SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1482

Co Nas nie zabije, to Nas wzmocni

Artykuł z cyklu Artykuły


Fani Liverpool na pewno mogą być strasznie zawiedzeni tym, że przeważając w finale Klubowych Mistrzostw ¦wiata, ostatecznie przegraliśmy. Ja jednak uważam, że powinniśmy pozostać optymistami, ze względu na to, że dzięki temu doświadczeniu drużyna stanie się mocniejsza.

Oczywiście możemy czuć się trochę oszukani, ze względu na to jak wyglądała nasza porażka w Yokohamie. Jedna czy dwie decyzje nie poszły po naszej myśli, ale na tym polega futbol, w innym przypadku zła decyzja sędziego może decydować o naszym szczęściu. Ale trzeba na ten finał, a szczególnie grę podopiecznych Rafy Beniteza w drugiej połowie, spojrzeć jak na zdarzenie, które doda nam pewności siebie.

Po tym jak w czwartek gładko wygraliśmy z Deportivo Saprissa i po tym jak widziałem mecz Sao Paulo, w którym drużyna męczyła się by przejść do finału, byłem prawie pewien, że jesteśmy wystarczająco dobrzy by pokonać Brazylijczyków, choć wiedziałem, że ich szybki sposób gry w ataku może nam przynieść wiele problemów.

Ale sposób w jaki The Reds grali od czasu gdy stracili bramkę, po strzale Mineiro, był niesamowity i zgadzam się z Rafą, że rzadko widzi się zespól Brazylijski, broniący się tak głęboko. To dzięki grze Liverpoolu, jednak przeszkodą był bramkarz Sao Paulo – Rogerio Ceni miał chyba swój występ życia, a jego interwencja po strzale Gerrarda była najwyższej klasy.

To wspaniałe przeżycie dla piłkarza, by wziąć udział w takiej imprezie, prawdopodobnie tylko występ w finale Mistrzostw ¦wiata może się z tym równać. Granie przeciwko zawodnikom z kontynentu, który zawsze dawał światowi futbolu tych najlepszych piłkarzy, to tylko szansa na polepszenie swoich umiejętności. Dla naszych piłkarzy można to nazwać po prostu sposobem na naukę, i na pewno warto było tam pojechać.

Wygrywając w zeszłym roku Ligę Mistrzów pokazali, że wierzą we własne umiejętności i że mogą walczyć ze każdą europejską drużyną, szkoda tylko, że nie udało się przenieść świetnej gry w Europie do rodzimej ligi – Premiership. Jednak w tym sezonie The Reds grają bardzo dobrze w lidze i sposób w jaki dominowali na boisku w starciu z brazylijską drużyną tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że są na bardzo dobrej drodze do rozwoju.

Nieczęsto jest tak, że oglądając mecz mam chęć wbiec na boisko i zagrać, jednak w niedzielny poranek byłem wręcz zazdrosny, o to, że mieli taką wspaniałą okazję w prestiżowych rozgrywkach. Dwa razy w przeszłości Liverpool zrezygnował z ofert grania w Klubowych Mistrzostwach ¦wiata. W 1977 i 1978 roku, wtedy byłem jednym z podstawowych graczy drużyny z Anfield Road. Pamiętam jaki wtedy byłem zawiedziony, że nie dano nam szansy na taki sukces. Z drugiej strony rozumiem pewne obawy przed graniem z drużynami z południowej Afryki, bo gracze tych drużyn mieli wtedy opinię nieco nie cywilizowanych. Poza tym, priorytetem było zdobycie Mistrzostwa Anglii, a terminarz był wyjątkowo napięty.

Najbliższe mecze Liverpoolu są bardzo ciekawe z kilku powodów. Mało kto nie pamięta naszych siedmio bramkowych thrillerów z Newcastle z lat 90, trenerem The Toon jest legenda Liverpoolu – Graeme Souness i to oczywiście dodaje emocji temu spotkaniu. Najważniejszy jednak wydaje się być powrót Michaela Owena na Anfield Road. Nie udało się ściągnąć go z powrotem do Liverpoolu i nie jestem chyba jedynym, który za każdym razem gdy Owen strzela dla The Magpies, myśli sobie „Gdybyśmy tylko mogli mieć go w składzie.”

Słuchałem Alana Shearera w sobotę, który miał nadzieję, na zniżkę formy The Reds po wyjeĽdzie do Japonii, jednak uważam, że zmęczenie nie będzie problemem w przyszły poniedziałek. Miejmy nadzieję, że będziemy grali dobrze w obronie i odetniemy Shearea i Owena od gry. Jednak nie wiem czy ktokolwiek wytrzymałby kolejny 4-3.

Jestem pewien, że pomimo nieszczęścia, ale jednak dobrego występu w Japonii, The Reds są wystarczająco dobrym zespołem by utrzymać tą serię zwycięstw.

David Fairclough



Autor: Wievior
Data publikacji: 21.12.2005 (zmod. 02.07.2020)