Michael Owen: Opalony substytut
Artykuł z cyklu Artykuły
Żal, w życiu, jest jak tępy ołówek – bezcelowa. Ja, będąc poetycką i żałosną osobą, raczej odniósłbym się do niej jako "lekcja". Ale dla Liverpool Football Club, człowiek, który służył klubowi tak dobrze przez tak wiele lat - Michael Owen, jest leżącym pod czymś wyrzutem sumienia, bez żadnej nadziei na sukces. Dwóch gości na tym ucierpiało, bądĽmy szczerzy. Najlepszy strzelec Liverpoolu w Premiership w ubiegłym sezonie - Milan Baros. Zawodnik, który został Królem Strzelców na EURO 2004. Jego 9 bramek to dokładnie pół tego ile Owen zdobywał bramek co sezon przez 3 ostatnie lata. Dla tych którzy są słabi z matematyki, 9 razy dwa daje 18.
Michael Owen podobnie na tym wszystkim ucierpiał. Pomimo, stosunku minut zagranych do bramek zdobytych, będąc najpłodniejszym strajkującym Madrytu, Luxemburgo Vanderlei nie zdołał znaleĽć miejsce w jego systemie gry dla Anglika. Pewnie, on powinien budzić się i popijać kawę? Nastawienie Owena było błędne? Raczej nie. Czy jest on gorszy od Ronaldo czy Raula? Statystycznie, oczywiście nie. Sprzedaż jego koszulek była niższa niż koszulek Hiszpana czy Brazylijczyka? Bardziej prawdopodobne. Schemat w Hiszpanii zdumiewa mnie. Z wdzięcznością, idę za angielskim futbolem, ale jest tak dużo aspektów La Liga, które mnie intrygują.
Więc co dokładnie robił "¦więty Michał" póĽnego wieczoru 25 maja? Bez wątpliwości siedział w swojej willi w Madrycie, otoczony przez bogaty wystrój wnętrza, na skórzanym, najdroższym fotelu z nogami na ławie, oglądając na swojej 70 calowej plazmie mecz finałowy. Co musiał myśleć podczas oglądania? Czy przeszły przez niego takie emocje jakie tkwiły tej nocy w fanach Liverpoolu? Mała łezka po pierwszej połowie, być może była to walka z gniewem? Czy o godzinie 11 wzniósł toast z innymi kibicami, gdy ich klub zdobył najcenniejsze trofeum? Czy usiadł gorzko, patrząc skąd on odszedł, przypominając sobie jak z tą drużyną zdobył mniej cenne europejskie trofeum - puchar UEFA?
Przez ostatni tydzień czy nawet dwa, brukowce były wypełnione historyjkami, że Owen jest gotów opuścić Madryt, aby częściej grywać w pierwszym zespole. To, a propos, nigdy nie będzie tłumaczyć się z jego odejściem z Liverpoolu, gdzie grał prawie zawsze za kadencji Houliera. Proste. Teraz Arsenal i Manchester United są zespołami rzuconymi do kapelusza, które walczą o Michaela. Co jeszcze wypełnia brukowce? Wiadomość, że Jamie Carragher i Steven Gerrard podpisali długoletnie umowy, które zatrzymają ich aż do 2009 roku. Owen musi pokazać swoje chęci, a nie zachowywać się jak głupiec dzień po dniu.
Tak jak kiedyś śpiewano: dopiero jak coś stracisz, zaczynasz to doceniać. Owen potrzebował świeżego wyzwania. Mogę to zrozumieć. Co prawda w Liverpoolu widoczna była stagnacja. Owen mógł nadal bardzo dobrze i konsekwentnie umieszczać piłkę w siatce, ale pojawiały się wątpliwości, czy nadal posiada to co jest konieczne w nowoczesnej grze. Duża przeszkodą dla niego było również to, że co sezonu łapał jakąś większą czy mniejszą kontuzją, zazwyczaj ścięgna udowego.
Czy Real Madryt był najlepszym wyborem, czy po prostu nie było innej opcji? Pewnie zawodnik z takim kalibrem, wyróżniającym się rodowodem przyciągnąłby duże zainteresowanie. Być może tak, być może i nie. Zapewne tylko włodarze Liverpoolu i sam Benitez wiedzą jak było. Może Owen chciał biegać po boisku obok największych nazwisk? Może kierował się tym, że Real ma prawie tak bogatą historię jak Liverpool? A może tak po prostu perspektywa grania razem z Davidem Beckhamem zadecydowała o jego decyzji.
Bez względu, dlaczego albo w jaki sposób, pada pytanie na które wszyscy chcą znać odpowiedĽ. Czy Owen żałuje swojej decyzji? Oczywiście ze tak. Każdy taki zawodnik jak Owen , urodzony zwycięzca, nie chce spędzać czasu na ławce rezerwowych. Tak jak Owen siedział na ławce rezerwowych Liverpoolu podczas meczu z Grazer AK, tak samo spędził pierwszy sezon w hiszpańskiej lidze.
Teraz, Owen otrzymuje pocztówki od swojego kumpla Fernando Morientesa (zaprzyjaĽnili się podczas niezliczonych godzin spędzonych na ławce rezerwowych w Realu Madryt). Na pewno czuje się gorzej niż głupiec. Teraz wraz z zainteresowanie Luisa Figo, Owen musi myśleć, że Benitez dręczy go. Michael zapewne czuje się jak tłuste, głupkowate dziecko ze szkoły – szalenie skacząc w górę i na dół, nieustannie klaszcząc, z desperacją, by zostać wybranym tylko po to by póĽniej rozczarować się jak balon z dziurą napełniony helem.
Tak, nasuwa się nieuniknione pytanie - czy Liverpool podejmie dobrą decyzją i sprowadzi z powrotem Owena? Tylko Benitez zna odpowiedĽ, ale moja intuicja podpowiada, że NIE. Nie chodzi tylko o finanse, ale szczerze mówiąc Liverpool nie potrzebuje jego. Ok, Liverpoolowi brakowało w lidze takiego Owena, ale klub ruszył i dał sobie rade. Djibril Cisse – niewyczerpany napastnik, powodujący wzrost ciśnienia we krwi i na pewno ma dobre oko na bramkę. Milan Baros (o ile pozostanie) – jeżeli Benitez mu zaufa może stać się najlepszym napastnikiem na świecie. Fernando Morientes - przeszłość i osiągnięcia mówią same za siebie. Jest jeszcze intrygująca alternatywa - Peter Crouch. Także konkurencja w ataku jest bogata.
Człowiek, który dowodzi Liverpoolem przez dwa sezony w których zdobył mistrzostwo La Liga uciszył wszystkich krytyków. Wtedy nawet wielki Real Madryt mógł tylko patrzeć z zazdrością. Po tym sezonie Rafa z pewnością mógłby wytatułować Owenowi na czole napis " GŁUPEK". Czy on nie docenił Beniteza? Czy także odszedłby gdyby zdobył z Houlierem FA Cup, Ligę Mistrzów i wygrał ligę w ostatnim sezonie? Może to jedynie kryzys przychodzący po 25 roku życia? To na pewno nie chodziło o pieniądze. Michael z pewnością jeszcze dołożyłby swoich funduszy aby dołączyć do gigantów z Madrytu.
Widząc przygnębionego, siedzącego na ławce Owena, Mr Steven Gerrard być może chciał mu jakoś pomóc przechodząc do Realu, ale na szczęście się rozmyślił. Kto wie, a może odcień zielonego na murawie mu nie odpowiadał.
Nie odbierz mnie Ľle, ale umiejętności Owena były czymś znaczącym w naszym klubie. Nie zapomnę tego jak zniszczył AS Rome, zdobył praktycznie sam dla nas FA Cup w 2001 r. Zawodnik, który strzelił 158 bramek w 298 występach na pewno będzie nie zapomniany. Przez wielu ludzi będzie wspominany jako legenda, ale kiedy wkroczył w najlepsze lata, czy będzie żałował Rafalucję w lato 2004?
Czy to naprawdę skrzywdziłoby jego, gdyby pozostał rok dłużej, tak jak Gerrard? Osiem lat w klubie to na prawdę sporo i musisz uszanować jego decyzję nie zapominając o tym że to Liverpool go wychował. Utworzył z nim pewną więĽ.
Życzę jemu wszystkiego najlepszego, ale jest coś, co rozpala moje pragnienie i emocje wewnątrz mnie - szkoda, cholernie szkoda!
Ľródło: redandwhitekop.com
Autor: Qniol
Data publikacji: 04.08.2005 (zmod. 02.07.2020)