Nietypowa historia fana Liverpoolu
Artykuł z cyklu Artykuły
Zawzięty fan Liverpoolu Martin Cooper rozwodził się siedem razy, a wszystko przez...Liverpool.
57-letni kibic mówi, że wszystkie wybranki serca zostawił, ponieważ jest "nawiedzony" miłością do The Reds - tylko ona dawała mu wielką satysfakcję.
Taksówkarz Martin powiedział: "Żadna kobieta czy małżeństwo nie może równać się z futbolem. Liverpool jest moim życiem."
Związek z Rosemary skończył się przez mecz.
"Zerwaliśmy z powodu piłki." - kontynuuje Cooper. - "Przyszedłem do domu i zaraz wychodziłem na mecz. Była ze mną dwa może trzy razy. Powiedziałem, że jeśli nie chce ze mną iść to pójdę sam."
W sypialni także nie brakowało problemów.
"Mieliśmy pościel Liverpoolu, a ona chciała czasem to urozmaicić." - mówi Martin, który pierwszy raz Liverpool zobaczył na meczu z Norwich.
Urodził się w Norwich, a jego tato był kibicem City. Nigdy nie przypuszczałby zamiłowań syna do The Reds. Powiedział: "Kupiłem szalik Liverpoolu i kapelusz. Byłem zdenerwowany."
Druga żona, Patricia związała się z nim z nadzieją na przyjaĽń i bezpieczeństwo.
"Lubiła ze mną oglądać mecze w TV, jeśli nie mogłem kupić biletu."
"Moje życie to była piłka i praca. Zawsze pracowałem na dodatkowe etaty, aby dać mojej żonie wszystko, czego potrzebowała. Niestety nie bywałem w domu zbyt często, więc Patricia postanowiła zostać moją asystentką i niestety nie wyszło to zbyt dobrze."
A co z Barbarą?
"Była w tym samym wieku co ja. Niestety wszystko potoczyło się podobnie jak w poprzednim małżeństwie i wreszcie znalazła sobie kogoś innego."
Następnie Cooper związał się z kolejną Rosemary, która wniosła do ich związku dzieci z poprzedniego małżeństwa. "Przeniosłem się wtedy z Arsenalu do Liverpoolu."
"Moją kolejną żonę, Carol, poznałem, gdy wynajmowałem mieszkanie u jej rodziców. Wyprowadziłem się, jednak spotkaliśmy sie póĽniej i wzięłiśmy ślub."
"Wiedziała jaki jestem. W każdy piątek pakowałem się i już w sobotę mnie nie było."
Jego szósta już żona Davina urodziła syna, któremu nadał aż 11 imion! Nosił więc imiona 11 graczy 'The Reds' z 1986 roku. Martin chciał w ten sposób podziękować takim legendom jak Ian Rush, Alan Hansen czy Kenny Dalglish za wspaniałą grę.
"W szpitalu przykryłem go kołdrą Liverpolu, bo nie chciałem, aby była niebieska. Pielęgniarka powiedziała jednak, żebym nie przesadzał i zabrał czerwona kołdrę do domu."
I na koniec Tina...
"Poznałem ją we wrześniu a już w paĽdzierniku pobralismy się. W styczniu wzięliśmy rozwód."
"Liverpool grał na Anfield z Arsenalem. Postawiła mi ultimatum 'Jeśli pójdziesz, nie będzie mnie tu, gdy wrócisz.' Odpowiedziałam 'Niech będzie' i wyszedłem.
Bez wątpienia Cooper jest człowiekiem wyjątkowym-legendą.
Artykuł współtworzył Redaktor Daniel
Ľródło: koptalk.org
Autor: ktoska
Data publikacji: 20.12.2005 (zmod. 02.07.2020)