Dlaczego FA powinno być zawstydzone sukcesem Liverpoolu?
Artykuł z cyklu Artykuły
Wciąż wspominacie wieczór 25 maja? Zwycięstwo w Champions League nadeszło w kulminacyjnym momencie po "suchych" latach. To dla kibiców powinien być deser, a nie początek nowej ery.
Osobiście nie spieszyło mi się do takiego triumfu. Spodziewałem się wkońcu przełamania, ale to jest tylko kontynuacja dawnej historii.
Przed finałem UEFA i FA razem dyskutowały w sprawie ewentualnego zwycięstwa Liverpoolu w Champions League i jednocześnie zajęcia przez ten klub miejsca, które nie promuje awansem do przyszłorocznej edycji.
Oba te warunki zostały zrealizowane, bo przecież the 'Reds' sięgneli po puchar i zajęli piąte miejsce. Angielska federacja trochę jednak wykpiła klub z Merseyside. FA zapowiedziało, że co by nie było, dodatkowe miejsce dla Liverpoolu się nie znajdzie. Wówczas z pewnością każdy kibic myślał: naróbcie kłopotów i wygrajcie to!
Teraz zwyciężyliśmy i mam mieszane uczucia.
Nie tylko wygraliśmy Ligę Mistrzów- my zrobiliśmy coś z niczego. Wygranie tego meczu graniczyło z cudem, a wiele osób twierdzi, że w dzisiejszych czasach cuda nie istnieją. Zwycięstwo było realne w skali jak 360-1, chyba nikt nie wierzył wówczas w końcowy sukces. Teraz UEFA pracuje nad zmianą regulaminu. Jednak nie powinien być on zmieniany ze względu na samo zwycięstwo. Dobre zwycięstwo, złe zwycięstwo- tak czy inaczej oznacza to samo: ZWYCIĂ©STWO. Ale moralne prawo powinno dać Liverpoolowi szansę obrony tytułu mistrza.
Zdobycie czempionatu to duży sukces ekipy Rafy Beniteza, ale trudniejszym od zdobycia jest jego obronienie. Przed Hiszpanem jest arcy ciężkie zadanie. Na podstawie poprzednich edycji stwierdzam, że teraz Liverpool zgubi ten potencjał. Nie zgubi go napewno na stałe, ponieważ taki światowy trener do tego nie dopuści, ale przy "pomocy" bezmózgich biurokratów być może potencjał i zapał ustygnie na jeden sezon. Być może, bo zależeć będzie to od UEFA i FA, jeśli nie znajdą miejsca dla LFC.
Gdy drużyna jest u szczytu sławy, zwykle po obfitym sezonie piłkarze odchodzą i od początku trwa budowa potęgi- tak było z Ajaxem w latach 90-tych, czy obecnie z Monaco i Porto, które grały w finale poprzedniej edycji CL. Najlepsi gracze zmienili barwy klubowe, teraz Porto przegrało walkę o mistrzostwo Portugalii, a klub z księstwa Monako szczęśliwie zajął 3 lokatę w Ligue 1.
W Liverpoolu, klubie który jest silną marką w Europie, działacze starają się zapobiec podobnej sytuacji. Nie po to zatrudniano Beniteza, aby po sezonie sukcesów powróciły czasy sprzed kilku lat. Na Anfield powinni raczej zostać wszyscy kluczowi zawodnicy, nawet prawdopodobnie Steven Gerrard, który negocjuje warunki nowego kontraktu. Dzięki takiemu obrotowi sprawy, do zarządu i trenerów można mieć całkiem duże wotum zaufania. Widać, że nie chodzi im o kasę, tylko o dobro klubu.
Jeśli Rafa ma nadzieję na zatrzymanie u siebie Gerrarda bardziej niż gotówki, to musi przede wszystkim chcieć. Wydaje się proste, ale to zwykle nie chęci, a pieniądze czynią wiele. Teraz przed Benitezem j Jego piłkarzami stoi ciężkie zadanie- muszą kontynuować dobrą passę, bo inaczej wielu piłakrzy może odejść. Z każdą porażką Rafa będzie czuł jak każdy kluczowy zawodnik oddala się od Jego zespołu.
Podobnie jest z pozyskiwaniem zawodników. Obecnie Benitez interesuje się Peterem Crouchem (sam to potwierdził), dlatego jeśli wyraził chęć sprowadzenia, to niech dąży za ciosem. Cokolwiek myślimy my- kibice, to i tak Benitez ma swoją koncepcję na podstawową jedenastkę na przyszły sezon.
Nie każdy może lubić Croucha i nie każdy uważa, że pomoże On Liverpoolowi w ponowym sukcesie na europejskich boiskach. Nie należy przecież do najlepszej setki napastników na świecie, nie mówiąc już o pierwszej dziesiątce. Ale również i tacy zawodnicy stają się przyszłymi gwiazdami futbolu.
Gdy Rafa myśli kogo by tu sprowadzić na Anfield, ja tylko liczę, że owy zawodnik będzie pasował do Premiership- ligi trudnej dla obcokrajowców. Crouch ma ogranie i z najszybszym napastnikiem w lidze (Cisse) uzupełniałby się, gdyż Peter z kolei jest najwyższym piłkarzem.
Takie rozwiązanie jest raczej najrozsądniejsze. Trener potrzebuje zbiorów talentu, najlepszych piłkarzy, najtwardszych wojowników, najpracowitszych pracowników, więc jeśli sięga po najszybszego i najwyższego to może potęgować skuteczność zespołu.
Problemem nie jest skompletowanie najlepszych graczy z kontynentu (teraz jednym z celów jest Joaquin- jeden z najlepszych w Hiszpanii), ale "sklejenia" całej kadry w jedność. UEFA byłoby głupie, jeśli kategorycznie opowiedziałoby się za występem Liverpoolu w Lidze Mistrzów sezonu 2005/2006. FA już tak zrobiło- zdecydowanie postawiło na Everton.
Angielski związek o wiele bardziej faworyzuje rywali zza miedzy. Mogą się usprawiedliwiać, że każdy wiedział, iż to LFC zajmie tą czwartą lokatę. Prawdziwa reguła tkwi w tym, że the 'Reds' zajęli piąte miejsce i w tej sytuacji samo FA kompletnie się pogubiło. Każdy wie, że jest to dosyć dziwne, każdy przyjął to jako przedwczesne obiecanki.
W marcu, kiedy po raz pierwszy nawiązano do problemu obsady miejsc do Champions League, FA powinno zdecyowanie postąpić tak jak Hiszpania w 2000 roku i powiedzieć: "kwalifikują się cztery, pierwsze drużyny, chyba że Liverpool wygra Ligę Mistrzów." Zwycięzca zawsze jest najważniejszy. FA tak nie postąpiło, dlatego teraz jest z tym tyle kłopotów.
Liverpool dał angielskiej piłce mocnego policzka w twarz na ostudzenie. Ostatniego tygodnia Czerwoni dali Premiership wiarę, że dzięki takiej grze przybliżą Anglię Europie pokazując wspaniały pokaz w Stambule- ze strony zarówno piłkarzy jak i kibiców. To był suckes Anglii dopiero po 21 latach.
Jednak po przyjeĽdzie na wyspy, Liverpool czekał kubeł zimnej wody na głowę. Głupki z FA byli bardzo uprzejmi dla LFC, była to tylko twarz Judasza. Bo przeciez włodaże angielskiej piłki olali Mistrzów EUROPY!!! Everton jest mistrzem niczego i szczerze, nie wierzę, aby kiedykolwiek byli mistrzami czegokolwiek.
Sytuacja w zakończonych już rozgrywkach Premiership również przemawia za LFC. Drużyna spod znaku Livebirda była tylko o 3 pkt gorsza od Evertonu, poza tym popularnie nazywani w Polsce "Toffiki" w katastrofalnym stylu zakończyli jeden z ostatnich meczy rozgrywek- zostali rozbici na atomy przez Arsenal. Własnym oczom nie wierzyłem, kiedy spoglądając na wyniki ujrzałem rezultat 7-0 dla 'Kanonierów". Nie zmienia to jednak faktu, że Liverpool mógł się postarać i z łatwością zająć to nieszczęsne czwarte miejsce.
Dla mnie sytuacja jest jasna. Absolutnie nie wierzę, aby Everton kiedykolwiek zdobył Puchar Ligi Mistrzów, dlatego ja decyzję argumentowałbym tak: mistrze Europy przebijają czwartą drużynę. Proste. Mogę być Czerwony, ale nie jestem hipokrytą. Nie powinno być tak, żeby dopiero czwarta drużyna Anglii miała pierwszeństwo przed najlepszą drużyną Europy. Kto w tej sytuacji jest bardziej godny występu? Kiedy w futbolu zapanuje zmysł logiki i sprawiedliwość? Przez całe pięćdziesiąt lat istnienia Europejskiego Pucharu, nigdy nie widziałem bardziej ekscytującego finału niż ten z 2005 roku. FA zadecydowało tak, a nie inaczej i to wynika z ich głupoty i braku rozsądku. Teraz prezydenci FA powinni się wstydzić (zakładając, że oni wogóle się tym przejmują, do czego mam pewne wątpliwości).
Powiem jedną rzecz: Liverpool zagra w Pucharze UEFA, zdobędzie mistrzostwo Anglii, wyprzedzając drugą drużynę o dziesięć punktów, Everton mimo dużego zapału zajmie miejsce w środku tabeli, a swój udział w Champions League zakończą już (albo dopiero) w kwalifikacjach.
Jeśli Liverpool nie zagra w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, oczywiście będzie to dla kibiców gorycz porażki. W tym sezonie przekonaliśmy się, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Everton już odniósł swoje małe zwycięstwo, ale nikt nie ma wątpliwości kto w przyszłym sezonie będzie wyżej w tabeli i kto osiągnie więcej.
Ľródło: redandwhitekop.com
Autor: Daniel
Data publikacji: 03.06.2005 (zmod. 02.07.2020)