SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1409

Najpierw ¦wiat potem Premiership

Artykuł z cyklu Artykuły


Trener Liverpoolu Rafa Benitez może i posiadł sztukę niedomówień na konferencjach prasowych, ale nawet on po meczu z Boro przyznał, że sobotnie powolne ‘niszczenie’ przeciwnika było idealne przed wyruszeniem na misję zostania najlepszą drużyną świata.

Siedem zwycięstw z rzędu, wyrównanie klubowego rekordu w kolejnych spotkaniach bez straty bramki, pierwsze miejsce w grupie w Lidze Mistrzów, drugie miejsce w Premiership i jeśli lekarze kiedykolwiek zatrą ślady korków Essiena z kolana Didi’ego to można uznać, że bez kontuzji.

Mistrzowie Europy wyruszają do Japonii bez żadnych zmartwień.

Mimo drżenia wśród niektórych pracowników The Reds, dla drużyny Liverpoolu nie ma wątpliwości, czy powinni jechać na dalekowschodnią wyprawę. Nieczęsto nadarza sie okazja, żeby zostać Mistrzem ¦wiata, a w tym klubie nigdy to się jeszcze nie zdarzyło.

Zamiast podążać śladami Dalglisha, Hansena, Rusha, czy innych wielkich zawodników Liverpoolu, do których zawsze się porównuje kolejne zespoły, ta drużyna ma szansę zapisać się w historii klubu dokonaniem czegoś zupełnie nowego.

Dla piłkarzy, jak Sami Hyypia, Jamie Carragher, czy Steven Gerrard, którzy uczestniczyli w zdobywaniu trofeów za czasów Gerarda Houllier to będzie kolejny medal w kolekcji i pozostanie im już tylko jeden tytuł do zdobycia.

Dla klubu, który szuka inwestora ten turniej jest kolejną szansą, żeby pokazać się światu. Trzeba się dobrze rozreklamować poza boiskiem i także w meczach z Saprissą i Sao Paolo.

Jednak największy sprawdzian przyjdzie po powrocie z Japonii. Nie zważając na korzyści, dziesięć dni w innym klimacie, w innej strefie czasowej przed czteroma spotkaniami w osiem dni to nie jest najlepsze przygotowanie drużyny, która miała tylko sześć tygodni odpoczynku od sierpnia 2004 roku.

Dwa zazwyczaj pełne wrażeń mecze na Anfield będą miały kolosalny wpływ na dalsze poczynania Liverpoolu w Premiership.

Jeśli ta niewiarygodna forma zostanie utrzymana po powrocie z Dalekiego Wschodu w meczach z Newcastle i zawsze nieprzewidywalnych derbach na Goodison Park to nie ma żadnej granicy, której drużyna Rafy Beniteza nie mogłaby osiągnąć w maju.

Powrót Michaela Owena na Anfield 26 grudnia może spowodować więcej nieprzespanych nocy w tym świątecznym okresie niż ¦więty Mikołaj i renifery, ale jest to mecz, w którym od wielu sezonów idzie nam bardzo dobrze i Rafa Benitez będzie miał wystarczającą ilość pewności siebie, żeby zrobić roszady w składzie po powrocie z Japonii i ciągle odnieść zwycięstwo w tym meczu.

W ostatnim sezonie derby na Goodison Park były takimi typowymi właśnie. Everton często wykorzystywał fizyczną przewagę i większą determinację, żeby wydrzeć zwycięstwo w tym lokalnym pojedynku i tak właśnie było tok temu, gdy jeden gol Lee Carsleya zadecydował o losach meczu.

Ja czuję jednak, że tym razem drużyna Rafy Beniteza jest inna. The Reds są lepiej przygotowani fizycznie, silniejsi i nikt już ich nie będzie popychał. Przeszli razem tak wiele, że są gotowi walczyć wręcz, co będzie konieczne w derbach 28 grudnia.

Luis Garcia i Xabi Alonso są teraz wytrzymalsi, Fernando Morientes bez przerwy atakuje obrońców i zmusza ich do błędu. Przyjście niezniszczalnego Momo Sissoko, który dużo bardziej przypomina Patricka Vieirę, niż ostatni Afrykanin, który był do niego porównywany i w pełni skoncentrowany Steven Gerrard spowodowali, że The Reds teraz są jedną z najlepiej wyposażonych fizycznie i psychicznie drużyn w Premiership, jeśli nie na świecie!



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 13.12.2005 (zmod. 02.07.2020)