SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1417

Studnia pełna ofensywnych talentów

Artykuł z cyklu Artykuły


Na początku tego sezonu wiele się mówiło o tym, że w zespole nie ma już piłkarza jak Owen, czy Rush, jednak nie mam żadnych wątpliwości, gdy Rafa desygnuje na boisko dwójkę z czterech przebywających w klubie napastników.

Niektórzy wciąż mogą mieć wątpliwości tyczące się umiejętności każdego zawodnika z tej czwórki, jednak ja twierdzę, że mamy jeden z najlepszych kwartetów w całej Premiership. Mają kilka wspólnych cech, choć wszyscy są na swój sposób wyjątkowi i tak prawdę mówiąc oferują zespołowi prawie wszystko.

Żaden z nich nie może porównywać się z indywidualnym geniuszem Thierry’ego Henry’ego, co do tego nie ma wątpliwości. Również żaden nie posiada takiej marki na świecie, jak Andrij Szewczenko, czy Wayne Rooney. Jednak pozostałe czołowe kluby mają chyba jedynie trzech klasowych napastników, a w The Reds jest takich czterech. Manchester United posiada wielki duet w osobach Sahy i Rooneya, jednak poza nimi jest tylko podatny na kontuzje (choć skuteczny) Solskjaer i możliwość przesunięcia jednego z pomocników do pierwszej linii.

Ze względu na kontuzję Bellamy’ego i powrót Fowlera do zespołu po urazie pleców, podstawowy duet napastników tworzą Kuyt i Crouch. Obaj oferują niemal wszystko, czego można oczekiwać do dwójki atakujących, za wyjątkiem fenomenalnej szybkości. W tym elemencie prym wiedzie właśnie Bellamy i prawdopodobnie częściej będziemy widzieć go w meczach wyjazdowych.

Zadaniem Kuyta i Croucha jest nie tylko strzelanie bramek. Wystawiając ten duet dostajesz zawodników, którzy wykonują kawał ciężkiej pracy na boisku i bardzo dobrze orientują się w tym, co się dzieje wokół nich. Obaj potrafią cofnąć się i zagrać sprytną piłkę do partnera. Martin Jol nazwał Kuyta piłkarzem ’20-20’, jednak wciąż nie widzieliśmy dowodu potwierdzającego drugą część tej wypowiedzi: 20 asyst w sezonie. Jednak widać, że na pewno ma potencjał, żeby to osiągnąć.

Craig Bellamy jest kolejny w pełni oddanym piłkarzem. Inteligentnie posługuje się piłką i stwarza sytuacje kolegom. Tak samo, jak Crouch, zaczął zdobywać więcej bramek, gdy osiągnął mniej więcej 25 rok życia i też tak samo, jak Crouch miał problemy z ich strzelaniem na początku kariery na Anfield. W ostatnim sezonie, gdy grał jeszcze w Blackburn to pierwszego gola zdobył dopiero w listopadzie, jednak zakończył sezon z 13 trafieniami na koncie, które dały mu 8 miejsce w całej Premiership pod względem stosunku zdobytych bramek do rozegranych minut.

Jedną z rzeczą, z którą muszę się nie zgodzić, jest obsesja na punkcie napastników zdobywających 20 goli na sezon i przeświadczenie, że oni stanowią o ‘być albo nie być’ dla klubu. W ciągu ostatnich 15 lat prawie połowa przyszłych Mistrzów Anglii nie miała w składzie takiego atakującego.

Każdy klub chciałby mieć w swoich szeregach takiego napastnika, pod warunkiem, że on gra dla zespołu, a nie dla siebie. Jednak w obecnych czasach większą rolę odgrywa stosunek trafień do ilości rozegranych minut, ponieważ bardzo rzadko jeden napastnik gra we wszystkich spotkaniach w pełnym wymiarze. Obowiązki dzieli się na kilku zawodników. Kuyt ma potencjał, żeby zdobyć te 20 bramek w lidze, jednak nie będzie miało wielkiego znaczenia, jeśli zakończy sezon z 13 trafieniami, a w czasie, gdy nie gra to jego zastępca zdobędzie pozostałe siedem. Liczy się końcowy rezultat.

Rafa bardzo rzadko desygnuje na plac gry więcej niż dwóch napastników (choć zdarzały się takie momenty podczas niektórych meczy, że grało trzech atakujących), a mimo to cała czwórka razem zdobyła już 17 bramek w tym sezonie i jest to bardzo dobry wynik biorąc pod uwagę, że to dopiero listopad. Fowler i Bellamy mają po dwa trafienia, a przed nimi plasują się Kuyt i Crouch z odpowiednio pięcioma i ośmioma bramkami. Ostatnia dwójka tworzy naprawdę zgrany duet i nie ma żadnego znaczenia, że nie zdobyli sami tych 17 goli. Powiem nawet więcej; błogosławieństwem jest sytuacja, gdy masz w zespole innych piłkarzy, którzy potrafią trafiać do bramki. Luis Garcia i Steven Gerrard też udowodnili, że w razie potrzeby mogą pełnić rolę cofniętego napastnika.

Jednak to Crouch, który czekał na swoją pierwszą bramkę na Anfield do grudnia ubiegłego roku, przoduje w obecnej klasyfikacji. Dla mnie nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest naturalnym snajperem. Jednak czy jest także naturalnym łowcą bramek? Powiedziałbym, że jest niewielka różnica w tych dwóch pojęciach.

Moim zdaniem urodzonym łowcą bramek jest ktoś taki, jak Robbie Fowler, czy Michael Owen, których mentalność była nastawiona na trafianie do siatki. Gole, gole, gole. Różnicą jest bezwzględność i samolubność w polu karnym. Ci piłkarze oczywiście będą pragnęli zwycięstwa zespołu, jednak zawsze będą czuć pewien zawód, jeśli nie uda im się pokonać bramkarza. Są w pełni usatysfakcjonowani jedynie wtedy, gdy ich drużyna wygra, a oni trafią do siatki.

Nie jestem przekonany, co do tego, czy Crouch ma taką samą obsesję na tym punkcie, jednak dysponuje technicznymi umiejętnościami, które pozwalają mu na trafienie do siatki niemal w każdej sytuacji, a także posiada spokój i pewność siebie, gdy ma okazję na pokonanie bramkarza.

Jego strzały głową nie zawsze są bardzo silne, jednak bez wątpienia jest zdobyć wiele bramek głową w sezonie. Potrafi również umieścić piłkę w samym rogu bramki, coś ala Robie Fowler i jest jednym z najlepszych piłkarzy pod względem ogrywania bramkarzy w sytuacjach jeden na jednego, co pokazał w ostatnim sezonie w starciu z Evertonem i w obecnych rozgrywkach podczas meczu z Reading w Carling Cup. Jednak nie jest typem zawodnika, który często będzie znajdował się w takich sytuacjach z bramkarzem.

W tej bramce z Reading najbardziej podobało mi się to, że Fowler był na czystej pozycji, gdy Crouch ograł bramkarza, jednak jako że Peter wykonał najtrudniejszą robotę w tej sytuacji (po ładnej dwójkowej akcji z Kapitanem) to sam zdecydował się wykończyć akcję i zignorował bardziej doświadczonego zawodnika. Uczeń zignorował mistrza.

Ale, czy Fowler miał prawo narzekać? To była identyczna sytuacja, jak w przypadku bramki Robbiego sprzed 10 lat w starciu z Shrewsbury Town, gdy Jason McAteer czekał na podanie, jednak „Bóg” po tym, jak położył bramkarza wspaniałym zwodem, zdecydowałby się na podanie, jedynie gdyby uderzył go piorun w ten jego plaster ‘ułatwiający oddychanie’ na nosie.

Więc Crouch zaczyna grać bardziej samolubnie i fakt, że od zakończenia 2004 roku zdobył ponad 20 bramek na rok dla klubu i reprezentacji, nie jest jedynie przypadkiem i zbiegiem okoliczności. Także bardzo ważne jest, by dodać, że bardzo mało goli padło z rzutów karnych: jedynie raz skutecznie wykonywał jedenastkę w barwach Southampton i raz nieskutecznie w barwach Liverpoolu i Reprezentacji Anglii. Najlepsi napastnicy na świecie mogą zdobywać 30 goli w roku, jednak często wlicza się w to jakieś 10 rzutów karnych – ten element piłkarskiego rzemiosła mógłby wykonywać nawet bramkarza, co wcale nie oznaczałoby, że jest dobrym łowcą bramek.

Dirk Kuyt oferuje ten instynkt zabójcy, umiejętność odnalezienia się w okolicach pola bramkowego. Nie jest tak bardzo samolubnym piłkarzem, jak inni snajperzy, jednak wciąż bardzo często trafia do siatki. Niektórzy zawodnicy reagują o ten ułamek sekundy szybciej na widok bezpańskiej piłki i w przypadku Dirka było to widać, przy jego drugiej bramce w meczu z Reading (ta bramka była już czwartą zdobytą po rzucie rożnym na przestrzeni kilku tygodni i dwie z nich są w dużej mierze zasługą wspaniałych centr Pennanta).

Obie bramki z sobotniego meczu mówią wszystko o reakcjach Kuyta i są najlepszym przykładem świetnej gry w okolicach pola bramkowego. W ostatnim sezonie The Reds czekali aż do marca na strzelenie więcej niż pięciu goli z pola bramkowego; w tym sezonie przed sobotą ta liczba wynosiła już dziesięć i teraz wzrosła już do dwunastu.

Przyjrzyjmy się pierwszej bramce: gdy Gerrard przejął piłkę, Kuyt walczył z obrońcą o pozycję, ponieważ chciał się pokazać Anglikowi do podania. Gerrard zagrywa do Croucha i podczas gdy zawodnik kryjący Kuyta bezmyślnie patrzy na piłkę, Holender przewidział możliwe zgranie Petera i zaczął zmierzać w kierunku bramki, a następnie posłał piłkę do siatki. Łatwo jest postrzegać to trafienie jako bardzo proste, jednak trzeĽwość umysłu pozwoliła mu zachować się tak, a nie inaczej w sytuacji, gdy inni zawodnicy by spali.

Przy drugiej bramce na początku uwalnia się spod krycia, żeby znaleĽć ten jeden metr wolnej przestrzeni, gdy Pennant dośrodkowuje piłkę, jednak futbolówka odbija się od rąk bramkarza w nieprzewidywalny sposób po uderzeniu Croucha. Praktycznie takiej sytuacji nie sposób przewidzieć. Kuyt jest zawodnikiem prawonożnym, a piłka zmierzała do niego z lewej strony, bardzo blisko bramki, na idealnej wysokości do przyjęcia jej na klatkę piersiową. W takiej sytuacji nie ma nawet nanosekundy czasu na myślenie; on po prostu pakuje piłkę do bramki swoją lewą nogą, nie próbuje jej uderzyć z całej siły. Zamiast tego delikatnie uderza w nią tak, że jest poza zasięgiem rąk bramkarza. Prawdopodobnie jedynie w taki sposób mógł strzelić tego gola i naturalnie wybrał takie rozwiązanie.

Kuyt już teraz wygląda na piłkarza lepszego od Fernando Morientesa. Gole, które teraz Hiszpan zdobywa dla Valencii udowadniają, że jest on klasowym zawodnikiem w odpowiednim środowisku. Po prostu nie pasował do angielskiej piłki. Jednak Kuyt wygląda na idealnie przystosowanego do twardego stylu gry panującego na Wyspach i już na tym etapie wyrównał osiągnięcie El Moro z poprzedniego sezonu pod względem trafień do siatki.

Obecny stosunek zdobytych bramek do rozegranych minut dla Holendra wynosi 0,7 gola na 90 minut gry – to daje nam 26 bramek w 38 meczach. Praktycznie te liczby są identyczne, jak w jego ostatnim sezonie w Holandii – zdobył wtedy 22 bramki w 33 spotkaniach dla Feyenoordu, ze stosunkiem 0,67 bramki na 90 minut, a rozegrał tych minut 2972. Obecnie pod tym względem zajmuje 4 miejsce w całej Premiership (Crouch i Fowler także znajdują się wśród 25 czołowych zawodników, choć ten drugi nie grał zbyt wiele, zdobywając tą jedną bramkę).

Czy Kuyt jest w stanie zdobyć dwa gole na trzy mecze w całym sezonie? Na podstawie obecnej gry powiedziałbym, że tak, choć jeszcze nie zdobył bramki poza Anfield. Gra w trudniejszej lidze, gdzie ma mniej czasu na podjęcie decyzji, jednak w zespole ma większą liczbę klasowych zawodników. Kilka razy trafił także w słupek, bądĽ poprzeczkę, więc mógł mieć na koncie kilka trafień więcej. Również bardzo rzadko jest kontuzjowany, można go nazwać jednym z najwytrzymalszych piłkarzy na świecie: jest mocny, jak dąb. Rafa zawsze stosuje rotację, jednak Dirk aż tak bardzo jej nie potrzebuje.

Został nam już tylko jeden napastnik do przedyskutowania; właśnie, o którym mówi się najwięcej w środowisku kibiców The Reds. Jak na razie nie grał zbyt wiele w tym sezonie, jednak mi się wydaje, że Robbie Fowler jeszcze odegra bardzo ważną rolę w tych rozgrywkach. Jego bramka w ostatnim meczu Carling Cup była naprawdę świetna.

Nie rozegrał tak wielu minut, jak inni napastnicy, jednak od momentu jego powrotu na Anfield zapracował sobie na taki sam stosunek bramkowy, jak Dirk Kuyt. Z Fowlerem jest taka różnica, że nie wiemy, czy byłby w stanie utrzymać taką formę na przekroju całego sezonu, występując w niemal każdym meczu. Wiemy jedno: jeśli rozegra kilka spotkań to wykorzysta ogromny procent swoich okazji na trafienie do siatki.

Ogromnie mnie ciekawi przyszłość Robbiego w Liverpoolu. On posiada takie umiejętności, których się nie zapomina wraz z wiekiem: instynkt do odnajdowania wolnej przestrzeni poprzez inteligentne poruszanie się po boisku i naturalną umiejętność posyłania piłki do bramki.

Nie mam zamiaru mówić Rafie, co powinien zrobić, jednak naprawdę mam nadzieję, że Fowler zostanie w klubie jeszcze na kilka lat. Menadżer regularnie korzystał z usług Amadeo Carboniego, gdy pracował jeszcze w Valencii, a wtedy obrońca miał już 39 lat. Wiek sam w sobie nie musi być żadną barierą.

Fowler nigdy nie był naturalnym atletą, a fakt, że w ciągu ostatnich ośmiu lat dość często prześladowało go kontuzje, oznacza, iż jego mięśnie nie są aż tak bardzo wyeksploatowane. W pewnym sensie może mu to pomóc w osiągnięciu dłuższej kariery. Wszystko zależy od tego, czy zadowala go rola zastępcy Dirka Kuyta – człowieka, który posiada podobne umiejętności, jak Anglik za młodu.

Jednak, jeśli będzie chciał zostać na Anfield jeszcze kilka lat (jest to możliwe, że względu, że jest u ‘siebie w domu’) i Rafa również będzie chciał go zatrzymać to Robbie będzie mógł uczyć młodych napastników jeszcze nawet w 2010 roku.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 08.11.2006 (zmod. 02.07.2020)