Czekając na emocjonujący Finał
Artykuł z cyklu Artykuły
The Reds podróżują do Cardiff w poszukiwaniu kolejnego trofeum w drugim sezonie pod wodzą Rafy Beniteza, po tym jak wygrali ostatnie jedenaście spotkań z rzędu.
To jest największy mecz podczas całego sezonu w Anglii i The Reds zagrają na jednym ze swoich ulubionych stadionów w poszukiwaniu siódmego FA Cup w historii. Liverpool jako pierwsza drużyna w historii sięgnął po trofeum na tym obiekcie, gdy pokonali Arsenal i teraz chcą tego dokonać jako ostatni, wychodząc zwycięsko z pojedynku z West Hamem.
Bez wątpienia to Liverpool jest faworytem w starciu z Londyńczykami po bardzo pewnej końcówce sezonu, ale nie mogą czuć się zwycięzcami w starciu z drużyną, która ma bogate tradycje w FA Cup i chce wszystkich zaskoczyć.
Dwa zwycięstwa w meczach w tym sezonie wyraĽnie pokazały różnicę dzielącą oba zespoły, ale Londyńczycy w obu przypadkach zaprezentowali się dobrze w starciu ze sławniejszymi piłkarzami. W tym jednym meczu życia Młoty ze swoimi silnymi napastnikami i sprytnym stylem piłkarskim będą chciały powtórzyć sukces Wimbledonu z 1988 roku, gdy pokonali Liverpool w Finale prestiżowego pucharu.
Liverpool na pewno posiada przewagę, jeśli chodzi o doświadczenie. Nerwy odgrywają wielką rolę w tak dużych meczach i dopiero się okaże czy drużyna Alana Pardew posiada temperament, żeby pokonać wielkość The Reds w kotle Millennium.
Szalonym marzeniem każdego dzieciaka kochającego piłkę jest występ w Finale jakiegoś pucharu i, mimo że w ostatnich latach Liga Mistrzów gromadzi największe zainteresowanie, nasz „staruszek” ciągle dobrze się trzyma.
Zanim nadeszły czasy, gdy niemal każdy mecz pokazywany jest na żywo w telewizji, Finał FA Cup był całym dniem spędzonym przed ekranem telewizora, gdyż relacja zaczynała się już o 10 rano i pokazywali całe przygotowania do wielkiego wydarzenia. Kamer bardzo we wszystko ingerowały, ale jeden dzień w roku takiej pracy był do zaakceptowania, piłkarze uwielbiali cały ten szum, a dla fanów patrzenie na rzeczy, których normalnie nie mają szansy zobaczyć było czymś wyjątkowym.
Jako dzieciak oglądałem te wszystkie Finały i byłem bardzo zafascynowany tym, że mogłem zobaczyć tak dokładnie wszystkie przygotowania, ale mój udział w Finale w 1977 roku pozwolił mi poczuć wszystko na własnej skórze.
Tak jak wszyscy moi przyjaciele marzyłem o występie na słynnym Wembley i gdy zagrałem w 1977 roku w półfinałowym meczu z Everton niemal już czułem atmosferę bliĽniaczych wież. W tamtym sezonie ciągle walczyliśmy o Mistrzostwo Anglii i Puchar Europy, ale Finał FA Cup był wielkim wydarzeniem. Niemal od razu po zwycięstwie w półfinale zaczyna się całe planowanie, od wybierania strojów do sporządzenia specjalnego nagrania. Patrząc w przeszłość, co zrobiliśmy przed Finałem z Manchesterem United w 1977 roku, myślę, że ciągle udało nam się skupić uwagę na walce o pozostałe dwa trofea.
Pod wodzą Boba Paisleya Liverpool starał się nie tworzyć wielkiego szumu wokół siebie, więc tak wielu krążących dziennikarzy trochę nas dziwiło, ale w końcu atmosfera meczu nas wciągnęła. Wszyscy świetnie się bawiliśmy tworząc nagranie i przez całe tygodnie kamery za nami podążały, ale cały sztab trenerski bardzo nam pomagał w skupieniu się na piłce.
To oznaczało, że treningi przebiegały normalnie bez żadnych przeszkód, a kontakty z mediami w ostatnich dniach przed finałem były ograniczone do minimum. Każdy klub miał swój pomysł na spędzenie tygodnia poprzedzającego Finał FA Cup. Niektóre na cały tydzień gdzieś wyjeżdżały, ale to nie wchodziło w grę, ponieważ było zbyt nudne, więc postanowiliśmy przygotowywać się jak do zwyczajnego meczu. To oznaczało pozostanie w domu i trening w Melwood, a w czwartek wyjazd do Londynu. W piątek rano był krótki trening na boisku Arsenalu i zakończyliśmy przygotowania oprócz udzielenia kilku wywiadów.
Niektórzy mogą pamiętać, że w sobotę rano przed wyjazdem do hotelu przeprowadzano wywiady z piłkarzami, jednak nie zawsze tak było. W 1977 to mnie zaskoczyło, ponieważ my już w piątek udzieliliśmy ostatnich wywiadów po lunchu. Zadali nam wszystkie tradycyjne pytania, o nerwach i jak spaliśmy w nocy. Nic dziwnego, że żaden z piłkarzy nie powiedział o kłopotach ze snem, ponieważ w piątek takowe nie miały miejsca.
Ja jednak nie wystąpiłem w samym meczu, mimo że grałem dotychczas w każdym meczu w FA Cup. To chyba było moje największe zawiedzenie w karierze w Liverpoolu. Ciągle byłem częścią, więc musiałem udzielić wywiadów, ale im bliżej był mecz tym trudniej było mi zachować uśmiech na twarzy.
W sobotę nie oczekuje niespodzianek w wyjściowej jedenastce Liverpoolu, gdyż The Reds będą mieli do dyspozycji niemal wszystkich piłkarzy, jeśli Xabi Alonso dojdzie do zdrowia. Jednak Rafa musi wybrać tylko 16 zawodników, więc znajdą się niezadowoleni, ktorym dane będzie jedynie obejrzeć wielki mecz i to będzie dla nich niezwykle trudne. Zwłaszcza dla Luisa Garcii będzie to ciężkie do zniesienia po tym, jak zdobył fenomenalną bramkę w spotkaniu z Chelsea. Mimo, że będzie to dla niego tydzień, perspektywa Mistrzostw ¦wiata powinna spowodować, że brak występu w Cardiff nie spowoduje u Luisa jakiejś stałej rany.
West Ham nie zostanie zlekceważony i dostaną tyle szacunku na ile zasługują od Liverpoolu, ale jeśli The Reds zagrają w tym meczu na swoim normalnym poziomie to nie widzę innej możliwości – w gablocie na Anfield pojawi się nowe trofeum.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 10.05.2006 (zmod. 02.07.2020)