SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1405

Bahrajn wspiera chłopaków Beniteza

Artykuł z cyklu Artykuły


Napięcie związane z kolejnym niezwykle ważnym meczem w Premiership może być największe w szatni na Anfield, jednak równie dobrze jest ono wyczuwalne w odizolowanym Królestwie Bahrajnu.

Z populacją około 700 000 ludzi ten wyspiarski kraj jest najmniejszym, a także jednym z najbardziej liberalnych spośród państwa Zatoki Arabskiej.

Ten cichy kraj cieszy się średnimi temperaturami zimą z minimalną ilością opadów i ciągłym słońcem, jednak lata są aż nazbyt gorące.

Mimo niewielkiej powierzchni Bahrajn całkiem dobrze sobie radzi w piłkarskim świecie – niedawno nieĽle zaprezentowaliśmy się w Pucharze Azji i minimalnie przegraliśmy z Trynidadem i Tobago walkę o miejsce na Mistrzostwach ¦wiata.

No i tak samo, jak w każdym innym miejscu na świecie żyje tutaj pokaĽna grupa kibiców Liverpoolu, którzy z wielką chęcią dyskutują skład i taktyki zespołu, śpiewając przy tym klubowy hymn z typowym scouserskim akcentem.

Jest całkiem sporo byłych Brytyjczyków, którzy wyemigrowali z kraju, jednak większość stanowią miejscowi z różnym podłożem społecznym, różnego wieku i z każdej ścieżki życia – wszyscy zjednoczeni dzięki miłości do jednego klubu, który w ostatnich latach odzyskał swoją reputację jednego z najlepszych na świecie.

Starsi kibice wciąż pamiętają fenomenalne rajdy Heighwaya, niezwykłe zagrania Dalglisha i wspaniałe wślizgi Sounessa, jednak niecierpliwe młode pokolenie pragnie, by Rafa Benitez stworzył nową dynastię legend.

Młodzi ludzie nie mogą pamiętać najlepszych lat w historii klubu pod wodzą Shanksa i Boba Paisleya, ale to nie zmienia faktu, że ciągle są ogromnie oddani i czują niezwykłą więĽ z klubem.

Może wynika to z tego, że LFC jest otwartym i przyjaznym klubem, a może dzięki temu, iż ma jego kibice mają reputację kulturalnych entuzjastów, wrażliwych na piękno tej gry.

W czasach Keegana i Toshacka ciężko było kibicom z tej części świata otrzymywać bieżące informacje dotyczące klubu, ponieważ w zasadzie Radio BBC było jedynym Ľródłem informacji, a czasami nawet zdarzało się, że na żywo relacjonowali drugie połowy spotkań.

Jednak era cyfrowa i technologiczna rewolucja zapewniła kibicom ten luksus telewizji satelitarnej i stałego dostępu do Internetu, dzięki czemu mogą znać każdą historię dotyczącą klubu i oglądać każdą sekundę spotkania The Reds.

W dzisiejszych czasach w zasadzie każdy mecz Liverpoolu jest relacjonowany ‘na żywo’ na przeróżnych stacjach arabskiego radia, a przedsiębiorstwo kierujące prawami telewizyjnymi zapewnia, że niemal każdy mecz można obejrzeć w TV.

Niestety różnica trzech godzin w porównaniu z czasem Greenwich stanowi pewnego rodzaju przeszkodę, ponieważ w ten sposób popołudniowe mecze odbywają się dla nas w godzinach wieczornych.

Wielkie mecze i co za tym idzie wielkie dni – niezależnie od tego, czy gramy w Zachodnim Londynie, czy tuż za Stanley Park – budzą w Bahrajnie równie wielkie emocje, jak na ulicach Liverpoolu.

Liga Mistrzów również jest pokazywana dzięki tej samej telewizji satelitarnej, jednak póĽne godziny rozgrywania spotkań sprawiają pewne trudności z oglądaniem dla młodszych fanów.

Bahrajn był godnie reprezentowany w Stambule, ponieważ niektórzy z nas mieli to szczęście przeżyć na własnej skórze zdarzenia ze Stadionu Ataturka, jednak ci którzy zostali w kraju także czuli każde kopnięcie piłki i doznali równie wiele emocji na przestrzeni tego niesamowitego wieczoru.

W Bahrajnie nie ma żadnych oficjalnych klubów kibica, jednak całe społeczeństwo fanów LFC skupia się wokół różnych hoteli i pubów, w których pokazywane są na żywo spotkania The Reds na dużych ekranach. Oficjalny sponsor klubu, którego logo jest na koszulkach były zaskoczony i „prawdopodobnie” zadowolony z popularności, jakim cieszy się ten trunek w sobotnie popołudnia.

Fenomenalne podania Alonso, pełne energii występy Sissoko, wspaniałe sztuczki techniczne Garcii i atomowe strzały Gerrarda są tutaj równie gorąco przyjmowane, jak przez kibiców siedzących na The Kop.

Atmosfera z pewnością nie tak niezwykła, ale entuzjazm po zdobytych bramkach jest równie wielki, a z goli cieszy się tylko milisekundy póĽniej niż ci zgromadzeni na Anfield.

Także w obecnych czasach tak znaczące odległość dzieląca nas od Liverpoolu nie stanowi żadnego problemu z dzieleniem się opiniami po meczu, zwłaszcza, że Internet pozwala komunikować się w hiper-szybkim tempie.

Niezliczone serwisy, blogi i czaty pozwalają zapoznać się z sytuacją z każdej możliwej strony, a także możemy dowiedzieć się wszystkiego o klubie – począwszy od stanu finansowego drużyny (jak wielkie mamy długi?), planów na temat nowego stadionu (czy nas na to stać?), czy plotek o kolejnych transferach (czy potrzebujemy kolejnego środkowego obrońcę?).

Przeciętny początek tego sezonu spowodował, że jest więcej dyskusji na temat braku regularności zespołu i nieumiejętności zamienienia przewagi na boisku na punkty.

Z czasem poznamy odpowiedĽ na wszelkie podania, jednak w moich okolicach cały sztab szkoleniowy cieszy się ogromnym zaufaniem i nie wpływa na to obsesja angielskiej prasy, która skupia się tylko i wyłącznie na wyjściowej jedenastce.

Kibice również pragną móc brać większy udział w wydarzeniach związanych z klubem i ciągle trzeba znaleĽć rozwiązanie na wykorzystanie tej energii i entuzjazmu fanów.

Na Anfield na każdym meczu może stawić się 43 000 kibiców, jednak na całym świecie są jeszcze miliony fanów, którzy chcą w jakiś sposób wesprzeć klub.

W końcu angielska Premiership jest najpopularniejszą europejską ligą w tej części świata – zdecydowanie przyćmiewa Primera Divison, Serie A i Bundesligę, które również są dostępne poprzez telewizję satelitarną.

Obecnie w Anglii panuje moda na niebieskie koszulki, jednak to ciągle te klasyczne, czerwone trykoty budzą największe emocje i wyjątkowy szacunek.

Kibice z Bahrajnu mają ogromną nadzieję, że uda się w tym sezonie zorganizować wycieczkę na Anfield, żeby móc doświadczyć na własnej skórze atmosfery meczu i wesprzeć z całych sił swoich bohaterów. Ma ktoś wolne bilety?

Jak wszyscy wiemy bycie kibicem Liverpoolu to nie jest hobby, ani coś co wypełnia część dnia – jest to ogromna pasja i sposób życia. Kibice różnych klubów noszą różne barwy, jednak żadni nie mogą się pochwalić taką niezwykłą więzią, jaka łączy fanów The Reds.

Właśnie dlatego tysiące kilometrów od Anfield, na pustyniach Arabii to te słowa rozbrzmiewają najgłośniej: „You’ll Never Walk Alone”.

Tarek Fadlallah



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 13.10.2006 (zmod. 02.07.2020)