SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1563

Legendy LFC, które można porównać do Besta

Artykuł z cyklu Artykuły


Nigdy nie miałem przyjemności oglądać gry George’a Besta na żywo, ale po jego tragicznej śmierci w piątek pokazywali tak wiele jego wspaniałych akcji, że bez wątpienia Best był najlepszym piłkarzem, który urodził się w tym kraju.

W końcu, kto będzie dyskutował z Pele, który nazwał Besta najlepszym piłkarzem w historii Europy? Z pewnością nie będę to ja! WyobraĽcie sobie tylko, co by wyprawiał dzisiaj na gładkich, jak dywan boiskach!

Podążając dalej tym tokiem myślenia, bez wątpienia Best znalazłby się w 11 najlepszych Brytyjczyków wszechczasów i myślę, że byłoby tam miejsce także dla dwóch, lub trzech piłkarzy Liverpoolu.

Zacząłem oglądać piłkę nożną pod koniec lat 70-tych, kiedy to Kevin Keegan był jednym z najlepszych piłkarzy świata i wygrał Złotą Piłkę, ale muszę powiedzieć, że Kenny Dalglish był najlepszym piłkarzem, którego widziałem na żywo.

Kenny nie tylko zdobywał bramki, ale także z biegiem lat nabierał doświadczenia i został wspaniałym zawodnikiem z genialnym przeglądem pola, wielką odwagą i jednym z najlepszych, jeśli chodzi o ciąg na bramkę.

Zdobył kilka naprawdę fenomenalnych bramek, jego gol w Finale Pucharu Europy w 1978 roku świadczy o ogromnym spokoju i zdecydowaniu pod bramką i niedługo potem stał się piłkarzem, który bardzo często asystował przy bramkach kolegów – głownie zdobywanych przez Iana Rusha.

I jest także Graeme Souness – jak dla mnie najlepszy pomocnik tamtych czasów. Souness grał bardzo zdecydowanie, ale także miał wspaniałą technikę, genialnie podawał i był liderem z prawdziwego zdarzenia. Także potrafił zdobywać piękne bramki... pamiętacie mecz z CSKA Moskwa w 1981?

Jeśli miałbyś wybrać obrońcę z drużyny The Reds to byłby ciężki orzech do zgryzienia. Alan Hansen potrafił zatrzymać każdego napastnika, a Mark Lawrenson był najlepiej grającym wślizgiem piłkarzem. Także jest Emlyn Hughues, który nigdy nie był w pełni doceniany za wspaniałą grę, ale także bycie nieprawdopodobnym liderem drużyny.

W pomocy to pamiętam, że Terry McDermott miał zwyczaj zdobywać Gola Sezonu i tak, jak Ray Kennedy był genialny w zdobywaniu bramek z linii pomocy. Główka McDermotta z wygranego 7-0 meczu ze Spurs to najpiękniejszy gol Liverpoolu, jaki w życiu widziałem i nie zapominajcie o wspaniałym podaniu Davida Johnsona i centrze Steve’a Heighwaya.

Jeśli chodzi o już bliższe nam czasy to chyba zgodzicie sie ze mną, że John Aldridge i Ian Rush to najbardziej bezlitośni napastnicy wszechczasów. I jeszcze za same czyste umiejętności, co powiecie o Johnie Barnesie. Myślę, że moglibyśmy tak wymieniać cały dzień.

To wszystko mi przypomina, jak stary już jestem!

Jestem reporterem Radia Merseyside od 1987 roku, kiedy zostałem wysłany, żeby zdać relację z jakiegoś amatorskiego meczu i od tamtego czasu minęły trzy lata zanim miałem przyjemność pracować na meczu Liverpoolu. Te lata, które spędziłem oglądając niedzielna ligę bardzo mi pomogło, wyrobiłem sobie swój styl podczas tamtych spotkań.... i to wszystko robiłem za darmo!

Podczas tej pracy także udało mi się spędzić dwa lata uczestnicząc w programie „Pytanie o sporcie”. To były czasy Davida Colemana mojego komentatorskiego idola.

Pamiętam, jak rozmawiałem z nim o Półfinale Pucharu Europy pomiędzy Liverpoolem i Interem Mediolan z 1965 roku, który on komentował dla BBC. Ledwo, co pamiętał tamto spotkanie, co mnie bardzo zaskoczyło, ale w sumie nie ma co sie dziwić, jak człowiek komentował niezliczone Olimpiady, Finały FA Cup i wiele, wiele innych imprez sportowych.

Mój pierwszy dzień pracy na Anfield miał miejsce na wiosnę 1990 roku. Liverpool pokonał Millwall 1-0 po golu Gary’ego Gillespiego, jeśli dobrze pamiętam, który także był pierwszym piłkarzem Liverpoolu, z którym przeprowadziłem wywiad. Dziwny jest ten świat, teraz Gary jest jednym z naszych ekspertów i ostatni przeżyliśmy wspólnie wiele wspaniałych chwil.

Tak to właśnie Gary krzyczał, jak Michael Owen zdobył zwycięskiego gola z Arsenalem w Finale FA Cup, kiedy pokonaliśmy Alaves i oczywiście podczas pamiętnego meczu w Stambule.

Praca w Radiu Merseyside bardzo rozwinęła mój zmysł komentatorski. Mieliśmy tak wielkie szczęście, że mogliśmy relacjonować tak wiele wspaniałych Finałów. Komentowałem mecze z wielu, najdziwniejszych zakątków świata. Niektóre chciałbym odwiedzić ponownie, inne nie.

Jednak nigdy nie zapomnę, jak wielkie szczęście mnie spotkało. Miejmy nadzieję, że dopisze szczęście i czeka nas jeszcze wiele wspaniałych wieczorów, a w tym sezonie udam się do Paryża! Jednak lepiej nie zapeszajmy!



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 28.11.2005 (zmod. 02.07.2020)