TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1862

Żywiołowy akt, po rozbieranym pokazie

Artykuł z cyklu Artykuły


Żywiołowy akt, po rozbieranym pokazie

Dorosły, równo grający lewy obrońca Liverpoolu – John Arne Riise, jeszcze nie obejrzał w tym sezonie żółtej kartki. Fakt godny odnotowania.

Nigdy nie uda mu się zataić tego. Choć nawet myślę, że John Arne Riise nie chciałby zapomnieć o tej emocjonalnej radości tego gorącego dnia na Anfield, gdy po zwycięstwie w przypływie emocji rozebrał się do bielizny. Nie dla niego było zwykła runda honorowa wokół stadionu po pokonaniu Chelsea w półfinale Ligi Mistrzów; Norweg wolał rozbierany taniec ku uciesze wiernych. To pokazało jego przywiązanie do Liverpoolu bardziej, niż mogły to zrobić jakiekolwiek słowa.

„To była instynktowna reakcja,” wspomina Riise ze szczerym uśmiechem na twarzy. „Na początku chciałem zdjąć moją koszulkę i rzucić w The Kop, ale ludzie krzyczeli ‘więcej’. No cóż nie miałem wiele do oddania... więc rzuciłem w trybuny moje spodenki.”

Lewy obrońca dodaje z coraz bardziej widocznym akcentem z Merseyside połączonym z jego, jako synem fiordów: „Pod koniec meczu byłem już tak zmęczony i gdy sędzia techniczny pokazał ‘sześć minut’ [doliczonego czasu] pomyślałem ‘to niemożliwe’. Cała drużyna tak ciężko pracowała. Potem Eidur Gudjohnsen miał swoją szansę. Zawsze, gdy oglądam powtórki myślę sobie ‘on musi strzelić’. Na szczęście nie trafił. Nigdy nie zapomnę Stambułu, ale ten wyjątkowy wieczór na Anfield także pozostanie w mojej pamięci na zawsze.”

To tylko podkreśliło, że John posiada oparcie w niezwykle silnej psychice, które pozwoliło mu na radość w samych slipach, bez wzbudzenia pogardy. Także pokazało, jak ważne dla tych piłkarzy było pokonanie ich znienawidzonego w ostatnich kilku miesiącach rywala, Chelsea. Teraz przygotowują się do kolejnego starcia gigantów w Półfinale FA Cup.

Temu starciu smaku dodaje wątek Stevena Gerrarda, który miał odejść do Chelsea, i gdyby to uczynił zostałby spalony przez niezadowolone fanów z The Kop. „Stevie pokazał, co dla niego znaczy ten klub,” powiedział Norweg. „Nie tylko dlatego, że nie przeszedł do Chelsea, gdzie miałby ogromne pieniądze, ale dlatego, że jest oddany tej drużynie, gdzie jest kapitanem, najlepszym piłkarzem i kibice go kochają. Podjął słuszną decyzję. Miejmy nadzieję, że to udowodni wygrywając wiele trofeów w ciągu najbliższych czterech lat.”

A także medal za Mistrzostwo ¦wiata? Riise uważa, że nie można nie zauważać, jak ważny jest Steven w Reprezentacji Anglii. „U większości wielkich piłkarzy widzisz słabości. U Stevena nie sposób dopatrzyć się nawet jednej. Jest bardzo silny psychicznie. Może biegać cały dzień. Dobrze gra głową. Jest agresywny. Jego podania i strzały są wyjątkowe. Dla Anglii bardzo ważne jest, by pojechał na ten turniej w najwyższej dyspozycji. Jeśli będzie grał dobrze i jeszcze Rooney i Beckham – to kto wie, wszystko może się zdarzyć.”

Riise uważa, że Steven postąpił bardzo mądrze zostając tam, gdzie są jego korzenie, ale nie umniejsza to wcale umiejętności trenerskich Jose Mourinho. „Chelsea wydało bardzo dużo pieniędzy na nowych piłkarzy, inne drużyny nie mogą sobie na to pozwolić, ale ich menadżer, który jest bardzo dobrym trenerem ciągle musi zbudować z nich zespół. Mourinho stworzył drużynę trudną do pokonania. Dlatego właśnie tak bardzo się cieszyliśmy po półfinałowym zwycięstwie.”

Ten temat nieodwołalnie prowadzi nas do drugiego wątku – jakim jest symulowanie i oszukiwanie na boisku – a czerwona kartka dla Pepe Reiny jest jednym z ostatnich kontrowersyjnych wydarzeń – choć Chelsea to nie jest jedyna winna drużyna. Bolton Wandereres, drużyna z którą Liverpool się zmierzył w niedzielę, „przewodzi” w klasyfikacji na drużynę z największą liczbą oszustów. Aż czterech ich piłkarzy obejrzało kartoniki na symulowanie. Jednak Riise wcale nie uważa, że teraz piłkarze coraz częściej oszukują, po prostu obecnie ludzie przywiązują do tego dużo większą wagę.

„Dla obrońcy jest to niezwykle irytujące, gdy wiesz, że nie dotknąłeś piłkarza, a on i tak się przewraca, ale szybko o tym zapominasz. Nie rozdrapuję tego. To jest nagminne. Ja też mogłem to kilka razy zrobić, ponieważ wystarczy najlżejsze dotknięcie i wtedy bardzo łatwo jest upaść.”

Te wypowiedzi sprawiają wrażenie, że Riise należy do dyplomatycznej misji futbolu. Prawda jest taka, że zawsze był bardziej dojrzały niż wskazuje na to jego wiek, zarówno w czynach, jak i słowach. W ciągu pięciu lat gry na Anfield zaledwie pięciokrotnie obejrzał żółtą kartką, jak na obrońcę jest to niebywałe osiągnięcie. W tym sezonie w 45 meczach, ani razu nie został ukarany przez sędziego.

„Wydaje mi się to bardzo dziwne,” mówi. „Na pewno często walczę o piłkę, ale może zależy to od dobrych stosunków z arbitrami? Wiem, że powinienem mieć kilka więcej żółtych kartek. Może czasem muszę grać bardziej agresywnie. Jednak nie uważam, że powinien dostawać więcej żółtych kartek, by być bardziej szanowanym.”

„Nie jestem piłkarzem, który uczestniczy w bójkach, czy dyskutuje z arbitrem. Ja po prostu godzę się z decyzją sędziego. Nie chcę dostawać głupich żółtych, bądĽ nawet czerwonych kartek. Nie widzę sensu w krzyczeniu i wyzywaniu arbitra. Szanuję sędziego, przeciwników, kocham tą grę.”

Riise już wiedział, że kocha ten sport w wieku czterech lat i zawsze marzył o grze w Anglii. „Grać w Liverpoolu to było moje wielkie marzenie, ponieważ w Norwegii razem z Man Utd są najbardziej popularnymi drużynami. Pamiętam, że podziwiałem takich piłkarzy, jak Mark Hughues, Eric Cantona i John Barnes w telewizji. Także podziwiałem Michaela Owena, choć jest w tym samym wieku, co ja.”

Jednak Riise od razu zaznacza, że nie dąży do tego, by grać tak jak oni. „Nie jestem tak dobrze wyszkolony technicznie, jak oni ale zawsze posiadałem mocne uderzenie i dobrą kondycję,” tłumaczy piłkarz, którego koledzy z reprezentacji nazywają Maszyną. „Codziennie rano i wieczorem biegałem. Potem w wieku 17 lat przeniosłem się do Monaco, ponieważ chciałem popracować nad techniką i przygotowaniem taktycznym.”

Tamte lata były kluczowe w jego rozwoju.

„Gdy żyjesz gdzieś, gdzie ludzie nie mówią po angielsku, a Ty nie znasz francuskiego to musisz bardzo szybko dorosnąć,” mówi. „Gra w Monaco bardzo dobrze na mnie wpłynęła. Czasem było ciężko, ale wiele się nauczyłem. Poprawiło to moją psychikę. Dzięki temu łatwiej jest przetrwać ciężkie chwile w życiu, zarówno piłkarskim, jak i prywatnym. Miałem szczęście, ponieważ dzięki psychice mogłem się skoncentrować tylko i wyłącznie na piłce. Dzięki temu jestem takim piłkarzem.”

Riise zaznaczył swoje przybycie na Anfield zdobywając bramkę w meczu o Superpuchar Europy z Bayernem Monachium wygranym przez The Reds 3-2. Lewa noga stała się moim znakiem rozpoznawczym w Liverpoolu. „W pierwszym sezonie zdobyłem 9 bramek. Jednak w kolejnym sezonie zauważyłem, że z powodu moich częstych eskapad do ataku, przeciwnicy mieli miejsce na tej flance, co ułatwiało im atakowanie. Więc wiedziałem, że muszę popracować nad moją grą w destrukcji. Od razu, jak przyszedł trener [Rafa Benitez] powiedział mi: ‘Jesteś lewym obrońcą. Chcę byś grał, jak lewy obrońca.’ Teraz wiem, że moim pierwszym zadaniem jest obrona własnej bramki. Bardzo ciężko pracował nad moją grą w destrukcji i orientacją.”

Ta zwiększona wytrzymałość wśród tylnej straży Liverpoolu spowodowała, że fani The Reds coraz poważniej myślą o Mistrzowskim Tytule od 1990 roku. „Będzie ciężko, ponieważ Chelsea może się wzmocnić, ale wierzymy, że w przyszłym sezonie uda się zdobyć Mistrzostwo Anglii,” twierdzi Riise. „Jednak musi od samego początku walczyć, jak równy z równym z Londyńczykami. W tym roku za dużo punktów straciliśmy na początku, a potem już jest bardzo ciężko gonić.”

Powrót do Finału Ligi Mistrzów w tym sezonie przeszedł Liverpoolowi obok nosa, ale Riise powiedział: „Dla angielskiego futbolu bardzo dobrze będzie, jeśli Arsenal zdobędzie Puchar Europy. Oczywiście teraz, zwłaszcza w tym okresie przypomina nam się Stambuł. To był najpiękniejszy moment w mojej karierze.”

Zaznaczył, że ani on, ani żaden z jego kolegów nie stracił wiary w przerwie, mimo trzybramkowej straty: „To nie jest łatwe, zwłaszcza w meczu z taką drużyną, jak Milan. Jednak menadżer wykonał świetną robotę. Był taki spokojny i powiedział nam, żebyśmy wyszli i pokazali, co tak naprawdę potrafimy. Także powiedział ‘Strzelcie szybko bramkę, a potem, kto wie, co się wydarzy.’ To dodało nam sił. Dzięki Stambułowi niezależnie od sytuacji wiemy, że wszystko może się zdarzyć. Także wiele drużyn obiera nas, jako przykład.”

Rozwiedziony ze swoją byłą żoną Guri, Riise mówi o sobie, że jest kawalerem. Dodaje jednak: „W Anglii jest wiele wspaniałych dziewczyn... ja jednak biorę życie takie, jakim jest. A obecnie moim życiem jest piłka.”

Więc, jak to mówimy gra o boisko. Kibice The Reds będą zachwyceni, jeśli ciągle będzie walczył o każdy jego metr.

Nick Townsend



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 10.04.2006 (zmod. 02.07.2020)