Peter Crouch wygrywa walkę o szacunek
Artykuł z cyklu Artykuły
Jak przystało na człowieka mierzącego 198 centymetrów, Peter Crouch ostatnio poczynił ogromne postępy.
Od czasów, gdy angielscy kibice wygwizdali go na Old Trafford, a tym bardziej od chwili, gdy David O’Leary chcąc wypożyczyć Petera otrzymał tylko jedną ofertę wiele się zmieniło.
Tak jak to się dzieje w przypadku wielu młodych napastników w Premiership, kilka rozegranych spotkań na niższym szczeblu, w przypadku Petera w Norwich, zdziałało cuda dla pewności siebie zawodnika. Villa jednak tego nie wykorzystała, a kibice tego klubu nie byli zadowoleni z sześciu goli w 37 meczach, tak samo jak i fani, który wygwizdali Petera podczas spotkań z Polską i Austrią. Jednak Southampton i Liverpool ma więcej powodów do satysfakcji i wczoraj wrócił na Old Trafford jako pewny siebie, grający w Reprezentacji i Lidze Mistrzów zawodnik. Zdobył dziesięć bramek w ostatnich dziewięciu występach w barwach narodowych – z czego siedem właśnie na obiekcie Manchesteru United. To osiągnięcie daje do myślenia na temat Erikssona, który kiedyś powiedział o napastniku Liverpoolu: „Peter nigdy nie będzie zdobywał wielu bramek, ale wiele goli wypracuje.”
„Wydaje się, że to było bardzo dawno temu,” powiedział Peter w piątek. „Teraz mam za sobą występy na Mistrzostwach ¦wiata, w Liverpoolu i kilka spotkań rozegrałem w Reprezentacji poza Mundialem. Chyba coraz więcej osób widzi, że potrafię grać w piłkę.”
Od początku swojej kariery fani go wyśmiewali z powodu jego wyglądu, nazywali go „pokraką” (i to nie tylko kibice drużyn przeciwnych) i przyklejono mu miano wysokiego zawodnika, który tylko potrafi walczyć w powietrzu: „Myślę, że niektórzy oceniają mnie zanim zobaczą, jak gram w piłkę. Ja nie wyglądam, jak przeciętny piłkarz i jestem pierwszą osobą, która to zawsze powtarza. Ludzie na mnie patrzą i mówią: ‘Długie piłki, do tego się nadaje’, ale mi się wydaje, że potrafię wiele więcej. W życiu miewałem gorsze chwile, ale zawsze uważałem, że najlepszym sposobem radzenia sobie z tym jest śmiech, silna psychika, ciężka praca i udowadnianie swojej wartości. Przez całe życie musiałem sobie radzić z nieprzychylnymi uwagami. Teraz chyba nareszcie otrzymuję szacunek, na jaki chyba zasłużyłem.”
Tak jak wszyscy angielscy piłkarze, w Niemczech zaprezentował się przeciętnie: „Myślę, że same występy mi pomogły,” twierdzi Anglik. „To było wspaniałe doświadczenie, choć uważam, że mogliśmy dalej zajść w tym turnieju. Występy na tej imprezie dodały mi pewności siebie przed zbliżającym się sezonem.”
Łut szczęścia – który w futbolu może oznaczać pecha dla innych – nigdy nie boli. Jednak gdyby nie kontuzje Deana Ashtona i Michaela Owena, czerwona kartka Wayne’a Ronney’a to Peter Crouch byłby dopiero czwartym napastnikiem w kadrze McClarena. Przypomniano mu o tym poprzez zaproszenie Owena i Rooney’a do hotelu, w którym przebywała kadra. Jednak Crouch był jedynym z tej trójki, która jechała na mecz, żeby wystąpić, a nie oglądać poczynania kolegów z trybun i Peter nie zamierza oddać miejsca w drużynie bez walki: „Brak w kadrze tych piłkarzy stanowi szansę dla mnie i Jermaine’a (Defoe). Zawsze, gdy reprezentujesz barwy Anglii jest ktoś, kto chciałby zająć twoje miejsce, może to być Wayne, Michael, Andy Johnson, czy Darren Bent. Trzeba zawsze wykorzystywać otrzymaną szansę i dać z siebie wszystko podczas meczu.”
McClaren wolała dać taką szansę Ashtonowi, jednak mimo wszystko był pod wrażeniem gry Petera Croucha i po jego występie przeciwko Grecji, który okrasił dwoma bramkami, Selekcjoner powiedział: „Peter dorósł i jest piłkarzem dojrzalszym. On gra inaczej, daje drużynie więcej możliwości i jest trudnym piłkarzem do krycia przez obrońców. On nie tylko dobrze gra w powietrzu, ale także jego gra nogami jest wspaniała. Potrafi przytrzymać piłkę i dokładnie ją odegrać, co jest bardzo pomocne dla naszych pomocników, a także stwarza więcej przestrzeni dla Defoe. Stanowi ważną postać w tym zespole.”
Uwielbienie działa w obie strony i Crouch bardzo dobrze czuje się w kadrze prowadzonej przez byłego asystenta Erikssona: „Największym atutem Steve’a jest współpraca z piłkarzami. On potrafi spowodować, że każdy piłkarza zacznie grać lepiej. Więcej czasu spędza z piłkarzami (niż Eriksson) podczas treningów. Terry Venables także wykonuje dobrą robotę, zresztą tak samo jak Steve Round.”
Peter także mówi, że znacznie lepiej mu się gra z partnerem w ataku, a także gdy w zespole są szybcy, szeroko grający piłkarze: „Nie słynę z wielkiej szybkości, ale w Liverpoolu mamy Craiga Bellamy’ego, Jermaine’a Pennanta i Marka Gonzaleza, a ja lubię grać u boku piłkarzy, którzy potrafią minąć rywala i dośrodkować piłkę spod linii bocznej. Menadżer (McClaren) także nakłada duży nacisk na grę skrzydłami, a gdy w zespole jest taki piłkarz, jak Stewart Downing to zawsze można spodziewać się dośrodkowania. Czasem trzeba grać w ataku samotnie, żeby pomóc drużynie, ale każdy napastnik powie, że lepiej jest mieć partnera w napadzie, wtedy gra się łatwiej.”
Crouch sprawia wrażenie osoby bardzo pewnej siebie podczas wywiadów, jednak nie zamierza spoczywać na laurach: „Bardzo łatwo jest mówić o tym, że zasługuje się na miejsce w zespole. Jednak trzeba to udowodnić.”
Steve Tongue
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 03.09.2006 (zmod. 02.07.2020)