WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1103

W pułapce

Artykuł z cyklu Artykuły


Rafael Benitez, prawdopodobnie zanim jeszcze został trenerem Liverpoolu, już nie znosił Jerzego Dudka i tak mu zostało do dziś. Niewykluczone, że naoglądał się w telewizji kilku koszmarnych meczów Premiership w wykonaniu polskiego bramkarza, ale też o tej jawnej niechęci decyduje prawdopodobnie obecnie coś znacznie bardziej przyziemnego, czyli prywatny interes. Znając realia we współczesnym futbolu, nie taka to znowu dziwota, kiedy zagraniczny szkoleniowiec ciągnie za sobą zawodnika, czyli wymusza na nowych pracodawcach drogi transfer i bardzo rzadko – nie zdarza się prawie nigdy – nie bierze z tego tytułu prowizji do własnej kieszeni. Tak też musiało być z Jose Manuelem Reiną. Temu jeszcze było bardzo daleko z Villareal do Anglii, a Rafa już rozgłaszał wszem i wobec, jaki to wspaniały golkiper. Prawdopodobnie żałował także okrutnie, że nie może go wstawić do składu na finał Klubowego Pucharu Europy, po dość przypadkowym awansie, który niestety – z naszego punktu widzenia – bardzo wzmocnił pozycję szkoleniowca w klubie.

Dlatego po fantastycznym występie Dudzia w Stambule jedyną osobą na Kontynencie, która nie eksponowała słusznego zachwytu nad genialnymi paradami był oczywiście Benitez. Mogło się nawet wydawać, że tak znakomita dyspozycja zaszkodziła Jurkowi w miejscu pracy, albowiem, żeby nie wyjść na kompletnego durnia Rafa musiał od tej pory pilnować, aby Polak nie zagrał już w ani jednym ważnym meczu, w którym mógłby przecież znowu błysnąć wielką formą, a wtedy cały szacher-macher z Reiną spaliłby na panewce. Dlatego prawdziwym zbawieniem – dla obu Hiszpanów zresztą – stała się kontuzja łokcia, jakiej Dudek nabawił się na starcie nowego sezonu. Nagle w Liverpoolu nikt mu już nie stawiał przeszkód w licznych podróżach do Polski, ani nikomu nie przyszło tam do głowy, aby krytykować biznesowe przedsięwzięcia naszego bramkarza – jego aktorskie popisy w reklamówkach telewizyjnych i kontrowersyjne w świetle prawa sportowego opinie o urokach picia piwa. Było jednak widomo, że kiedyś nadejdzie taki czas, gdy Dudzio zapragnie wrócić do gry i upomni się o swoje. Dlatego Benitez przystępując do przykrej rozmowy był przygotowany niczym uczeń do deklamacji wiersza na szkolnej akademii. Załatwił Jurka już pierwszym zdaniem, twierdząc, iż jest on potrzebny znacznie bardziej jako rezerwowy bramkarz drużyny klubowej niż jako pierwszoplanowy reprezentant Polski w finałach przyszłorocznych mistrzostw świata w Niemczech. I przyznał się, że nie tylko nie ma zamiaru wystawiać naszego orła w lidze, ale także wypożyczyć go do lizbońskiej Benfiki, która chce za to zapłacić.

Trzeba naprawdę dużej kultury osobistej naszego piłkarza, żeby za taką bezczelność nie potraktować Beniteza rękawicą, a przynajmniej mocnym słowem. Bo to, co prezentuje obecnie hiszpański szkoleniowiec to czysta kpina i zwykła łobuzerka. On doskonale wie, że Dudkowi nie pomógłby nawet bunt i zerwanie kontraktu z LFC, gdyż o miejsce w kadrze Pawła Janasa musi walczyć grając do czerwca stale w którejś z europejskich lig, więc nie może sobie pozwolić na dyskwalifikację. Polak zalazł się w prawdziwej pułapce. Nikt nie powie, że nie ma z czego żyć, bo sowite tygodniówki dostaje przecież regularnie. Beniteza na to stać, zwłaszcza, że nie ze swoich płaci. Za to zachowuje się naprawdę podle.

Janusz Atlas

Ľródło: "Piłka Nożna"



Autor: Witz
Data publikacji: 11.12.2005 (zmod. 02.07.2020)