Na mój sygnał rozpętajmy piekło
Artykuł z cyklu Artykuły
Ponad półtora roku minęło od momentu, który przyprawił o palpitacje serca wszystkich fanów The Reds. Dokładnie we wtorek, 5 lipca 2005 roku, Steven Gerrard, kapitan świeżo upieczonych klubowych Mistrzów Europy, ogłosił swoje odejście z Liverpoolu. W przeciągu roku The Reds mieli stracić drugą, po Michaelu Owenie, żywą legendę drużyny z miasta Beatels’ów. Na szczęście wszystko skończyło się na zamierzeniach. Gerrard dogadał się w końcu z zarządem co do swojego nowego kontraktu i przeprosił kibiców tak i słowami, jak i swoją świetną grą. Fani odetchnęli z ulgą. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii klubu z Anfield Road pozostał w swoim macierzystym zespole, mało tego, deklaruje chęć grania w nim tak długo, jak długo będzie w nim potrzebny. A potrzebny będzie nam z pewnością bardzo długo.
„Jeśli klub nadal będzie okazywał, że mu na mnie zależy to nie odejdę, jestem tu szczęśliwy i nie widzę powodów do zmiany otoczenia.” - powiedział niedawno Gerrard. I rzeczywiście, powodów do odejścia nie ma. Jest gwiazdą ukochanego zespołu, sporo zarabia, pod wodzą Beniteza klub zdobywa regularnie trofea, zaś ostatnie przejęcie klubu przez Gilletta i Hicksa daje nadzieję na to, że będzie jeszcze lepiej. A przez „jeszcze lepiej” wszyscy fani Czerwonych rozumieją zdobycie upragnionego 19. tytułu Mistrza Anglii. Pragnie tego również sam Steven, który nie ukrywa, że wzniesienie pucharu FA Premier League jest jego największym marzeniem. Marzeniem, które w tym sezonie już się nie spełni.
Po remisie w Derbach Merseyside i porażce na St’ Jamek Park, Liverpool przestał się kompletnie liczyć w walce o mistrzostwo, zresztą o 2. miejsce chyba też. Do tego The Reds odpadli z obu krajowych pucharów, dwukrotnie nie dając sobie rady z Arsenalem na Anfield. Cóż nam pozostało?
Paradoksalnie, najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie- Piłkarski Raj, czyli Liga Mistrzów.
Jednak tutaj na drodze stoi nam obrońca tytułu sprzed roku, wielka Barcelona z wielkim Ronaldinho. Jest to zdecydowanie najważniejszy mecz tego sezonu, a dla Gerrarda jest on z pewnością szczególnie ważny.
Kapitan The Reds , jako człowiek i piłkarz, jest świetnym wzorem dla młodych zawodników. Pokazuje im, że pieniądze (choć ważne) nie są najważniejsze. Mógł grać w wyżej notowanych zespołach, za zdecydowanie większe pieniądze, a jednak ostatecznie pozostał w Liverpoolu. Ktoś może powiedzieć, że to żaden wyczyn, skoro i w LFC zarabia bardzo dużo. Ten ktoś jednak z pewnością nigdy nie był zmuszony do takiego wyboru, przed jakim stanął Gerrard. Wyboru, w którym ostatecznie posłuchał głosu serca i pozostał tam gdzie jest jego dom. Jakże inne byłyby nasze nastroje przed zbliżającym się spotkaniem z Barceloną, gdyby postąpił inaczej.
Gerrard jest stworzony do wielkich spotkań. Tylko on tak potrafi poderwać Czerwonych do walki w najtrudniejszych momentach. Oddanie, pasja z jaką gra, pokazują, że nawet w tak skomercjalizowanych czasach, piłka nożna może być czymś więcej niż tylko sportem, czymś więcej niż sprawą życia i śmierci; pokazują, że są wartości nadrzędne, nieśmiertelne…
Już coraz mniej czasu dzieli nas od pierwszego gwizdka na Camp Nou, gdzie dojdzie z pewnością do kolejnego, wielkiego piłkarskiego spektaklu. Przecież naprzeciw siebie stanął dwaj ostatni zdobywcy pucharu Europy, a w ich szeregach dwóch wielkich piłkarzy i dwóch wielkich trenerów. Gerrard kontra Ronaldinho, Benitez kontra Rijkaard- to zapowiedĽ wyjątkowego spotkania. Spotkania, które The Reds jak najbardziej mogą wygrać.
Kto jest najlepszym piłkarzem świata? Większość bez wahania wskaże na boskiego Brazylijczyka z Katalonii. Jednak czy przy całym swym geniuszu piłkarskim, jest on w stanie wpływać na swoją drużynę tak jak Gerrard? Zdecydowanie nie. Ronaldinho jest tak jakby odrębną drużyną w zespole Barcelony. Steven, nie przestając być indywidualnością, doskonale współgra z resztą zespołu, będąc jego duszą, jego natchnieniem. Choćby był w słabszej formie, zawsze gra na 100%, nigdy nie odstawia nogi. Jest piłkarzem kompletnym. Ustępuje zdecydowanie wyszkoleniem technicznym Ronaldinho, przeważa jednak w praktycznym wykorzystaniu swoich umiejętności. Do tego jest zawsze maksymalnie zmobilizowany przed tak ważnymi spotkaniami, jak to z Barceloną. Kto jest najlepszym piłkarzem świata?...
Wśród wielu piłkarskich gadżetów kibiców Liverpoolu, jednymi z najpopularniejszych są koszulki z Gerardem w roli gladiatora. Znajduje się na nich napis: ”Na mój sygnał rozpętajmy piekło”. Aż ciarki przechodzą po plecach! Nie chciałbym być w skórze piłkarzy Barcelony, kiedy Steve da ten sygnał, ale oczywiście nie mogę się doczekać gdy to uczyni. Kazik Staszewski śpiewał kiedyś: „Płoń, płoń, płoń parlamencie!”. My, na znak Gerrarda, zaśpiewajmy: „Płoń, płoń, płoń Camp Nou!”. Niech strawi je Czerwona Nawałnica!
Autor: Miro
Data publikacji: 20.02.2007 (zmod. 02.07.2020)