Liverpool vs Chelsea: zapominając o konfliktach
Artykuł z cyklu Artykuły
Zażyłość płodzi pogardę. W ciągu dwóch lat obie drużyny spotkały się dziesięć razy i myślę, że możemy uczciwie stwierdzić, że Liverpool i Chelsea nie darzą siebie nawzajem wielką miłością. WyraĽnie widoczne są pewne konflikty. Jednak jest to oznaką, jak dobre są obie drużyny, ponieważ wiele z tych spotkań miało miejsce w póĽniejszych fazach rozgrywek.
Darzę sporym szacunkiem drużynę Chelsea – to jest wspaniały zespół – tak samo, jak ich menadżer Jose Mourinho, jeśli chodzi o umiejętności. Jednak nie podoba mi się sposób, w jaki ta drużyna została skompletowana (za dużo pieniędzy spoza futbolu i zdecydowanie spoza Anglii) i również denerwuje mnie arogancja ich menadżera, ale z tego powodu nie mam problemów ze snem.
W ostatnich dwóch latach stosunek zwycięstw do rozegranych spotkań Chelsea jest znakomity i można powiedzieć, że opłacało się wydać te 300 milionów. No prawie się opłacało. Podczas, gdy my The Reds marzymy o Mistrzostwie Anglii, ich celem jest Liga Mistrzów.
Porównując poszczególnych zawodników w obu drużynach, widać że Rafa zmniejszył stratę do Chelsea w tym sezonie. Piłkarze w linii defensywnej Liverpoolu nie otrzymują tak wielu pochwał, ale w całej obronie są lepiej zorganizowani, a ich gra na pułapki ofsajdowe równa się z tą prezentowaną przez Arsenal w póĽnych latach 80-tych, co świadczy o ogromny zrozumieniu defensorów The Reds.
Na pozycji bramkarza Chelsea w ostatnim sezonie miała sporą przewagę nad Liverpoolem. Dudek grał nierówno, a Kirkland ciągle zmagał się z przeróżnymi urazami. W tym sezonie Pepe Reina jest równie efektywny, jak Petr Cech. Nie można mówić, że z taką obroną to każdy mógłby stać w bramce The Reds, Reina dodaje do gry Liverpoolu wiele aspektów i zawsze jest na posterunku po długich chwilach, gdy podczas meczu jest obserwatorem. A, co najważniejsze obrona ufa w podejmowanie przez niego decyzje, co odgrywa ogromną rolę we współczesnym futbolu.
W pomocy Momo Sissoko może być trochę mniej dojrzały niż Essien, ale nic w tym dziwnego, jeśli weĽmiemy pod uwagę fakt, że Reprezentant Mali ma dopiero 21 lat. Oprócz tego jest równie dobry, jak Ghanijczyk, który kosztował cztery razy więcej, niż Momo, ale Chelsea nie liczyła każdego pensa. Sissoko w przyszłości może zostać lepszym zawodnikiem od Essiena, ale Chelsea zapłaciła za piłkarza, o którym wiedzieli, co potrafi i że bardzo szybko zaaklimatyzuje się w Anglii, z jego doświadczeniem w Lidze Mistrzów. Liverpool pozyskując Sissoko ryzykował, ale jak na razie wygląda na to, że opłacało się.
W ataku obu drużyn grają piłkarze wyśmiewani przez kibiców przeciwnych drużyn, ale Peter Crouch i Didier Drogba wykonują tytaniczną pracę dla swoich drużyn. Crouch ma trochę lepszą technikę i orientację, a Drogba lepiej prezentuje się pod względem siłowym i szybkościowym. Obaj nie zdobywają wielu bramek, na pewno nie można ich nazwać „snajperami”, ale pomagają kolegom z zespołu strzelać gole i dają drużynie więcej możliwości gry.
Tak naprawdę to właśnie atak jest jedyną formacją, w której super-skład Chelsea ma małe braki. Crespo to wspaniały zawodnik, który idealnie wykańcza akcje, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze w Stambule, ale Drogba bardziej pasuje do ich systemu gry. Gudjohnsen to kolejny dobry zawodnik, ale nie potrafi grać, jaki jedyny napastnik. No, a na końcu mamy Carltona Cole’a, który nie postraszy wielu defensyw.
The Reds także mają braki w tej formacji i na pewno widoczny będzie brak Robbiego Fowlera, którego forma nie zdziwiła tych, co wierzyli w umiejętności „Boga”; w drużynie, która stwarza okazje do zdobycia bramki, Robbie będzie strzelał gole. On po prostu nie wypracuje ich sobie sam biegnąc z piłką przez pół boiska.
Forma Morientesa w najlepszym przypadku jest przeciętna (ale to ciągle dobry piłkarz, co potwierdził na przestrzeni lat), więc priorytetem dla Beniteza tego lata będzie podjęcie decyzji dotyczącej napastników. Fowler może zostać na dłużej, ale nawet jeśli tak się stanie, to nie będzie on jedynym napastnikiem, który zasili zespół.
W środku pola Steven Gerrard jest niemal pod każdym względem lepszy od Franka Lamparda – mówi się o Kapitanie The Reds, że jest niemal idealnym pomocnikiem. Gerrard jest szybszy, lepiej wyszkolony technicznie, silniejszy, znacznie bardziej uniwersalny i lepiej podaje piłkę. Zdobywanie bramek to była jedna rzecz, w której Lampard przewyższał Steviego, ale w ostatnim sezonie stosunek bramek do rozegranych spotkań u Stevena był wyższy (na początku sezonu nie grał dwa miesiące), a w tym sezonie zdobył 19 bramek, tylko o jedną mniej niż Lampard. Jednak ten drugi zdobył dwa gole więcej z jedenastek. Więc tutaj trzeb orzec remis, ale teraz Gerrard częściej atakuje bramkę rywali niż miało to miejsce za czasów Gerarda Houllier.
Jedynymi aspektami, w których Lampard jest lepszy Gerrarda jest jego niewiarygodna umiejętność unikania kontuzji, jest trochę mniej porywczy i częściej lepiej dogrywa ze stałych fragmentów gry.
¦rodek pomocy to formacja, w której Liverpool jest silniejszy od kogokolwiek w Anglii, zwłaszcza gdy dodasz jeszcze Didi’ego Hamanna. Razem z Claudem Makelele, Niemiec jest synonimem idealnego defensywnego pomocnika, typowego zawodnika, który na boisku wykonuje „czarną robotę”. The Reds są tak silni w tej formacji, że Hamann nie jest podstawowym zawodnikiem Liverpoolu, ale ciągle odgrywa kluczową rolę.
Chelsea nie ma nikogo takiego, jak Xabi Alonso: najlepszy podający w kraju. Gdy Liverpool wystawia w pomocy Alonso, Sissoko i Gerrarda, to wtedy mają odrobinę wszystkiego w tej formacji. Lampard bardzo dobrze zagrywa długie piłki, ale Alonso i Gerrard są w tym mistrzami.
Obrona to najtrudniejsza formacja do porównania w obu zespołach. Jeśli Gerrard przyćmiewa Lamparda w niemal wszystkich aspektach gry, to muszę przyznać, że John Terry jest lepszy od Jamiego Carraghera. Jednak nigdy bym się nie zamienił: Carra wnosi do Liverpoolu coś, czego Terry by nie zapewnił i vice-versa (fani Chelsea mogą mieć takie samo zdanie na temat Gerrarda i Lamparda) – choć bramki Terry’ego to bardzo przyjemny bonus do środkowego obrońcy.
Prawy obrońca The Reds – Steve Finnan nie otrzymuje tak wielu pochwał, na ile zasłużył, a Liverpool ma najlepsze osiągnięcia w defensywie, gdy po lewej stronie biega John Arne Riise. Wygląda na to, że Norweg jest jednym z piłkarzy, którzy gwarantują zachowanie czystego konta, Carragher był udanie zastępowany przez bardzo obiecującego Daniela Aggera, a Finnan czasem ustępował miejsca Janowi Kromkampowi, ale ani Warnock ani Traore nie rozgrywali wielkich spotkań, gdy dostawali swoją szansę.
Sami Hyypia ma problemy z szybkością i Chelsea na każdym kroku próbuje to wykorzystać i jeśli to się uda, to Fin wygląda na zagubionego, ale znacznie częściej zdarza się, że to się przeciwnikowi nie udaje i wtedy Sami bronie dostępu do bramki tak udanie, jak nikt inny.
Chelsea największą przewagę ma na skrzydłach, zwłaszcza jeśli Gerrarda gra w środku pomocy. Jeśli Mark Goznalez dostałby pozwolenie na pracę sytuacja mogłaby wyglądać inaczej.
W ostatnich tygodniach Chilijczyk grał wspaniale w La Liga, strasząc Real Madryt i zdobywając kilka efektownych bramek, po wyleczeniu poważnej kontuzji. On posiada szybkość Cisse, ale znacznie lepiej radzi sobie na skrzydle, ponieważ wie, jak grać na tej pozycji. To dla niego naturalne. Cisse zawsze daje z siebie wszystko i może być zabójczy, ale to już raz mu się uda, a innym razem nie.
Z Luisem Garcią jest podobnie, jak z Cisse: zdobywa dużo goli, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak długo przebywa na boisku (i głównie gra na skrzydle), ale tak naprawdę nigdy nie wiesz, jak mały Hiszpan zagra. Luis potrafi zaskoczyć rywala niekonwencjonalnym zagraniem i nie tylko zdobywa gole, ale zdobywa ważne bramki.
Zawsze wiedziałem, że Harry wróci do dawnej formy, więc jestem zadowolony, jak widzę go grającego dobrze i wnoszącego wiele pozytywnych rzeczy do gry zespołu. Jednak on nie gra wybitnie ostatnio, tylko po prostu w każdym meczu prezentuje się dobrze. Już gra równo, ale jeszcze musi odnaleĽć tą przebojowość, i zacząć strzelać więcej goli. Jeśli jest w szczytowej formie to może zdobyć 15 bramek w sezonie.
Jednak Chelsea ma Arjena „Ała, dotknąłeś mnie” Robbena, Damiena Duffa, Joe Cole’a i Shauna Wrighta-Phillipsa, co daje im więcej możliwości gry na flankach.
Chelsea także jest drużyną, która bardzo dobrze sobie radzi z kryciem strefowym Liverpoolu, które na inne drużyny jest niezwykle efektywne.
Jest jeszcze jedna rzecz, w której Chelsea przewyższa Liverpool – piłkarze są bardziej ze sobą zgrani, ponieważ grają ze sobą dłużej. W tym sezonie do podstawowej jedenastki Liverpool dodał trzech piłkarzy, po jednym na formację. Chelsea tylko dwóch: Asiera Del Horno i właśnie Mickaela Essienia. (Crespo wrócił, ale nie jest podstawowym zawodnikiem)
Także przez zespół The Reds przewinęło się więcej słabszych graczy, a Mourinho dzięki pieniądzom Abramowicza mógł od razu sprowadzić, kogo chciał i nie miał potrzeby próbowania piłkarzy. Właśnie zajmują wyższą pozycję w lidze, dzięki lepszym skrzydłom i zgraniu.
Ale to jest półfinał. To jest jeden etap, na którym Liverpool rok temu pokonał Chelsea. Powtórka z zeszłorocznego zwycięstwa w Lidze Mistrzów byłaby bardzo mile widziana.
Paul Tomkins
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 20.04.2006 (zmod. 02.07.2020)