Gerrard nie powinien stanowić centrum zainteresowania
Artykuł z cyklu Artykuły
Prędzej czy póĽniej, jeżeli będziesz się pytał dostatecznie często, możesz pozyskać najbardziej nieuchwytną z odpowiedzi. Pytanie natomiast postawione zostało ponownie, w momencie gdy Steven Gerrard szykuje się do swojego 51. występu dla reprezentacji Anglii. Może problemem nie jest Steven Gerrard ale samo zapytanie? Być może musi ono zostać inaczej sformułowane. Zamiast pytać się gdzie, może powinniśmy się zapytać: kiedy? Steve'owi McCLarenowi powoli dochodzącemu do siebie po traumie przeżytej w meczach z Macedonią i Chorwacją ciężko będzie uniknąć brutalnej odpowiedzi: rzadko, jeżeli kiedykolwiek, jeżeli chodzi o reprezentację narodową.
Pomimo ilości swoich występów, Gerrard pozostaje potencjalnie wielkim talentem - drugim zaraz po Rooneyu gdyby brać pod uwagę sam talent. Gerrard nadal poszukuje konkretnej roli, można by nawet powiedzieć, poczucia misji. Faktycznie w ostatnich problemach Anglii i odpadnięciu Liverpoolu z bezpośredniej walki o tytuł, obraz efektywnego i wielkiego zawodnika gdzieś się zagubił. Jego mowa ciała była ostatnio tak oszczędna i pozbawiona pewności siebie, że słyszeliśmy już głosy o tym, że powinien odpocząć.
Ale od czego? Wielcy zawodnicy nie odpoczywają. Stawiają oni czoła wszelkim upadkom formy. Do tej pory większość winy spoczęła na managerze jego klubu - Rafaelu Benitezie. Trzeba zagrać Gerrardem na środku pola - mówią krytycy. Będzie to lekarstwo na wszystkie problemy. Jest to rozwiązanie onieśmielająco banalne, zaiste jedno pociągnięcie kredą po tablicy. Niestety budzi zbyt wiele wątpliwości. Najbardziej cisnąca się na usta brzmi następująco. Jak to jest, że do tej pory, aż czterech managerów, Benitez, jego poprzednik na Anfield - Gerard Houllier, trener reprezentacji Anglii Sven Goran Eriksson i w końcu Steve McClaren, jak to jest, że żadnemu z nich nie udało się w satysfakcjonującym stopniu wykorzystać potencjał tego zawodnika? Zawodnika, który pokazał nam, choćby w finale FA Cup, że jest w stanie przeistoczyć się w esencję natury piłki nożnej? Benitez był najbliższy wykonania tego zadania, gdy ustawił Gerrarda na prawym skrzydle. Wynik: 23 bramki.
Czy to wina managerów czy może jego samego? Rośnie nam liczba dowodów na to, że u podstaw problemu leży błędne jego określenie. A postawiona teza brzmiała tak, że Gerrard ma umysł i instynkt by stać się graczem na miarę wielkich pomocników, kimś kto mógłby pójść w ślady Johnny'ego Haynesa czy Bobby'ego Charltona a także tragicznie krnąbrnego Paula Gascoigne'a. I nachodzi moment, w którym musimy sobie zadać pytanie, kiedy ostatnimi czasy widzieliśmy przykłady gry mistrzowskiego pomocnika? Owszem było wiele eksplozji talentu, ale nie wystarczająco wiele by dorosnąć do wybujałych oczekiwań, które ten zawodnik stworzył. Dziesięć bramek w 50 występach dla reprezentacji przeciwko drużynom o przeróżnych poziomach piłkarskich umiejętności. Nie jest to zapis osiągnięć wielkiego talentu, któremu tak często pozwala się uderzać tam i wtedy kiedy chce. Rekord Charltona był blisko 400% lepszy. I to tylko w kwestii bramek, nie wspominając o intuicji i naturalnej inteligencji mówiącej mu gdzie się ustawiać i jak podawać.
Fakt, że cała ta debata o Gerrardzie stała się tak wszechobecna, sam świadczy o kryzysie jego kariery. Wielcy gracze nie muszą się przystosowywać. Trenerzy nie pocą się na myśl o tym gdzie ich ustawić. Wielcy zawodnicy sami zdobywają teren. Selekcja to nie dar ale prawo i to prawo stanowione na ich warunkach.
Dzisiejszego wieczoru zobowiązania Gerrarda są tak wielkie jak te, z którymi musi się zmierzyć McClaren. Gerrard musi uderzyć w młody i skuteczny zespół Marco van Bastena w sposób, który rozwieje wszelkie obawy tych, którzy zaczynąją wątpić w jego wielkość. McClaren musi natomiast na nowo zaprezentować się jako ktoś kto wie czego czego oczekuje. Ktoś kto jest przeświadczony o tym co chce zrobić z drużyną, z którą był tak blisko za daremnych czasów Erikssona.
Wystawiając się na pełnię krytyki, która dopadła też ostatnio Beniteza, utrzymując w mocy swoją decyzję o ustawieniu Gerrarda na prawej flance a nie w środku pola, McClaren niejako sprzeciwia się naporowi sławy, która w przypadku tego zawodnika objawia się choćby bestsellerową autobiografią. Dziełem, które na kartkach papieru dużo sprawniej zajęło się tematem aniżeli jej autor zajął się nim na boisku. McClaren wykazał duży poziom wiary w siebie już wtedy gdy spuścił zasłonę na Davida Beckhama. Teraz robi to samo, nie ulegając naciskowi na takie czy inne umiejscowienie Gerrarda. Może to mniej dramatyczny przypadek lecz to wciąż to samo.
Jest to coś co chociaż różni wysiłki obecnego trenera, jakkolwiek frustrujące, od umęczonych pogoni Erikssona za grymasami wybranej przez niego elity - polityki, która osiągnęła poziom absurdu, gdy ustawił Beckhama przed tylnią czwórką zawodników.
Dla Gerrarda sprawa jest jasna. Musi robić to co w jego mocy. Musi produkować całą tę olbrzymią siłę pozwalającą mu pokonywać obrońców, robić te wszystkie dramatyczne rzeczy, które składają się na jego dar.
Prowadzenie drużyny ze środka pola, co potwierdza cały materiał dowodowy, do tych rzeczy się nie zalicza. Nadszedł czas aby i Gerrard i Anglia wykonały krok do przodu.
James Lawton
Żródło: sport.independent.co.uk
Autor: Macieque
Data publikacji: 15.11.2006 (zmod. 02.07.2020)