TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1818

Kibice zdobyli Puchar Europy

Artykuł z cyklu Artykuły


Wiele napisano o 'cudzie w Stambule', ale już w następnym tygodniu Liverpool powędruje do Sevilli zmierzyć się z tamtejszym Betisem. Za to można dziękować wszystkim, tym którzy poparli klub w walce o awans do LM.

Rozmawiałem z wieloma fanami i wszyscy dziękują mi za te interwencje w dogrywce i rzutach karnych, ale to nie tylko mi należą się podziękowania- cały zespół na nie zasłużył.

To jest fantastyczne, gdy idzie się przez miasto i wciąż słyszy się pochwały ze strony kibiców. Najwięcej ludzi w Stambule było chyba z Anglii. To była ich wielka noc. Dla mnie to tylko zaszczyt być częścią tworzącej się historii i wywołać uśmiechy na twarzy. Teraz idąc przez centrum miasta tracę dwa razy więcej czasu, ponieważ kibice wasze podchodzą i chcą chwilę porozmawiać.

Moi przyjaciele zawsze pytają mnie co mówią do mnie fani na ulicy i szczerze mówiąc wiele słów nie przeszłoby mi przez gardło. Zwykle wspominają o tańcu Dudka i moich trzęsących się nogach, pytają o moich interwencjach i atmosferze na stadionie. Mnie ciekawią ich reakcje. Opowiadają o załamaniu przy stanie 3-0 po pierwszej połowie i o śpiewie YNWY w tym czasie. Niemiłośernie przegrywaliśmy, a Oni mimo to śpiewali. To było poprostu fantastyczne! Wkońcu zwyciężyliśmy i w dużej mierze to ich zasługa. Oni podnieśli nas na duchu i zmobilizowali do walki.

W przerwie fani mieli w sobie większą wiarę niż ich prawdziwa liczebość. W szatni nawet nie myślałem o tym, że to może być noc mojego życia. Fakt, wszyscy powinniśmy nadal wierzyć, ale to było 3-0!

Menedżer mobilizował mnie, ale to było bardzo trudne. Czułem się naprawdę wkurzony, ale ten gniew był w drugiej połowie pozytywny. Nie mogliśmy przecież tak poprostu polegnąć. Spodziewaliśmy się po sobie nawzajem gry na maksa. Wiele się stało, nie zawsze jest łatwo i przyjemnie, ale wiara zawsze umiera ostatnia.

Osobista duma siedzi we mnie, ale to dzięki kibicom. Oni nie dawali nam odczuć jakiegokolwiek bólu. Wtedy nadeszła druga połowa. Nie wiem czy to był cud czy tylko coś nieprawdopodobnego. Co by to nie było, trudno nam było to pojąć.

Kiedy gra się w piłkę, trzeba zrozumieć, że wszystko robi się dla ludzi. W Stambule, szczególnie podczas drugiej połowy i dogrywki, doskonale wiedzieliśmy dla kogo gramy. Kiedy europejskie zespoły stają naprzeciw angielskich zespółów, jak Liverpool, czują strach. Nawet kiedy są trzy bramki do przodu, oni powinni czuć strach, ponieważ wiedzą co się może zdarzyć. Myślę, że Milan był przestraszony kiedy zdobyliśmy pierwszą bramkę, nie mówiąc już o drugiej czy trzeciej. Poprostu nie mogli w tej sytuacji nic zrobić, bo to moc Liverpoolu.

Przy stanie 3-3, ludzie wspominają o moich interwencjach przy strzałach Andrija Shevchenki, ale ja tylko wykonywałem swoje obowiązki. Przygotowałem się do pierwszego strzału i zobaczyłem wracającą piłkę. Uratowałem to w ułamku sekundy, chciałem wstać najszybciej jak tylko potrafię i piłka uderzyła we mnie drugi raz. Shevchenko myślał, że łatwo będzie wpakować piłkę do siatki, ale może przez tą pewność zrobił to co zrobił. Uderzył jak najmocniej i piłka trafiła w moją prawą rękę, a potem w górę.

Nie wiem czy to dzięki mnie, czy jak to ktoś powiedział ręka Boga uratowała nas, ale widocznie tak miało być, bo ręka z góry nie przychodzi bez powodu. To był napewno cud.

Karne też były różnorodne. Wszystko działo się bardzo szybko. Starałem się wyczekać moment strzały i szybko rzucić się w stronę piłki. Bronienie jedenastek nie jest jednak takie proste. Kiedy przyszedł czas na ostateczny karny, nie wiem jak to obroniłem, ale za chwilę dotarło to do mnie 'Tak, zrobiliśmy to!'. Zaraz po obronie, nie wiedziałem czy to już koniec, dopiero jak wszyscy piłkarze podbiegli do mnie, wiedziałem, że jesteśmy zwycięscami.

Chwilę póĽniej myślałem tylko 'zrobiliśmy to!'. wszyscy niesamowicie się cieszyli i chcieliśmy tam zostać przez całą noc.

Nie wiem kto był w naszej drużynie najlepszy. Najważniejsze jest to szczęście. Oglądałem materiały filmowe po finale, gdzie fani siedzieli w pubach i szaleli ze szczęścia. Aż łza mi się w oku zakręciła. Oni zasłużyli na tamtą noc, czekali na nią 20 lat. Jeszcze w Stambule wszyscy kibice zebrali się wyglądając jak jedna, wielka rodzina. Każdy miał flagę, szalik i śpiewał piosenki. To byłfantastyczny widok. Pozytywna enegria kibiców wpłynęła na nas po pierwszej połowie.

Mój syn w domu trzymał za mnie kciuki, aby tatuś zagrał jak najlepiej. Każdy znajomy miał pozytywne myśli, nawet gdy przegrywaliśmy 3-0. Ludzie mówią do mnie: Jerzy, nawet przy stanie 3-0 wierzyliśmy w sukces!. Osobiście uważam, że to najwspanialszy finał jaki kiedykolwiek miał miejsce. Wierzę, że w przyszłości Liverpool wygra jeszcze więcej finałów, ale takiego drugiego już nie będzie. To można przeżyć tylko raz w życiu.

Kiedy teraz myślami sięgam do tamtej nocy, na twarzy maluje mi się uśmiech. Najbardziej cieszę się ze szczęścia innych. Oni są z klubem na dobre i na złe i wierzą w kolejne sukcesy. Piłkarze mogą zmieniać kluby i odchodzić z Anfield, ale kibice zawsze zostają na dobre i na złe. Liverpool jest klubem ludzi, tam wszystko robi się dla fanów. Noc 25 maja to szczególnie ich święto.

Jerzy Dudek

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Daniel
Data publikacji: 08.09.2005 (zmod. 02.07.2020)