SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1563

Fairclough na temat Charltonu i losowania Ligi Mistrzów

Artykuł z cyklu Artykuły


Po kolejnym czterobramkowym pokazie The Reds mogą relaksować się w czasie spokojnego tygodnia i z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego starcia na wyjeĽdzie w Premiership z Chalrtonem, w którym będą chcieli utrzymać swoją wysoką formę.

Jednak wcześniej poznają wiadomość tego tygodnia – z kim przyjdzie nam się zmierzyć w kolejnej fazie Ligi Mistrzów.

UEFA powinna być zadowolona z drużyn, które awansowały do kolejnej fazy Puchary Europy, ponieważ niemal wszystkie najlepsze europejskie zespoły znalazły się w tej rundzie rozgrywek. Już na samym początku założenie UEFA było takie, że w tym turnieju bierze udział sama śmietanka Europy i wygląda na to, że w obecnym sezonie mają idealną szesnastkę zespołów.

Awans Liverpoolu wyglądał jak rutyna, jednak graliśmy w grupie, której z pewnością nie można nazwać najsilniejszą w rozgrywkach, a warto dodać, że kilku innych faworytów miało problemy z wyjściem z ich grup. Po raz pierwszy w historii do fazy pucharowej awansowało pięć brytyjskich zespołów i nadzieje są takie, że przynajmniej jeden z nich znajdzie się w kolejnej rundzie. Wszystkie cztery zespoły z Premiership wyszły z pierwszych miejsc w swoich grupach, więc wiemy, że The Reds mogą trafić na wszystkie zespołu z drugich lokat, oprócz PSV Eindhoven, z którym grali w grupie.

Giganci z Hiszpanii i Włoch stanowią ponad połowę siedmiu potencjalnych przeciwników, więc istnieje mała szansa na wylosowanie zespołu w starciu, z którym będziemy uznawani za zdecydowanego faworyta. Pozostałe trzy zespoły grają w słabszych europejskich ligach i wylosowanie jednej z tych drużyn byłoby z pewnością dobrym rozwiązaniem.

To duże zaskoczenie, że Real Madryt i Barcelona zajęły drugie miejsca w swoich grupach i właśnie tych zespołów wszyscy będą chcieli najbardziej uniknąć. Real pokonał w swojej grupie wszystkich, oprócz prowadzonego przez Gerarda Houllier niezwykłego Lyonu, który nadawał ton walce w grupie E. Francuzi byli chyba najlepszym zespołem w całej fazie grupowej i są jedną z dwóch drużyn, które jeszcze nie zanotowały porażki w tegorocznych rozgrywkach – drugim jest Bayern Monachium.

Jednak to właśnie Real będzie częściej gościł w naszych myślach przed piątkowym losowaniem. Liverpool jeszcze nigdy nie zmierzył się z Królewskimi w Lidze Mistrzów i starcie z nimi byłoby wydarzeniem, o który mówiłby cały świat. Jestem również pewien, że dla Rafy niezwykłym doświadczeniem byłby mecz ze swoimi bohaterami z dzieciństwa.

Większość wolałaby uniknąć Barcelony. Werder Bremen miał szansę na wyeliminowanie Hiszpanów, jednak nie zrobili nam przysługi, ponieważ nie udało im się zremisować w ostatniej kolejce na Camp Nou. Liverpool ma mieszanie uczucia ze starć z Katalończykami, jednak jednym z głównych sukcesów The Reds poza zwycięskimi finałami była właśnie wygrana 1-0 na tym słynnym stadionie w 1976 roku dzięki bramce Johna Toshacka. Od tamtej pory żaden brytyjski zespół nie odniósł zwycięstwa na tamtym obiekcie. Obecnie Ronaldinho odnalazł swoją dawną formę – a w lutym możliwe, że będą już mieli do dyspozycji zdrowego Samuela Eto’o – jeśli ktoś marzy o wyeliminowani Hiszpanów z rozgrywek to kluczem będzie wywiezienie korzystnego rezultatu z Camp Nou.

Klub nie grał z Interem Mediolan od czasów tego słynnego półfinału w Pucharze Europy z 1956 roku. Ówcześnie Włosi byli najlepszym zespołem na świecie i udało nam się wygrać 3-1 na Anfield Road, jednak to nie wystarczyło do awansu do Finału, ponieważ na San Siro polegliśmy aż 0-3. Niektórzy kibice The Reds wciąż odczuwają zawód po tamtej niesprawiedliwej porażce i wielu czeka na okazję do rewanżu na Mediolańczykach. Obecnie Inter jest liderem włoskiej Serie A i ma w składzie wiele gwiazd światowego formatu i jedynie Mistrz Niemiec Bayern Monachium stanął im na przeszkodzie w zajęciu pierwszego miejsca w grupie, więc Włosi powinni być uważani za groĽnego przeciwnika dla każdej pragnącej awansu drużyny.

Serie A ciągle jest godnie reprezentowana w tej fazie Ligi Mistrzów, mimo absencji Juventusu (z powodu letniego skandalu łapówkarskiego). Dwa silne kluby z Mediolanu uzupełnia zespół ze stolicy Włoch – AS Roma. The Reds bardzo dobrze znają Rzymian, ponieważ grali z nimi w Lidze Mistrzów w 2002 roku, a także w 2001 roku w pamiętnych rozgrywkach o Puchar UEFA, więc częściowo będziemy wiedzieć, czego się spodziewać po wizycie na Stadionie Olimpijskim. Rafa powinien mieć dokładne analizy Tottiego i spółki ze względu na to, że grali w jednej grupie z Valencią.

Zajęcie pierwszego miejsca w grupie daje nam korzyść rozgrywania drugiego spotkania na własnym boisku. Wszyscy znamy siłę The Reds na Anfield Road, więc kluczowe znaczenie będzie miał mecz rozgrywany na wyjeĽdzie. Myślę, że Liverpool jest dobrze przystosowany do gry w takiej formie rozgrywek i jesteśmy zespołem, który potrafi wywieĽć korzystny rezultat z obcego boiska i potem wykorzystać przewagę własnego stadionu. Na pewnie nie można tego powiedzieć o wszystkich zespołach. Niektóre zespoły są wyraĽnie sile na swoim stadionie, jednak prezentują się zgoła odmiennie na wyjazdach. Jednym z takich klubów jest Celtic; Mistrzom Szkocji bardzo pomaga niezwykły doping fanatycznej publiczności i na Celtic Park są w stanie osiągnąć niemożliwe, jednak mogą tę przewagę roztrwonić na wyjeĽdzie.

Liverpool ma wspaniałe stosunki zarówno na boisku, jak i poza nim ze szkockim klubem, jednak jeśli mógłbym wybierać naszego przeciwnika to z pewnością wybrałbym dwumecz Celtic’iem. Raz zagrali bardzo dobrze na Celtic Park i pokonali Manchester United, jednak uważam, że The Reds lepiej poradziliby sobie z presją, niż Szkoci i tym samym awansowali do kolejnej rundy. Wyszliśmy z grupy i naprawdę uważam, że możemy zajść naprawdę daleko, jedynym zespołem, którego tak naprawdę chciałbym uniknąć jest Barcelona, choć Porto może okazać się czarnym koniem rozgrywek.

Myślę, że Portugalczycy są jedną z niewielu drużyn będących w stanie sprawić niespodziankę. Wraz z kolejnymi meczami grali coraz lepiej i byli coraz groĽniejsi, prezentując swój styl gry oparty na kontratakach. Mają w zespole mieszankę Portugalczyków i Brazylijczyków, więc potrafią grać efektowny, ofensywny futbol, ale ich defensywa jest równie mocna. Ostatnim możliwym kandydatem do gry jest francuski zespół Lille.

Atrakcyjne miasto Lille byłoby dla nas najlepszym rozwiązaniem i najmniej znana drużyna ze wszystkich pozostałych mogłaby stanowić najłatwiejszą przeszkodę na drodze do ćwierćfinałów. Mieli szczęścia grać w średnio trudnej grupie i zespół z północnej Francji grał najrówniej i udało mu się zająć drugą lokatę za Milanem.

Jednak jak pokazał nasz sukces sprzed dwóch lata, natura Ligi Mistrzów jest taka, że nie wolno lekceważyć żadnego zespołu, który stanie na naszej drodze do Aten.

Po wielkim dramacie w postaci losowania w Nyonie, powrócimy do rzeczywistości i wyjedziemy na The Valley. The Reds już odnieśli swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w Premiership w tym sezonie nad Wigan i teraz miejmy nadzieję, że będą kontynuować dobrą formę, które pozwoli im piąć się w górę tabeli.

Charlton jest zespołem pogrążonym w kryzysie i patrząc na ich obecną sytuację, to ciężko jest przewidzieć, jakie postawią warunki. Pewne jest to, że są słabi w defensywie, co pokazał ostatni mecz ze Spurs, w którym stracili pięć goli. Również nie ulega wątpliwości to, że nowy menadżer spędza wiele godzin z zespołem na treningach. The Reds są w gazie i niech dalej tak grają – ja wciąż śmiem twierdzić, że Mistrzostwo Anglii nie jest poza naszym zasięgiem.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 12.12.2006 (zmod. 02.07.2020)