ATA
Atalanta
Europa League
18.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1142

Skromne święta w Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


Tylko 10 mln funtów będzie miał do dyspozycji menedżer The Reds Rafael Benitez na styczniowe transfery. Hiszpan jednak nie lamentuje, ale już teraz myśli o ewentualnych wzmocnieniach. Pierwszy na liście jest Simao Sabrosa, pomocnik Benfiki Lizbona, z którą Liverpool zmierzy się w ... 1/8 finału Ligi Mistrzów.

W niedzielę najlepsza ekipa Europy poprzedniego sezonu nieoczekiwanie przegrał w finale Klubowych Mistrzostw ¦wiata z Sao Paulo 0:1. W tabeli Premier League Liverpool jest trzeci i traci do prowadzącej Chelsea 15 punktów i choć rozegrał o dwa spotkania mniej niż mistrzowie Anglii, to i tak wszystko wydaję się być rozstrzygnięte. Benitez nie załamuje jednak rąk. Celem ma być sukces w europejskich rozgrywkach i utrzymanie pozycji dającej bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ale aby nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego sezonu, (klub z Anfield Road zajął w lidze 5. miejsce i tylko dzięki wygranej w LM i interwencji w UEFA może teraz bronić zdobytego w maju trofeum) potrzebne są wzmocnienia.

- Chcemy być zajęci w przyszłym miesiącu - transfery są zawsze bardzo ważne. Ale teraz zajmujemy dobra pozycję, a możemy zajmować nawet lepszą - przyznaje Rafa Benitez. - Nie chodzi tu tylko o pieniądze. Powtarzam, że z zakupami jest jak ze stołem z trzema nogami - zawsze potrzebujesz jeszcze jednej, żeby wszystko się trzymało. Tak więc kupujesz brakującą część, i nagle dochodzą do ciebie opinie ludzi: WeĽ tą, ta jest tańsza i lepsza! Tylko co zrobić jak ta część nie będzie pasować ?! Z futbolem jest tak samo. Jeśli budujesz zespół, potrzebujesz graczy, którzy pasują do twojej koncepcji - tłumaczy schematycznie Benitez.

Menedżer 18-krotnych mistrzów Anglii w ostatnich wywiadach na łamach brytyjskiej prasy skusił się także na krótkie podsumowanie dotychczasowych transferów. - Poznałem Pepe (Reinę), który jest w wybornej formie, poznałem również Momo (Sissoko), który dla mnie jest jak dobry robotnik. Bolo (Zenden) ma duże doświadczenie i sprawdził się na angielskich boiskach. Peter (Crouch) to gracz, o którym w Anglii było głośno już na kilka miesięcy przed transferem na Anfield. Dziś potwierdza to w lidze i w kadrze. Tak, więc każdy kupiony zawodnik jest absolutnie potrzebny do mojej układanki. Tyle tylko, że puzzle są skończone jak się dołoży ostatni element. Mam nadzieję, będę miał go już za kilka tygodni.

W podobnej sytuacji "The Reds" byli w 2002 roku, kiedy to po zajęciu w lidze drugiej lokaty i odpadnięciu z Ligi Mistrzów dopiero w ćwierćfinale włodarze klubu nie poskąpili funtów. Na polecenie ówczesnego menedżera Gerarda Houlliera za ponad 20 mln kupiono El Hadji Dioufa, Salifa Diao i Bruno Cheyrou'a - piłkarzy, którzy zamiast wzmocnić zespół - wpędzili klub w poważne tarapaty finansowe. Letnie zakupy Benitezowi się skromnie mówiąc udały, ale zimą może nie być już tak miło. 10 mln funtów to suma, która odzwierciedla chude portfele Davida Mooresa i pozostałych akcjonariuszy. Liverpool od dwóch lat nie może znaleĽć poważnego sponsora (umowa z Carlsbergiem rocznie zasila konto tylko pięcioma milionami), który co pół roku wykładałby pieniądze na zakup przynajmniej jednej gwiazdy.

Co ciekawe mimo iż oficjalnie klub przeznaczył już środki na zakupy w najbliższym okienku transferowym, to nikt nie pali się do gry w ekipie Beniteza, który podkreśla, że - w styczniu zawsze trudno jest kogoś kupić, bo wszyscy najlepsi gracze, w połowie sezonu są liderami zespołów i kluby niechętnie ich sprzedają. Z kolei po ewentualnie udanym mundialu ich cena na pewno wzrośnie.

Szansą wykazania, jak wielkim strategiem Hiszpan jest nie tylko na boisku i w szatni, ale także w handlowych negocjacjach, jest transfer 26-letniego pomocnika Simao Sabrosy. Portugalczyk (już latem Anglicy mieli na niego chrapkę) jest przez Benfikę Lizbona wyceniany na 12,2 mln funtów. Jak łatwo można policzyć Liverpoolu nie stać na utalentowanego pomocnika, a poza tym los skojarzył oba zespoły w 1/8 finału Ligi Mistrzów. - W naszym interesie nie leży sprzedawanie zawodników właśnie w styczniu. Jeżeli chodzi o Simao tym bardziej, chyba, że ktoś wyłoży sumę która znacznie przekracza 10 mln funtów - szybko ripostuje Luis Felipe Vieira, prezydent Benfiki.

W całym tym zamieszaniu angielsko-portugalskim ważne miejsce zajmuje Jerzy Dudek. Polski bramkarz jest alternatywą "The Reds". Miałby bowiem zniwelować ową kilkumilionową sumę i przejść do Portugalii na zasadzie tzw. sprzedaży "pakietowej". Sprytne zamysły włodarzy z Anfield (Benitez chce żeby Polak został w klubie i był drugim, lub trzecim golkiperem) szybko jednak storpedował Vieira - Transfer Dudka rozpatrujemy oddzielnie, w żaden sposób nie łączymy jego przyjścia z odejściem Simao. Jednak ostateczną decyzje w sprawie finalizacji podejmie nasz trener Ronald Koeman.

Wydaję się, że w Liverpoolu budowa zespołu (nie chodzi tu o sprowadzanie młodych Hiszpanów, Szwajcarów i Francuzów) nie zostanie przyspieszona ani w okresie świątecznym, ani noworocznym. Obrona tytułu najlepszej drużyny Starego Kontynentu zobowiązuje a i rywale nie zapadną w zimowy sen.

Ľródło: gazeta wyborcza



Autor: AirCanada
Data publikacji: 21.12.2005 (zmod. 02.07.2020)