SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1440

Europejska przygoda Liverpoolu - część II

Artykuł z cyklu Artykuły


Latem 1971 roku Shankly dokonał „zakupu”, który zmienił oblicze Liverpoolu na zawsze. Ponieważ nie można było znaleĽć „regularnego” zawodnika do podstawowego składu, który by godnie partnerował Toshackowi, Schankly zauważył piłkarza, na którym od razu się poznał. Tym „cudownym dzieckiem” był Kevin Keegan. Nie był on znany kibicom, ale nie zajęło mu dużo czasu, aby fani się na nim poznali, a kibice The Kop pokochali. Niespodziewanie, Shankly wystawił Go już w pierwszym meczu sezonu przeciwko Nottingham Forest i już po 12 minutach Keegan udowodnił, że jest godzien zaufania, strzelając swojego pierwszego gola w barwach The Reds. Młody napastnik wywarł niesamowity wpływ na losy tego meczu. Z linią obrony Forest, Keegan robił, co chciał. Odwracając ich uwagę od innych piłkarzy Liverpoolu umożliwił Hughsowi strzelenie kolejnego gola. Rok ten miał być pasmem zwycięstw i porażek, strumieniem słodkich łez szczęścia i gorzkich łez rozpaczy, erą wspaniałych powrotów i nowych twarzy. Porażka z West Ham w czwartej rundzie rozwiała marzenia o pucharze ligi, a mecz na Elland Road z Leeds w czwartej rundzie pucharu FA, który Liverpool przegrał zaciągnął ciemną kurtynę. Ale tylko tymczasowo.

Tegoroczna przygoda z Pucharem Mistrzów również nie poszła po myśli Shankley’a. Po dwóch ciężkich meczach ze szwajcarskim klubem Servette Geneva, z którym Liverpool przegrał 2-1 w Genewie (bardzo ważnego gola dla LFC strzelił Lawler), a na Anfiled wygrał 2-0(gole Hughsa i Heighwayea), The Reds trafili ponownie na niemiecki Bayern Monachium. Bezbramkowym remisem zakończył się mecz na Anfiled, a natomiast u siebie niczym czołg Bayern staranował Liverpool 3-1.

Po przegranej z Bayernem uwaga Liverpoolu skupiła się na rozgrywkach ligowych, a ich plan przewidywał odebranie tytułu Arsenalowi. Ale marzenia „pękły” niczym bańka mydlana, pozostawiając po sobie tylko mgiełkę nadziei. LFC byli daleko od zrealizowania swego misternego planu, ponieważ zdobyli tylko 29 punktów z 24 meczy i byli poza czołówka zmagającą się o tytuł. Podczas gdy bukmacherzy zakładali się, jak o wyścigi konne, który z angielskich klubów: Manchester City, Derby County, Leeds, czy ponownie Arsenal, sięgnie po puchar, Liverpool niespodziewanie, po cichutku, tylnimi drzwiami włączył się do „wyścigu”, wygrywając 13 meczy z 14 (jeden mecz remisując 0-0 z Chelsea). Manchester City już rozegrało wszystkie swoje mecze, a spotkanie Derby – Liverpool, The Reds przegrali pozostając na 4 miejscu z dwoma punktami straty i małymi szansami na zwycięstwo, jako że Derby było na pozycji lidera, a Leeds tuż za nimi mając jeszcze mecz do rozegrania.

Brian Clough, manager Derby Country zabrał swych zawodników na zasłużone wakacje do słonecznej Hiszpanii. Podczas gdy piłkarze Derby pocili się od kąpieli słonecznych, zawodnicy Leeds i Liverpoolu pocili się na boisku walcząc o punkty. Aby Derby zdobyło puchar, Wolves musieli pokonać Leeds, a Arsenal wygrać na Highbury z Liverpoolem. Obydwa spotkania zakończyły się po myśli Derby County: Wolves pokonało Leeds 2-1, a Arsenal zdołał utrzymać bezbramkowy remis z Liverpoolem, tym samym obdarowując pucharem drużynę z Midlands – Derby County.

Trzecie miejsce było dość dobra „nagrodą pocieszenia”, ale fani pamiętali cudowne lata, kiedy to Liverpool występował w Pucharze Europy. Kibice pamiętali, gdy ich ukochany klub wygrywał, ale byli także z nim jak przegrywał. Łzy szczęścia płynęły na zmianę ze łzami smutku i złości, ale niezależnie od sytuacji i wyniku Liverpool wiedział, że może liczyć na swych kibiców. Tak samo o tej „miłości i oddaniu” wiedział Bill Shankly. Wiedział także, że trzeba wszystko postawić na jedną kartę i wygrać „wszystko albo nic”. Peter Cormack, wysoki, utalentowany i szybki „środkowy”, z Nottingham Forest był jedynym zakupem, jakiego dokonał Shankly w tym sezonie. Wraz z tą nową twarzą, Liverpool miał postawić kropkę nad „i” w angielskim i europejskim futbolu i pokazać, na co go naprawdę stać.

Lata 1972-73 były momentem przełomowym dla LFC. W walce o puchar UEFA udowodnili swą upartość, determinację i miłość do gry, a przede wszystkim swym spokojem i dumą w wygrywaniu i godną skruchą w przegrywaniu zapewnili kibiców, że są godni ich miłości i wierności. W pierwszym meczu o puchar UEFA, Liverpool zmierzył się z niemieckim Eintracht Frankfurt. Keegan i Hughes, odpowiednio w pierwszej i drugiej połowie ustanowili wynik meczu, na 2-0, który jak potem się okazał wynikiem końcowym, ponieważ w meczu w Niemczech nie padły żadne bramki. AEK Ateny z Grecji byli kolejną przeszkodą, której Liverpool miał stawić czoła. Pokaz sił nie trwał długo, bo już w 9 minucie Boersma trafił w światło bramki, a „nowy” Cormack szybko podwyższył wynik na 2-0. W drugiej połowie meczu Tommy Smith rzutem karnym dał Liverpoolowi trzybramkowe prowadzenie, które zabrali do Aten. Wtedy to Shankly zrozumiał, że nie można pozwolić przeciwnikowi z kontynentu na to, aby posiadał zbyt długo piłkę, ponieważ piłka nożna w Europie jest „szybsza” i bardziej żywa niż a Anglii. Odbieranie piłek i kontrataki przeprowadzane były w błyskawicznym tempie, a ich skuteczność była bardzo wysoka. Shankly zauważając tę prawidłowość stworzył podwaliny pod nowy styl gry, który okazał się być bardzo skutecznym i potem, stał się synonimem „piłki nożnej z Wysp”, czyli szybkiej, twardej i nieustępliwej. Shankly uczulił zawodników, aby nie pozwalali przeciwnikom „bawić” się piłką.

Podopieczni Shankleya musieli być bardzo czujni i gotowi. Kiedy pozyskawszy piłkę, zwodzili przeciwnika, zwlekali z podaniami i rozegraniem gry, automatycznie rozbijając ich schematy, powodując tym samym dekoncentrację. Idealnym przykładem takiego stylu gry jest mecz rewanżowy z AEK Ateny w Grecji, kiedy to dwa gole Hughesa i jeden Boersmy dały trzy bramkowe zwycięstwo.

Inny klub z Niemiec próbował powstrzymać Anglików. Tym razem był to Dynamo Berlin. Liverpool zremisował 0-0 we wschodnich Niemczech, ale za to Anfield, The Reds urządzili istny pokaz „czerwonej siły”. Wraz z pomocą The Kop, niczym niesieni na skrzydłach zwycięstwa, Liverpool wygrał 3-1. Już w pierwszych sekundach meczu Boersma dodał do swego dorobku goli jeszcze jeden, a Steve Heighway poprawił wynik na 2-0, a Toschack w drugiej połowie dużymi literami napisał „ZWYCIĂ©STWO” strzelając trzeciego gola.

Inna niemiecka drużyna, Dynamo Dresden, przybyła na Anfiled z nadzieją na lepszy wynik, niż ten, który uzyskali ich poprzednicy. I mieli rację, bo przegrali niżej niż Dynamo Berlin. Tylko 2-0 !

Jednak zawzięta walka toczyła się Niemczech, jako że obydwie drużyny walczyły o awans do dalszej rundy rozgrywek. The Reds dali z siebie wszystko i zasłużenie wygrali ten mecz. Jedyną bramkę w tym meczu strzelił Keegan w drugiej połowie. W półfinale Liverpool spotkał się z angielskim przeciwnikiem – Tottenham Hotspur. Te dwa kluby już wcześniej wiele razy grały ze sobą, ale nigdy o tak wysoka stawkę. W 17-tej minucie Alec Lindsay dał kibicom to, czego tak wyczekiwali- gola, który okazał się być zwycięskim i jedynym w tym meczu. Tottenham przegrał ten mecz, ale piłkarze wiedzieli, że jeszcze nie wszystko stracone.

Wiedzieli, że mogą odrobić tę stratę, tym bardziej, ze mecz rewanżowy grali u siebie. Wiedzieli też o tym piłkarze Liverpoolu.

Na White Heart Lane, Liverpool bronił się ze wszystkich sił i wszystko szło po ich myśli do pierwszej połowy, jako że wynik był 0-0. Ale jednak w drugiej połowie zdobywca tytułu „króla strzelców” Martin Peters, znalazł szczelinę w obronie Liverpoolu, przymierzył i dał powadzenie Tottenhamowi. Piłkarze Liverpoolu wiedzieli, że remis nie jest wystarczający, aby wejść do finału pucharu UEFA, dlatego zrezygnowali z gry defensywnej i zaczęli grać ofensywnie. Heighway, swej karierze strzelił parę bardzo dużo istotnych goli, ale żaden nie był tak ważny jak ten, który dał Liverpoolowi miejsce w finale. Liverpool był po raz pierwszy w finale pucharu UEFA i po raz drugi w finale pucharów Europy.

Po raz czwarty w tej edycji pucharu UEFA, Liverpool spotkał się ponownie z niemieckim klubem – tym razem z Borussią Moenchengladbach. W latach 70-tych, finał pucharu UEFA rozgrywany był jako dwa spotkania, w krajach obydwu drużyn. Pierwsze spotkanie miało odbyć się na Anfield 9-go maja, ale z powodu obfitych opadów deszczu, mecz po 30 minutach został odwołany. Spotkanie postanowiono rozegrać następnego dnia. Shankly dokonał wtedy szokującej i ryzykownej zmiany. Na miejsce Toschacka –drugiego, najlepszego strzelca wstawił Briana Halla, tym samy decydując się na inny styl gry. Po 30 minutach gry pierwszego meczu, który został odwołany, Shankly zauważył, ze niemiecka obrona gubi się w krzyżowych podaniach Heighweya i Callaghana. Dlatego gdy następnego dnia rozpoczęto mecz od początku, Toschacka ustawił koło Keegana, na linia ataku. Jak się potem okazało, było to jedno z jego najlepszych posunięć taktycznych. Liverpool „zmiażdżył” Niemców 3-0, a spółka „Toschack & Keegan” nigdy lepiej nie prosperowała i nie była tak wydajna. Bramkarza niemieckiego pokonali: Keegan dwa razy i Larry Loyd jeden raz. Równie ważnym punktem tego meczu było obrona strzału karnego Juppa Heyneckesa przez angielskiego bramkarza Raya Clemenca. Kiedy zabrzmiał gwizdek końcowy, a wynik był 3-0, fani byli przeszczęśliwi i byli pewni, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Ale nie docenili niemieckiego przeciwnika.

Borussia Moenchengladbach miała dużo do udowodnienia Liverpoolowi i całemu światu. Dzięki dwóm golom Heynckesa byli coraz bliżej zwycięstwa. Wygranie pucharu UEFA było jak najbardziej dla nich osiągalne tym bardziej, ze te dwa gole jeszcze bardziej rozwinęły im skrzydła. Kiedy po pierwszej połowie piłkarze The Reds schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami, Shankly powiedział, że taki wynik jaki teraz jest, czyli 2-0, daje im przecież zwycięstwo. Dodał też, że ciągłą gra ofensywna zmęczyła niemieckich piłkarzy. Pozostało teraz tylko bronić wyniku. W drugiej połowie piłkarze LFC byli bardziej skupieni i pewni siebie. Bronili się z cały sił i walka o puchar zakończyła się wynikiem końcowym 3-2. Liverpool wygrał swoje pierwsze europejskie trofeum- Puchar UEFA.

¦więtowaniu nie było końca, zwłaszcza, że Shankly doprowadził zespół do najwyższego miejsca w tabeli Premiership. Drugi zespół chłopców, pod opieką, Shankleya wyrósł na mężczyzn. Radość mogła być potrójna ponieważ Liverpool spotkał się ponownie z Tottenham Hotspur, ale tym razem Liverpool niestety przegrał 4-2. Ale nikt nie był w stanie pozbawić ich pucharu. Byli szczęśliwi, dumni a co najważniejsze gotowi na jeszcze większe wezwania, jako że zwycięstwo w Premiership umożliwiło im ponowny występ w Pucharze Europy.

Ľródło: lfchistory.net



Autor: Angela
Data publikacji: 19.06.2005 (zmod. 02.07.2020)