sobotniej porażce The Reds ponownie zostali poddani bardzo dogłębnym analizom, których celem było poznanie przyczyn niepowodzenia Liverpoolu w ostatnim meczu.
Obecnie oglądanie Liverpoolu to emocjonalny roller coaster. Sobotnia porażka była bardzo bolesna, ponieważ przez zdecydowanie większą część spotkania dominowaliśmy na boisku, jednak nie udało nam się trafić do siatki Manchesteru United. My ciągle nie stwarzamy zagrożenia, które powinniśmy stwarzać biorąc pod uwagę naszą przewagę w polu, a także ilość rzutów rożnych i wolnych.
Jeśli w dzisiejszym meczu z Barceloną też będziemy mieć tyle stałych fragmentów gry, to musimy je lepiej wykorzystywać. W tych największych meczach różnica pomiędzy oboma zespołami zazwyczaj jest minimalna. Manchester wykorzystał ten jeden rzut wolny i to właśnie przesądziło o naszej porażce.
Barcelona stanowi duże zagrożenie z rzutów wolnych i Liverpool musi o tym pamiętać. To jest ich naprawdę silna broń. My musimy równie dobrze je wykorzystywać, gdy nadarzy się taka okazja.
Z pewnością pod względem ofensywnym nasz sobotni występ pozostawia wiele do życzenia, ponieważ nasze zagrożenie było zbyt nieregularne. Musimy być pewniejsi pod bramką rywala.
Właśnie to nas najbardziej różniło od Manchesteru United w tym starciu. The Reds potrafili ograniczyć ofensywne zapędy Czerwonych Diabłów do minimum, jednak zawiedliśmy w ofensywie.
W dzisiejszym meczu niemal na pewno będziemy mieć bohatera. Tak samo, jak w spotkaniu sprzed dwóch tygodni, dzisiaj nie będzie wielu okazji bramkowych, więc każdą sytuację trzeba będzie wykorzystać ze spokojem i pewnością siebie.
W tym sezonie The Reds spowodowali, że na Anfield przeciwnikom najtrudniej zdobywa się bramki. Dzisiaj chyba zostaniemy poddani najtrudniejszej próbie, jednak jesteśmy w stanie powstrzymać Ronaldinho i spółkę. Anfield na pewno będzie wypełnione do ostatniego miejsca i wsparcie kibiców może dodać Liverpoolowi energii, która będzie niezbędna w tym starciu.
Dzisiaj poznamy też trzech innych ćwierćfinalistów - w tych starciach sprzed dwóch tygodni padły remisy. UEFA chyba nie może być niezadowolona z zespołów, które biją się o awans do kolejnej rundy. Żaden zespół nie przystąpi dzisiaj do rywalizacji z większą przewagą aniżeli jednej bramki, jednak niektóre bez wątpienia czują się pewniej, niż wskazywałby na to wynik.
Valencia i Lyon powinny zapewnić sobie awans, ponieważ w pierwszych spotkaniach odniosły korzystne remisy odpowiednio z Interem Mediolan i Romą. Natomiast jutro spodziewam się niespodzianki ze strony Bayernu Monachium i tym samym wyeliminowania Realu Madryt. Właśnie starcie tych dwóch zespołów sprzed dwóch tygodni było najciekawsze, oczywiście oprócz naszego meczu z Barceloną.
Chelsea i Manchester United po prostu muszą awansować dalej, a co do Arsenalu to mam mieszane uczucia. Na początku tych rozgrywek mieliśmy całkiem ciężką przeprawę z PSV, a teraz Holendrzy mają chyba jeszcze silniejszy zespół.
Mam nadzieję, że spełnią się oczekiwania wszystkich kibiców Liverpoolu, którzy zasiądą dzisiaj na Anfield i The Reds dalej będą walczyć o udział we wspaniałym majowym wieczorze w Atenach.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 06.03.2007 (zmod. 02.07.2020)