Liverpool pokona Chelsea
Artykuł z cyklu Artykuły
Prezenterka Sky Sports News Kelly Dalglish wyjaśnia dlaczego ewentualne środowe zwycięstwo nad Chelsea w Lidze Mistrzów ma dać jej podówjny powód do celebrowania.
Mam nadzieję na najlepszy prezent urodzinowy jaki mogłabym sobie wymarzyć w tą środę, a mianowicie powrót Chelsea do sceny z odpadnięcia z półfinału Ligi Mistrzów.
Pokonaliśmy ich w poprzednim sezonie i nie widzę powodów, dla których nie moglibyśmy tego zrobić w tym sezonie.
Tak się składa, że w środę są moje urodziny więc szykuję małą uroczystość w towarzystwie mojego chłopaka i całej rodziny przed meczem i mam nadzieję mieć podwójne powody do radości po kolejnym pokonaniu drużyny Jose Mourinho tego wieczoru.
Z powodu mojej pracy dla SKY nie mogę oglądać meczy na Anfield tak często jakbym tego sobie życzyła, dlatego też z taką niecierpliwością wyczekuję tego spotkania. Oczywiście to co pokazaliśmy w zeszłym sezonie Champions League było czymś czego nie zapomnimy do końca życia i to właśnie dlatego jestem taka pewna swego. Nigdy nie możesz skreślać takiej drużyny jak Liverpool FC.
Pamiętam, że było wiele okazji w zeszłym sezonie do tego by myśleć, że nasze szczęście, gdzies uleciało. Ale my wciąż szliśmy po swoje i ten marsz przyniósł nam Puchar Ligi Mistrzów w Istambule. Jeśli zaczynam myśleć, że Chelsea pokona nas, ponieważ jest to tak przewidywalne, wtedy przypominam sobie ile razy w poprzednim sezonie tak było, a mimo to udawało się. To utwierdza mnie w przekonaniu, że i tym razem się uda.
Kelly o pracy Rafy Beniteza
To co jeszcze napawa mnie optymizmem przed meczem to fakt, że nasi piłkarze już nie raz pokazywali, że potrafią grać na najwyższym poziomie. Rafa Benitez robi świetną pracę z Liverpoolem. Ta drużyna nie jest prawdopodobnie, aż tak utalentowana jak zespoły Liverpoolu sprzed lat, ale to ile Rafa potrafi wyciągnąć ze swoich piłkarzy - głównie na arenie europejskiej - jest poprostu niewiarygodne.
Mamy aktualnie kilka naprawdę wielkich indywidualności, jednak to co przemawia do mnie najbardziej to zgranie zespołu i chęć z jaką chcą wspólnie wygrywać. To powinno ich uplasować wysoko w tym sezonie, a mecz ze zdesperowaną by zwyciężyć Chelsea będzie tego doskonałym dowodem.
Wspaniale jest myśleć o ponownym zdobyciu największego trofeum Europy, ale cokolwiek zrobimy i jakkolwiek daleko zajdziemy nie sądzę, aby mogło to równać się ze zwycięstwem w Istambule.
Oba przeżycia związane z tym wydażeniem, to personalnego i oczywiście z profesjonalnego (zawodowego) punktu widzenia były najlepszymi w moim życiu. Przybyłam tam jako fan liverpoolu i wracałam w paradzie zwycięzców na żywo w SKY.
Kelly o wyprawie na Ismtambuł
Istambuł był magiczną wyprawą nawet jeśli miało się tyle problemów z dotarciem na mecz, zacząwszy od wspinaczki po nuklearnym polu by dostać się na stadion, skończywszy na poruszaniu się fatalnymi środkami komunikacji miejskiej. Jak się dziś okazuje to te momenty oprócz samego wyniku będziemy pamiętać do końca naszych dni.
Relacjonowanie powrotu do domu, gdy piłkarze przywieĽli Puchar Europy by pokazać go swoim fanom był moim najlepszym dniem w pracy.
Jak wielu innych fanów czekając na samolot powrotny z Istambułu do domu utknęłam w niewiarygodnych korkach pod lotniskiem. Po 7-godzinnej przerwie doleciałam do lotniska im. Johna Lennona śpiąc nie więcej niż 3 godziny w samolocie. Szybko poszłam do bloku mojego brata, gdzie po przebraniu się pojechałam do St George's Hall by przygotować reportaż.
Po powrocie z Istambułu miałam jechać na mecz naszej drużyny kobiecej do Midlands jednak kiedy szefowie zaoferowali mi relacjonowanie parady powrotnej piłkarzy LFC nie wahałam się, ani chwili.
To było dla mnie fantastyczne przeżycie. Chciałabym byc tam jeszcze raz nawet jako zwykły fan. Przyjechałam tam dość wcześnie i było dopiero pare set ludzi w parku i już wtedy zastanawiałam się jak wielu fanów może przyjść. Wtedy nagle, w ciągu zaledwie godziny, zebrała się masa ludzi, z których każdy z dosłownie każdego miejsca chciał widzieć całe zdażenie. Nie mogłam uwieżyć, że to wydarzenie będzie dla mnie tak głebokie emocjonalnie.
Będąc tam jako prezenterka wiezdziałam, że nie mogę okazywać zbytnio mojego podniecenia, ponieważ będzie to wyglądało zbyt mało profesjonalnie i stronniczo. Jednak wtedy podszedł do mnie jeden z producentów i powiedział, że bardzo mu się podoba kiedy się tym wszystkim ekscytuję. TO właśnie chciał usłyszeć, ponieważ bycie tam i udawanie braku emocji było czymś niewykonalnym.
Czułam się niezwykle uprzywilejowana mając tak znakomite przeżycia w pracy, pomimo tego, że kiedyś nawet nie myślałam o tym by być presenterką sportową.
Prawdę mówiąc nie do końca wiedziałam co chcę robić. Zdobyłam zaliczenie z Matematyki na uniwersytecie i nadeszła decyzja co chcę w życiu tak naprawdę robić. Zastanowiłam się co lubię robić i postanowiłam poświęcić się mediom.
Moja przyjaciółka pracująca wtedy dla SKY mówił mi, że otwierają nowy program, w którym nie będą wymagali specjalnych doświadczeń. Powiedziała, że tak długo jak masz entuzjazm i podstawową wiedzę, tak wielki dadzą Ci kredyt zaufania i wytrenują. Po ogólnym zerknięciu na umiejętności wsztystkich i to, że ja najlepiej wyczytywałam trudne nazwiska piłkarzy powiedzieli: "Dobrze, reszty jej nauczymy".
To była absolutnie dobra decyzja dla mnie by to zrobić i udało się. Nie było to coś o czym myślałam w przeszłości, ale czasem to właśnie ta ostania minuta na decyzję może zadecydować o Twoich losach.
SKY Sports News jest jak telegazeta z obrazkami i wydaje mi się, że właśnie dlatego jest to tak popularne. Możesz szybko znaleĽć potrzbne Ci informacje i przejść do kolejnych lub zatrzymać się przy nich na dłużej.
Kelly o Kennym
Wydaje mi się, że mój tata jest troszkę zamroczony tym wszystkim co się zdażyło w mojej karierze i faktem, że pracuję dla SKY. Pewnie myśli sobie: "Jak to jest, że ona robi to wszystko". Myślę, że przebywanie z mediami nie należało do jego ulubionych zajęć, a teraz musi oglądać mnie po drugiej stronie kamery.
Idąc śladem mojej rodziny, zawsze chciałam być fanką Liverpool FC. Nie miałam nawet dwóch latek kiedy byłam na swoim pierwszym meczu The Reds w 1977 podczas występu mojego taty.
Ludzie ciągle pytali jak to jest dorastać przy ojcu-legendzie, a ja zawsze odpowiadam, że w naszym domu nie był on legendą.
Tata jest ze mnie zadowolony bez dwóch zdań. Kocham tą pracę i czuję się spełniona mogąc pracować dla telewizji. Oczywiście jest wiele różnic między pracownikami poza kamerami. Jestem jedyną fanką Liverpoolu i ciągle im przypominam, że to my jesteśmy Mistrzami Europy.
Jeśli chodzi o pozostałych prezenterów: Dave Clark jest fanem Leeds, Dave Jones jest za Sunderlandem, zaś Rob Wotton za Chelsea. Rob dostawał białej gorączki po półfinale Ligi Mistrzów z zeszłego sezonu do tego stopnia, że nie dało się z nim rozmawiać. Nie możemy przegrać tego meczu bo to ja będę wtedy musiała chodzić ze spuszczoną głową.
Jestem jednak pewna, że to się nie stanie. Jesteśmy Mistrzami Europy i możemy to kontynuwać.
Ľródło: liverpoolfc.tv
Autor: Ramirezone
Data publikacji: 26.09.2005 (zmod. 02.07.2020)