TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1874

Benitez planuje zabójczy cios na Anfield

Artykuł z cyklu Artykuły


Jako Hiszpan, Rafa Benitez bardzo dobrze orientuje się w tym, jak wyglądają przygotowania do walki na śmierć i życie w czasie corridy.

Teraz jego piłkarze przygotowują się do wtorkowego starcia z matadorami z Barcelony na Anfield i nikt nie ma wątpliwości, że na stadionie będzie głośniej i bardziej kolorowo, niż na jakiejkolwiek hiszpańskiej arenie byków i Benitez marzy o wyprowadzeniu szybkiego, silnego, zabójczego ciosu.

Liverpool oczywiście posmakował już pierwszej krwi, wygrywając 2-1 na Nou Camp w pierwszym meczu tej rundy Ligi Mistrzów, tym samym raniąc wizerunek Barcelony jako najlepszej europejskiej drużyny. Teraz pozostaje pytanie, czy byki z Liverpoolu będą miały odwagę wyprowadzić wczesne ataki na Anfield.

Osowiały Benitez nie słynie z okazywania emocjonalnych gestów, jednak uderza pięścią o otwartą dłoń w celu podkreślenia tego, że jeśli jego piłkarze nie stracili za dużo sił w sobotnim spotkaniu z Manchesterem United, to chce by starali się szybko zdobyć gola w jutrzejszym starciu.

Jednak bardzo szybko uzupełnia swoją wypowiedĽ dodając, że wszyscy wiedzą, iż w futbolu tak samo jako w walce byków, często wykonywane są różne uniki, parady i zaprzepaszcza się okazje przed ostatecznym zwycięstwem i w piłce nożnej nie ma nic pewnego.

Rozważa swoje możliwości zupełnie, jakby głośno myślał: "Może będziemy mogli zagrać wysokim pressingiem, ale oni są dobrzy w kontratakach, więc może lepiej będzie zagrać bardziej defensywnie, ponieważ my też mamy swoją siłę z kontry. Może jeśli zaatakujemy od początku, to szybko stracimy gola i będziemy mieć problem, jednak z drugiej jeśli zdecydujemy się czekać, oni będą nieprzerwanie nacierać. A nasi kibice zapewne będą chcieli żebyśmy atakowali. To bardzo trudna decyzja."

Menadżer Barcelony, Frank Rijkaard też będzie musiał odbyć ze sobą taką rozmowę i pewnie będzie się zastanawiał, czy zastosować może ustawienie 3-4-3, z którym to osiągnął zwycięstwo 2-1 na wyjeĽdzie z Realem Zaragozą w rewanżowym starciu Pucharu Hiszpanii. Jednak Anfield to zupełnie coś innego.

Skauci Liverpoolu przebyli setki mil oglądając Barcelonę, podczas gdy Benitez razem ze swoim sztabem szkoleniowym obejrzeli wiele kaset z występami Dumy Katalonii. Właśnie dlatego twierdzą, że "Znają Barcelonę w 400%", choć i tak nie wiedzą, jakiego ustawienia się spodziewać. Rafa powiedział: "Ja wiem jedynie to, co przeczytam w prasie. Z Zaragozą zmienili ustawienie na 3-4-3. Oni muszą na nas nacierać, muszą atakować, jednak nie wiem, czy zdecydują się na atak od samego początku do końca, czy też może poczekają na rozwój wypadków i w drugiej części meczu poślą na boisko pięciu napastników."

Wiele osób okrzyknęło zwycięstwo na Camp Nou jednym z najwspanialszych w historii Liverpoolu. Jednak, jeśli zadaniem menadżera jest odnalezienie pozytywów w każdej porażce, to w takich wypadków właśnie on jako pierwszy powinien studzić nastroje.

Benitez powiedział: "Nie byłem bardzo zadowolony, ponieważ przez 15 minut to Barcelona kontrolowała wydarzenia na boisku, a nie my, a w idealnym meczu byśmy kontrolowali grę przez 90 minut. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej, ale dla mnie to tylko oznacza, że ciągle możemy grać lepiej."

"Uważam, że nasz zespół jest lepszy od tego, który wygrał Puchar Europy w 2005 roku. W tamtych rozgrywkach Ligi Mistrzów byliśmy spektakularni, ograliśmy Juventus, Chelsea, AC Milan - czołowe zespoły. Niektórzy mówili, że mieliśmy szczęście, ale szczęście można mieć w jednym, bądĽ dwóch spotkaniach, a nie we wszystkich. Drużyna była naprawdę dobra i wszystko wychodziło nam praktycznie idealnie. Teraz mamy jeszcze lepszy zespół, lepszych piłkarzy i możemy grać z każdym bez obaw."

Przed tym meczem wspiera go Sir Alex Ferguson, który nie zawsze dobrze wspomina swoje ryzykanckie posunięcia, ale twierdzi, że Barcelona ma do wykonania "praktycznie niemożliwe zadanie." Nie tylko uważa, że Liverpool awansuje do kolejnej rundy, ale chciałby się zmierzyć z The Reds w samym Finale.

W momencie, gdy United wyjdą na boisku, Ferguson spodziewa się, że Liverpool już będzie w ćwierćfinale, gdzie otwarte losowanie oznacza, że oba zespoły mogą na siebie trafić. Fergie zawsze najbardziej lubił starcia dwóch największych zespołów w Anglii, jednak chciałby z nimi teraz zagrać w meczu, którego bezpośrednią stawką będzie Puchar Europy.

Benitez do wtorku pewnie będzie wypisywał sobie ofensywne jedenastki, potem wprowadzając zmiany, czyniąc je bardziej zrównoważonymi. Być, albo nie być - ale dla niego najważniejsze jest to, żeby fani Barcelony wyjęli po meczu białe chusteczki nie po to, żeby dziękować matadorowi za zwycięską walkę z bykiem, ale w geście poddania się.

Roy Collins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 05.03.2007 (zmod. 02.07.2020)