TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1869

PHIL NEAL - Moja kariera w LFC

Artykuł z cyklu Artykuły


Phil Neal to prawdziwa ikona LFC. Rozegrał dla naszego klubu 650 spotkań i zdobył wiele medali. Jest jedynym graczem 'The Reds', który grał we wszystkich pięciu finałach Pucharu Europy.

Rozegrałes 417 spotkań pod rząd dla Liverpoolu między 14 grudnia 1974 roku a 1 paĽdziernika 1983 roku co jest rekordem klubu z Anfield Road. Jak to możliwe?

Dwa razy ta szczęśliwa passa mogła być przerwana. Pierwszy raz był wtedy, gdy po uderzeniu łokciem przez Rogera Davisa podaczas wyjazdowego meczu z Derby 26 stycznia 1976r doznałem złamania kości policzkowej. Poszedłem do lekarza i tam się mną zajeli. Założyli mi specjalny opatrunek mający na celu przywrócenie mojej twarzy pierwotnego kształtu. Jednak nigdy się to do końca nie udało. W połowie tygodnia przyjechałem na trening i przechadzałem sobie wokół boiska, obserwując trenujących chłopaków. W sobotę graliśmy z West Ham Utd, którzy byli dość dobrą drużyną. Bob Paisley podszedł do mnie w środę i zapytał ''Jak się czujesz?'', odpowiedziałem że w porządku i że jestem po operacji i takie tam. Postanowiłem grać wbrew zaleceniom specjalistów, którzy kazali mi pauzować przez miesiąc. Jakoś się udało.

Potem miałem złamany mały palec u nogi i przez 6 tygodni musiałem grać w dwóch butach różnych rozmiarów. ( numer 8 na jednej nodze a 7 na drugiej ). Z powodu gipsu, niemożliwe było abym grał w butach o moim rozmiarze. Musiałem znaleĽć jakiś sposób aby dalej móc kopać piłkę, robić wślizgi. Dlatego podawano mi zastrzyki przeciwbólowe, które pozwoliły mi grać przez 90 minut. Było jeszcze kilka innych sytuacji, które mogły mnie wykluczyć z gry. Ale byłem zdeterminowany. Było to bardzo ekscytujące, że przez te wszystkie lata nie opuściłem treningu, nigdy nie zadzwoniłbym do klubu że jestem przeziębiony. Cały czas miałem uśmiech na twarzy. Oczywiście nominacja na kapitana pod koniec kariery była również miła.

Z Northampton do Liverpoolu

Paisley miał zwyczaj wchodzenia na trybuny stadionu i wypytywania kibiców co sądzą o poszczególnych graczach. W moim przypadku było tak samo. Kiedy przyjechał do Northampton po raz kolejny, towarzyszył mu ówczesny dyrektor LFC - Sidney Reaks. Przez pierwsze 20 minut grałem na prawej obronie, ale potem musiałem stanąć w bramce. Bob powiedział mi wtedy:''Przywiozłem ze sobą dyrektora, aby pokazać mu jaki dobry z ciebie prawy obrońca, a ty po 20 minutach ubrałeś zieloną koszulkę bramkarza i stanąłeś między słupkami.''

Kiedy grałes w czwartoligowym Northamptonie, nikt nie przypuszczał, że twoja kariera rozwinie się w tak szybkim tempie i w takim kierunku.

Zagrałem 260 meczów w barwach Northampton i wszedłem do pierwszego składu bo byłem wszechstronnym zawodnikiem. W Northampton grałem na każdej pozycji. W którymś z sezonów grałem jako napastnik i zdobyłem 8 goli w 9 meczach, a gazety pisały: ''Newcastle jest zainteresowane bramkostrzelnym objawieniem.'' Potem kontuzje dopadły naszych obrońców i musiałałem wrócić na starą pozycję. Kipiało we mnie, byłem potwornie zły. Wtedy myślałem że to zrujnije moją karierę. Mogłem przecież strzelić 16 bramek przed Bożym Narodzeniem.

Debiut przeciwko Evertonowi

Pilnowałem wtedy Johna Connelly'ego, więc był to dzień w którym miałem udowodnić że jestem prawdziwym mężczyzną i ukształtowanym piłkarzem. Nie byłem już wtedy nastolatkiem, miałem przecież 23 lata. Cally był świetny tego dnia, ale nie odstępowałem go na krok. W drugiej połowie oddałem nawet strzał na bramkę, ale piłka przeszła nad poprzeczką. To był moment w którym zrozumiałem że sobie poradzę i że jestem w stanie grać w takim klubie jak LFC. Pokazałem wtedy że potrafię grać w piłkę.

Legendarny Bob Paisley

Bob Paisley został trenerem po ''boskim'' Billu Shankly'm. Bob bardzo szybko przywykł do pracy w klubie, wraz z Geoffem Twentymanem, postanowili ściągnąć do klubu młodzież, co miało zaowocować w przyszłości - tak też się stało. Ważnym współpracownikiem Paisleya był również Tom Saunders. Bob lubił zmiany, nie bał się niczego. To co w nim lubiałem i za co go podziwiałem to to, że nie bał się zmieniać zwycięskiej taktyki czy zwycięskiego składu. Nie osiadał na laurach. Zawsze dążył do tego aby wzmacniać zespół, dlatego też cały czas do drużyny napływały nowe twarze. Ray Kennedy dołączył w paĽdzierniku jako ostatni gracz sprowadzony przez Billa Shankley, ja przyszedłem w paĽdzierniku, Terry Mac przyszedł po mnie jako klasowy pomocnik grający przede mną na boisku. Taki był wzór. Czego byś nie zdobył, wiedziałeś, że przyjdzie ktoś i ciebie zastąpi.

Mogłeś zostać i walczyć o swoje miejsce albo, co się bardzo często zdarzało, po prostu odejść. Joey Jones odszedł, gdy przyszedł Alan Kennedy, gdy dołączył Brucie, pożegnaliśmy Clemence'a. Steve Nicol dołączył do nas w 1981 roku i wiedziałem że ma on dostać moją koszulkę. Nie pozwoliłem na to. Grałem w LFC do sezonu 85-86, przeszedłem długą drogę z Northampton do LFC i byłem strasznie uparty. Nie pozwoliłem tak łatwo odebrać sobie koszulki Steve'owi. Mógł dostać każdą inną koszulkę, ale nie moją. Nicol był wystarczająco dobrym graczem, aby grać gdzie indziej. Przyszedł Souness - wzmocnił drużynę, Lawrenson dołączył - również było lepiej. Bob miał nosa do zawodników - przeważnie sprowadzał najlepszych. Z wielu graczy, których kupił, tylko nielicznym nie powiodło się na Anfield. Frank McGarvey odszedł dość szybko, Michael Robinson również nie uczynił większego wkładu. Byli dobrymi piłkarzami, jeśli wygrywało się 1-0 lub 2-0. Ale my potrzebowaliśmy graczy, którzy by nas podnieśli z wyniku 0-1 lub 1-2 dla przeciwnika w czasie ostatnich 10 minut spotkania. A my właśnie szczyciliśmy się tym że często strzelamy w ostatnich 10 minutach i rozstrzygamy mecze na swoją korzyść.

Każdy dzień był pełen radości. Bardzo często towarzyszył nam śmiech. Byliśmy poważni, tylko wtedy gdy Bob Paisley przemawial do nas przed meczem. Mowa nie była nigdy zbyt długa, ale zawsze mówił nam jacy jesteśmy wspaniali i jak świetnie potrafimy grać w piłkę. Bardzo lakonicznie wspominał o naszym przeciwniku. Nie chciał nas wystraszyć.

Bardzo często przypominał mi Juliusza Cezara, pod którego wodzą mieliśmy podbić całą Europę i ¦wiat, jak kiedyś legiony rzymskie. Przy nim nie baliśmy się niczego. Mogliśmy wtedy bez strachu jechać na Nou Camp i pokonać wielką Barcelonę z Johanem Cryuffem w składzie.

Bob bardzo często nas rozśmieszał i tak często, że nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy. Na przykład zabawna była jego nieufność do obcych. Po pierwszej połowie meczu w DreĽnie, ktoś z nas chciał napić się herbaty z aluminiwego termosu, na co on powiedział że nie wolno mu z tego pić, bo herbata może być zatruta. Wszyscy wtedy płakaliśmy ze śmiechu. W przerwie tak ważnego meczu, było to w Pucharze Europy, zamiast słuchać jakiejś mowy, cały czas się śmialiśmy. To nas relaksowało. W kadrze Anglii spotkałem się z trenerami, którzy zarzucali nas nadmiarem informacji, przesadzali, za bardzo wczuwali się w swoją rolę. W LFC nigdy tego nie było. Zawsze panowała luĽna atmosfera.

Wiele zawdzięczam Bob'owi Paisley'owi. Byłem jego pierwszym transferem. Dzięki niemu miałem zaszczyt i możliwość zdobyc tak wiele medali w tak krótkim czasie.

Twardy gość - Joe Fagan

Mieliśmy 12 miejsce w lidze w grudniu 1981 roku. Pewnego ranka kiedy przyszliśmy na trening Joe Fagan powiedział do Boba Paisleya, żeby już jechał do Melwood a on przyjedzie z nami. Zanim wsiedlismy do autobusu na Melwood Fagan przeprowadził z każdym z nas rozmowę. Miał zastrzeżenia do każdego z nas: ' Hansen zacznij wypijać piłke główką, Souness staraj się aby twoje wślizgi były bardziej udane, Dalglish powinineś mieć dwa razy więcej goli niż masz'.

Joe był silnym facetem i nikt nie miał watpliwości co do tego co mówił. Na zakończenie dodał: ' To wszystko. Teraz jedziemy na Melwood i oczekuje od was dużego zaangażowania na treningu. Gracie indywidualnie, zacznijcie grać jak drużyna. Nie chcę przeprowadzać z wami żadnej rozmowy aż do końca sezonu.' Poszliśmy, żeby wygrac ligę. Joe miał dosyć. Mogł rozwalić cię na pół jednym spojrzeniem. Nikt nie miał odwagi się z nim kłócic. Był siłą Paisleya.

Ekspert od rzutów karnych

Miałem 23 lata kiedy przyszedłem do Liverpoolu. Rozegrałem 260 meczy dla Northamptonu więc nie byłem niedoświadczonym graczem. Powierzono mi wykonywanie rzutów karnych bo Tommy Smith i kevin Keegan pudłowali wielokrotnie. Doszło do sytuacji kiedy Paisley zapytał kto ma ochote strzelac karne, odpowiedziałem, że jeśli nikt nie chce to ja spróbuje i zobacze jak mi pójdzie. W większości wypadków trafiałem ale zdarzyło mi się chybić w paru ważnych sytuacjach: np. w dniu moich urodzin nie strzeliłem karnego w meczu 5 rundy FA Cup z Bighton w 1983 roku.

Z karnych, które strzeliłem dwa utkwiły mi w pamięci. Oczywiście ten, strzelony w Pucharze Europy. Był to pożegnalny mecz Kevina, który wyjezdżał do Hamburga wiec chcialiśmy go jak najlepiej pożegnać. Byliśmy pod wielką presją Moenchengladbach, kiedy sędzia pokazał na jedenastkę, pomyślałem:' Cholera'. Miałem długą drogę z prawej obrony na pole karne. Ian Callaghan, który zwykle mało sie odzywał powiedział:' Nealy strzel to', Tommy Smith stwierdził, że jak nie strzelę to urwie mi łeb. Wszyscy byliśmy pod presją. Wolfgang Knieb był chudy i wielki pomyślałem więc, że strzelę płasko, w lewą stronę. Adrenalina jednak zrobiła swoje. Całe szczęście, że wpadło, po odbiciu od słupka.

Kolejny raz, który utkwił mi w pamięci, był kiedy Stevie Nicol przestrzelił karnego w Pucharze Europy w 1984 roku. Strzelałem po nim jako drugi, gdybym nie strzelił mielibyśmy dwa karne w plecy. Conte i Graziani nie trafili. Czy to nie dziwne, że po spudłowaniu Graziani leczył sie w ośrodku psychiatrycznym. Jak Pearcy nie strzelił karnego dla Anglii McDonald's podpisał z nim kontrakt na 100 tys dolarów, a Graziani nie strzelił jednego gola i wylądował w domu wariatów.

Bycie trenerem

Miałem bardzo piękną przygodę z trenerstwem. Osiągnąłem wspaniały rekord, ale nie lubię się przechwalać. Trenowałem Bolton przez 6 lat. Doprowadziłem ich trzy razy na Wembley, gdzie graliśmy w fiałach pucharów niższych lig. 5 z 6 lat spędzonych w Bolton uważam za bardzo udane. Zbudowałem solidny klub. Gdy moje stanowisko obejmowali Bruce Rioch i Colin Todd to mówili wtedy że zostawiłem dobrze zdyscplinowany zespół, z którym poprzez to łatwo jest teraz pracować i walczyć i osiągać wyznaczone cele. Zaczęli od przeprowadzki na nowy stadion, co mi obiecali. Odszedłem. Podjąłem się pracy w Coventry. Zakończyliśmy wtedy sezon na 11 miejscu w Division One. Sprzedałem Phila Babba do LFC za 3.6 mln funtów. Miałem nosa że nie pozwoliłem Philowi wcześniej odejść. Pół roku wcześniej Kevin Keegan i Terry McDermott chcieli go sciągnąć do Newcastle za jedyne 175 tys funtów. Pamiętam, że wtedy w marcu, kiedy zamykało się okno transferowe dla angielskich klubów, Terry Mac codzennie do nas dzwonił i mówił, że nie dostaniemy od nikogo ani pensa więcej niż te ich 175 tys. Jednak ja porozmawiałem z prezesem i przekonałem go, aby dał odejść Philowi nie wcześniej niż po Mistrzostwach ¦wiata. Phil Babb grał wspaniale na tamtych mistrzostwach w 1994 roku. Jego cena ogromnie wzrosła i był to wspaniały zastrzyk gotówki dla Coventry.

Następnie poszedłem do Cardiff i miałem udział w jego sukcesach. Tylko raz sam zrezygnowałem z pracy. Było to w Manchesterze City, gdzie tak naprawdę nie miałem poparcia. Moja ostatnia praca była w Peterborough, gdzie współpracowałem z Barry'm Fry'em. Ja pomogłem wprowadzić tam dyscyplinę, bo Barry Fry powiedzmy sobie nie radził z tym sobie najlepiej. Uważam że moja kariera managerska była udana.

Współczesna piłka nożna

Teraz jest zdecydowanie mniej strzałów na bramkę a tym samym kibice są mniej zadowoleni. Teraz preferuje się grę obronną. Jest duży kontrast pomiędzy piłką za moich czasów a teraĽniejszością. Zdażyło mi się strzelać bramki z bardzo bliskiej odległości. A dlaczego?, ponieważ miałem swobodę działania. Jeśli atakowaliśmy, atakowałem wraz z drużyną i pozostawałem na połowie rywala dopóki atak się nie zakończył.

Obecne życie

Należę do komitetu byłych graczy Liverpoolu FC, która często zbiera fundusze na cele charytatywne. Oprócz tego komentuję w TV mecze LFC rozgrywane na Anfield Road. Pracuję również w londyńskim radio. Próbuje jakoś wypełnić czas i zawsze czekam na lepszą pogodę, kiedy mogę zagrać w golfa.

Czy nadal malujesz?

Zabawne, wiedziałem, że o to zapytasz. Znów wróciłem do pędzli. Dwa nowe obrazy wiszą w moim domu i są lepsze od tych starych. Wróciłem do malowania.

Kenny Dalglish powiedział ostatnio że nie było na Anfield Road większego żarłoka od Phila Neala Czy to prawda i czy nadal tyle jesz?

Uważaj, Widziałeś ostatnio jaki rozmiar nosi Dalglish. Jest grubszy ode mnie i niech tak zostanie.

Ľródło: LFChistory.net



Autor: Kolongi
Data publikacji: 06.04.2005 (zmod. 02.07.2020)