Crouch- czy ma jakieś wady?
Artykuł z cyklu Artykuły
W angielskiej prasie i telewizji o tematyce sportowej na dobre rozwinęła się polemika, której bohaterem jest Peter Crouch. Oczekiwanie na jego pierwszą bramkę dla LFC zamieniło się nawet na zakłady bukmaherskie.
Ja sam czuję się trochę winny za taką sytuację, bo jak wiele innych osób rozmawian na temat Croucha. A to jak wiadomo nie wpływa na niego pozytywnie, mimo iż nie słyszy wszystkich komentarzy.
Chciałbym powiedzieć, że ta sytuacja mnie nie irytuje, ale jest inaczej. Jestem jego zwolennikiem i czekam jedynie na rozwój wydarzeń. Każdego martwi to, że tak bardzo miły facet i dobry piłkarz musi się męczyć z tym wszystkim.
Zdając relację z meczu przeciwko Pompey celowo omijałem temat Croucha. Nie dlatego, że chciałem darować mu ten stres, a z innego powodu. Otóż Anglik rozegrał dobrą partię i nie na miejscu byłoby złościć się za kolejny mecz bez bramki. Jeśli ktoś zawinił w tym spotkaniu, to na pewno nie on.
To zaczyna wyglądać jak niecierpliwe oczekiwania na jego bramkę. Ale trzeba przyznać, że teraz jest to dla niego wybaczalne. Większość tekstów na temat Liverpoolu poświęconych jest jego ostatnim zwycięstwom- to ile Czerwoni zdobyli bramek, a ile stracili. W co najmniej czterech spotkaniach wysoki napastnik należał do jednych z lepszych na boisku. Jego ambicja i wola walki zastępywała seryjnie strzelane bramki. Właśnie dlatego menedżer Rafa Benitez broni Croucha. Jeśli w najbliższych meczach tego tygodnia- z Betisem i Manchesterem City Liverpool zdobędzie 6 pkt, to każdy będzie miał powody do prawdziwego optymizmu.
Zbaczając trochę z tematu powiem, że crouch jest historią obecnego Liverpoolu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie można ignorować faktu, iż jeszcze nie strzelił bramki, ale trzeba spojrzeć na to co wnosi dobrego do zespołu. Tak więc czy Peter gra? Wydaje się niefortunne rozliczać go za ilośc goli, ponieważ nie z taką myślą Benitez sprowadzał go na Anfield. Nie oczekiwał, że będzie strzelał 20-25 bramek na sezon. Hiszpan raczej myślał o nim jako piłkarzu, który strasznie dokuczałby obrońcom i sporadycznie trafiał do siatki rywali.
Peter Crouch nie stwarza wrażenia zawodnika, któremu można bezgranicznie zaufać. Nie uważam, że przez to nie wykorzystał karnego. W sobotę zagrał bardzo dobrze, jak to Benitez słusznie zresztą zauważył. Nie mówię, że jest to piłkarz kompletny i doskonały, ale jak stwierdził Rafa, potrafiący grać bardzo agresywnie w ataku. Napewno menedżer także nie określa go w samych superlatywach i dostrzega fakt, że by mógł grać lepiej, potrzebuje gola.
Myślę, że ocena Croucha w najbliższych tygodniach wzrośnie aniżeli osłabi się. Patrząc na wypowiedzi ludzi związanych z piłką widzimy, że każdy chwali Croucha i zauważa jego ambicje. Oprócz skuteczności jego gra jest prawie doskonała, a w barwach Southampton pokazał, że wie jak strzelać bramki.
Każdy oczekiwał od niego więcej, ale będę zaskoczony jeśli nie zdobędzie kilku bramek w tym sezonie. Nie mówię, że nagle zacznie strzelać jak na napastnika przystało, ale jeśli trafi raz, to kolejne bramki będą na porządku dziennym. Sytuacja przypomina trochę historię z Emilem Heskeyem. Gdy czarnoskóry Anglik zdobywał w końcu bramkę, ludzie mówili: Jeśli już trafił, to zobaczymy prawdziwego Heskeya. Być może to był właśnie prawdziwy Heskey- nie strzelający wiele, ale pracujący w ataku za dwóch. Z Petera więcej pożytku będzie, jeśli w oczach kibiców pozostanie obecnym Peterem, a nie wciąż nie mogącym przełamać się snajperem.
Ponieważ robiłem sprawozdania z Liverpoolu i Manchesteru United przytoczę jeszcze jedno porównanie- Diego Forlan na Old Trafford. Z góry zakładano ile bramek zdobędzie dla United co stało się obsesją. Teraz trafia na zawołanie w lidze hiszpańskiej dla Villarreal i udowadnia, że jest wartościowym piłkarzem. Klucz do sukcesu Croucha jest taki, by nie myślał kiedy w końcu strzeli gola, a po co to zrobi. Forlan grając na OT takiego pytania chyba sobie nie zadał i niestety opuścił wyspy.
Mam nadzieję, że taka sytuacja nie zdarzy się z Anglikiem, ponieważ w przeciwieństwie do Forlana, on prezentuje wyjątkowo wysoki poziom. Oczywiście prędzej czy póĽniej strzeli bramke i wtedy nabierze więcej pewności siebie. Z kolei kibice pokażą, że powinien nadal dobrze grać dla mistrzów Europy.
Do tej pory może czuć wsparcie ze strony fanów. Dostał duży kredyt zaufania w tym sezonie, a spowodowane może to być jego wzrostem. Mówiłem już o tym, jakie komentarze pojawiają się na ten temat. Przeprowadziłem wywiad z Michaelem Owenem parę tygodni temu i powiedział, że wielki człowiek odniósł wielki sukces. Zgadzam się z Owenem i rodzą mi się myśli, że każdy porównuje jego grę do zwrostu. Jednak kilka zwrotów w spotkaniu z Pompey było doskonałych. Na pewno nie jest on drugim Waynem Rooneyem czy nawet Michaelem Owenem, ale i tak jest w stanie odwalić kawał dobrej roboty dla zespołu, szczególnie jeśli inni będą zdobywać bramki. I jeśli Benitez zdoła kupić w stycniu skrzydłowego, to będzie to z pożytkiem dla Croucha.
Ostatnia, końcowa myśl, która przewija mi się przez głowę- wielu piłkarzy- Ronny Rosenthal, David Speedie, Dean Saunders, Nigel Clough, Stan Collymore i El-Hadji Diouf- zaczynali swoje kariery na Anfield bardzo dobrze, jednak gorzej kończyli i po góra dwóch sezonach opuszczali Merseyside. Jeśli chodzi o Croucha, to myślę, że będzie zawodnikiem Liverpoolu jeszcze bardzo długo.
Oliver Kay
Ľródło: liverpoolfc.tv
Autor: Daniel
Data publikacji: 22.11.2005 (zmod. 02.07.2020)