WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1203

96 wolnych miejsc na świecie

Artykuł z cyklu Artykuły


Ostatnie kilka dni spędziłem rozważając, czy lepiej będzie poruszyć temat rotacji w składzie Rafy Beniteza, czy wydarzeń z Hillsborough sprzed 17 lat.

Oczywiście łatwo jest zostać pochłoniętym przez wagę tego drugiego wydarzenia – i futbol jest bardzo ważny dla nas wszystkich – ale także łatwo jest zamieszać z powodu prawdziwej wagi zdarzenia.

Ponieważ my to kochamy i kochali ludzie, którzy stracili swoje życie, futbol ciągle istnieje, ciągle trwa po wydarzeniach z Monachium, Ibrox, Bradford, Heysel i Hillsborough, a także innych światowych tragediach związanych z futbolem, jak Kaizer Chiefs vs Orlando Pirates, Spartak Moskwa vs Haarlem, Peru vs Argentyna. Futbol ciągle trwa, ale nie zapomina. Mimo śmierci setek ludzi na stadionach całego świata przed 1989 rokiem, w tak odległych miejscach, jak Argentyna, Rosja, czy Nepal, dopiero Hillsborough nauczyło czegoś ludzi.

Z wielu powodów, uważam, że nie powinienem mówić o tym wydarzeniu – nie było mnie tam i wtedy nie znałem nikogo, kto tam pojechał (choć obecnie znam taką osobę). Nie byłem bezpośrednio dotknięty przez tą tragedię, ale ciągle tak samo jak wszystkich fanów Liverpoolu z całego świata, bardzo mnie to dotknęło.

Kwiecień 1989 roku był dla mnie bardzo ważnym i ekscytującym okresem. Kilka dni przed tą tragedią skończyłem 18 lat i zdobyłem prawo jazdy. Wtedy świat stanął dla mnie otworem i myślałem o wszystkim, co mogłem zrobić. Zbliżał się Półfinał FA Cup i pomyślałem, że mogę spełnić moje marzenie i po raz pierwszy pojechać na mecz swoim samochodem.

Oczywiście byłem na tyle naiwny, że nie zorientowałem się, iż wszystkie bilety zostały już dawno wyprzedane. To mógł być pierwszy mecz, który byłby dla mnie odrobinę ważniejszy. Mogłem jednym z tych wszystkich, którzy poszli na ten mecz, ale nie spodziewali się, że szansę na powrót do domu wynoszą 200 do 1.

Ciągle mogę opisać drogę, którą jechałem, gdy słuchałem tego meczu w radio – albo raczej tych sześciu minut spotkania, zanim ogromny chaos przerwał to starcie dwóch drużyn. Wracałem do domu i od razu, gdy dojechałem włączyłem telewizor i zobaczyłem horror, którego realność zaczęła, jak powódĽ wdzierać się do mojego salonu. Tego dnia bardzo długo płakałem i nie potrafiłem się pozbierać jeszcze przez wiele tygodni. A ja po prostu byłem fanem Liverpoolu pogrążonym w żałobie w innej części kraju.

W 1994 roku zacząłem grać w drużynie, gdzie występował gość, który regularnie wykupywał całosezonowe karnety na mecze The Reds. Nazywał się Adie i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, razem chodziliśmy na mecze zarówno te na Anfield, jak i wyjazdowe. On był w Hillsborough (i Heysel) i gdyby był jedną z ofiar tragedii w Sheffield, nigdy bym go nie poznał; nawet więcej, jego imię nic by mi nie mówiło tak samo, jak 96 ofiar poległych na stadionie.

To jest jeden z najdziwniejszych elementów życia: przypadkowe zdarzenia, które po prostu się zdarzają i gdyby nie one nigdy byśmy nie zmądrzeli. Jest takie miejsce na świecie, gdzie kiedyś żyło 96 osób; nie tylko ich najbliżsi stracili ich na zawsze tamtego dnia – choć są jedynymi, którzy zdają sobie sprawę z tej ogromnej straty. Okrutne przeznaczenie spowodowało, że nigdy nie powstały pewne przyjaĽnie, wszystkie zdarzenia, które by się wydarzyły nie miały miejsca, Ci kibice Liverpoolu, których mógłbyś spotkać na stadionie, jednak z powodu wydarzeń z 15 kwietnia 1989 roku stało się to niemożliwe.

Z pewnością nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale niektórzy z was tamtego dnia stracili osobę, która w przyszłości mogła zostać waszym najlepszym przyjacielem, albo nawet przyszłym małżonkiem. Straciłeś przyszłych kolegów z pracy, szkoły, piłkarskiej drużyny, czy grupy rockowej. Straciliśmy osobę, która w innym przypadku mogłaby usiąść obok Ciebie na Anfield.

Gdy patrzę na listę tych 96 osób, jestem zszokowany widząc wiek tych ofiar. Tak wielu zginęło mając zaledwie 14, 15, 16, 17, 18 lat, byli na tym samym etapie w życiu, co ja. Wszystko, co się wydarzyło w moim życiu, rzeczy dobre i złe już wtedy na mnie czekały, choć zupełnie sobie nie zdawałem z tego sprawy. Któż może wiedzieć, co czekało tych młodych mężczyzn i dziewczyn?

Jako, że jestem ojcem moje serce się kraje, gdy na tej liście widzę taką osobę, jak 10-letni chłopiec Jon-Paul Gilhooley. Zawsze, gdy widzę śmierć dziecka nie mogę się powstrzymać przed uronieniem wielu łez. Nie da się nie reagować na takie tragedie. A są przecież rodziny, które straciły więcej niż jedną osobę: Harrisonowie, Hewici, Howardzi, Traynorzy i Hicksi.

Hillsborough się ‘nie skończyło’. Nawet teraz, gdy minęło tyle lat od tamtej tragedii, Anne Williams, która straciła swojego syna Kevina, walczy w sądach i żyje nadzieją, że wydarzenia z Hillsborough w końcu zostaną sprawiedliwe osądzone, czego pragnie tak wiele osób.

Mimo, że regularnie piszę o klubie, nigdy nie mówiłem, że jestem ‘super kibicem’. Kibicuję Liverpoolowi za to, czym on dla mnie jest, a nie tym, co inny myślą, że powinien dla mnie być i nigdy nie mówiłem, że znaczy dla mnie tak wiele, jak dla kogoś innego. Zawsze powtarzam, że są osoby bardziej oddane niż ja, choć ja się przejmuje tym na mój własny sposób. Nie byłem na Hillsborough i tylko częściowo rozumiem, jak wiele to znaczy dla tych, którzy tam byli, nigdy nie będę twierdził inaczej.

Mój kolega Adie, który był 15 kwietnia 1989 w Sheffield należy do pewnej grupy osób: gatunku, który nigdy nie powinien przyjść na świat dla ich dobra. Więc zawsze wiedziałem, że nigdy wydarzenia dotyczące tego klubu nie będą dla mnie tak ważne, jak dla innych.

Jednak mając możliwość publicznego wypowiedzenia się byłoby z mojej strony złym posunięciem, gdybym nie przypomniał ludziom, co straciliśmy tamtego dnia. Miejmy w naszych sercach pamięć o tych 96 osobach, którzy nie dostali szansy, by zagościć w umysłach i sercach tak wielu osób.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 12.04.2006 (zmod. 02.07.2020)