Dlaczego Liverpool panuje w Hiszpanii?
Artykuł z cyklu Artykuły
Hiszpański ekspert Sky Sports, Grillem Balague, rozmyśla nad wyjazdem Liverpoolu do Hiszpanii na mecz z Realem Betis i wyjaśnia dlaczego Czerwoni są najpopularniejszym zagranicznym klubem w jego ojczyĽnie.
Liverpoolczycy rozpoczynają fazę grupową Champions League od wtorkowego wyjazdowego spotkania w Hiszpanii, ale dla kilku zawodników naszego składu będzie to jak zwycięski powrót do domu.
Dla Hiszpanów występujących na co dzień w szeregach the Reds powrót do kraju, w którym się urodzili, zawsze będzie czymś szczególnym. Jednak to nie tylko za to Rafael Benitez, Luis Garcia, Xabi Alonso, Fernando Morientes oraz Josemi, otrzymają ciepłe powitanie, gdy przylecą do Sevilli na potyczkę z Realem Betis.
Bohaterski triumf Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów poprzedniego sezonu nie tylko przywrócił nazwę naszego klubu na mapy Europy. Sprawił także, iż fanatycy futbolu z Hiszpanii zaczęli dopingować drużynę za Anfield Road.
Zdobycie tytułu Mistrza Europy, bez żadnych wątpliwości sprawiło, że staliśmy się najpopularniejszym klubem zagranicznym w Hiszpanii. Ludzie w tym kraju nas znają w każdym calu i zaczynają traktować nasz team, jako 21 drużynę La Liga.
Od momentu gdy Rafael Benitez przejął władzę nad Czerwoną Armią ponad rok temu w jego kraju znacznie wzrosło zainteresowanie klubem Gerrarda i spółki, ludzie chcieli wiedzieć co się dzieje na Anfield. Fakt, że Benitez zdobył jeszcze koronę Mistrza Europy mógł tylko jeszcze bardziej wzmożyć zapały dopingu Liverpoolu w całej Hiszpanii.
Wiele naszych spotkań jest transmitowanych na żywo w telewizji, a gazety ciągle się o nas rozpisują, wspominając jak Rafa i podopieczni mu Hiszpanie radzą sobie w Premiership.
Jest jednak też zła strona tego aspektu. Liverpool jest tak znany, że praktycznie każdy w kraju i wszyscy z Betisu wiedzą dosłownie wszystko o ekipie the Reds, niczym o innych drużynach w La Liga.
Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co osiągnął Liverpool w poprzednim sezonie i wiedzą także jak to osiągnął. Moment, w którym awansowali do półfinału Champions League, był wspaniały dla całej Hiszpanii, było niemalże tak jakby to drużyna z ligi hiszpańskiej wywalczyła awans.
Nie było jednak już hiszpańskich drużyn. Wiadomo, hiszpański manager, kilku hiszpańskich graczy. A także złość w kierunku Mourinho, który wyeliminował Barcelonę, dzięki swojej Chelsea. Wszystko to sprawiło, iż Liverpool stawał się co raz bardziej uwielbiany w kraju.
Gdy awansowali do finału, hiszpański doping rósł i rósł ponieważ ich rywale z Mediolanu pokonywali w przeszłości dwa największe kluby hiszpańskie – Real Madryt oraz Barcelonę. Barca została pokonana 4-0 w pięknym finale Pucharu Europy kilka lat temu, podczas gdy Królewscy rozczarowali za czasów Butragueno (lata 80’).
Dramat na Ataturk Stadium był podobno oglądany w Hiszpanii przez każdego, kto tylko mógł włączył telewizor i nigdy nikt nie zapomni heroicznej walki do końca Liverpoolczyków.
Wtorkowe spotkanie w Sevilli będzie pierwszym poważnym występem the Reds od tej niezapomnianej nocy w Istambule, a zdania są takie, że Rafa wciąż przebudowywuje drużynę, aby ta była wstanie wygrywać ze wszystkimi.
Starcie z Betisem jest z pewnością jednym z takich pojedynków, o którym wiele się mówi i należy on do specjalnych wydarzeń.
Wspólnie z kibicami Athletic Bilbao, fanatycy Realu Betis są prawdopodobnie najbardziej oddani klubowi w Hiszpanii. Na stadionie zawsze jest nieprawdopodobnie głośno. Cały czas, przed, podczas i po meczu. Sewilla jest miastem, w którym o piłce nożnej rozmowy nie ustają. Wydaje się, że podobnie jest w Liverpoolu.
10 procent mieszkańców miasta posiada karnety sezonowe na Real Betis lub Sevillę i nie wydaje mi się, że jest drugie takie miejsce, które może pochwalić się takim osiągnięciem. To świadczy o tym, ile znaczy tutaj futbol.
Co mogę powiedzieć o Betisie? Myślę, że ma podobną siłę, jak jego dzisiejszy rywal. Broni się dobrze, mając dwóch mocnych środkowych defensorów, którzy poradziliby sobie pewnie w każdej drużynie Premiership. Mają linię pomocy, która potrafi zdobywać gole, szczególnie Assuncao, który jest niebezpieczny w każdej sytuacji.
I oczywiście, w swoich szeregach posiadają jeszcze jednego z najbardziej ekscytujących skrzydłowych na świecie. Mowa tu o Joaquinie, który gra na prawej flance. Może w obronie rewelacyjny nie jest, ale za to w ataku jest prawdziwym magikiem – potrafi stworzyć coś z niczego. Doszliśmy do ataku. Betis na froncie ma jedną z najlepszych par snajperów w La Liga. Edu oraz Oliveira są dwoma Brazylijczykami, którzy wspaniale się rozumieją. Jeden strzela bramkę, a drugi asystuje.
To nie będzie łatwy mecz dla Liverpoolu. Widzę Liverpool, Chelsea i Betis, jako trzy kluczowe zespoły w grupie i każdy punkt ze spotkań pomiędzy tymi drużynami będzie niezwykle cenny.
Oczekuje od nich wszystkich zaciętej walki. Nie byłbym zaskoczony dyby Betis wywiózł z Anfield jeden punkt, ale w równej mierze nie zdziwiłbym się gdyby the Reds wywiózł z Betisu trzy punkty. To niezwykle trudna i wyrównana grupa.
Jakby nie patrząc, ludzie w Hiszpanii będą mieć nadzieję, iż Betis może uczcić swój debiut w Lidze Mistrzów poprzez awans do fazy pucharowej, jednak na pewno radość byłaby podwójna gdyby u ich boku awans uzyskał Liverpool.
Autor: Owen55
Data publikacji: 13.09.2005 (zmod. 02.07.2020)