FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1087

Węgierski Liverpoolczyk

Artykuł z cyklu Artykuły


Pewnie pamiętacie mecz eliminacji do Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem United i drużyną zwaną Zalaegerszeg. Nie było to w końcu tak bardzo dawno. Czerwone Diabły przegrały wyjazdowy mecz 1-0, ale potem z łatwością rozgromiły Węgrów na Old Trafford. Był taki gość, który siedział podczas tych meczów w londyńskim pubie i kibicował Węgrom. Zalaegerszeg to miejsce, w którym się urodził i miejsce, którego nie widział od lat pięćdziesiątych, kiedy to opuścił rodzime strony. Jednak, na co dzień nie był kibicem tej drużyny, ponieważ to był Węgier Joe i wszyscy wiemy, jaką drużynę kochał Joe. Stary Joe był kibicem Liverpoolu.

Historia jak do tego wszystkiego doszło nie jest jednolita. Opuścił Węgry, podobnie jak to uczyniło wielu jego rówieśników, ponieważ do kraju wkraczały radzieckie czołgi. Zostawił wszystko i kierował się na Austrie, w końcu dotarł do miejscowości zwanej Birkenhead. Było to bardzo daleko od miejsca, z którego wyruszył. Joe był sportowcem. Będąc w wojsku uprawiał szermierkę, boks, ale najlepiej grał w piłkę. Wtedy to były złote czasy węgierskiej piłki. Kina były zapełnione do ostatniego miejsca podczas meczu Anglia – Węgry, który zakończył się wynikiem 6-3 dla Madziarów. Joe lubił przypominać o rewanżowym meczu w Budapeszcie, wygranym 7-1 przez gospodarzy (Joe twierdzi, że sędzia skończył mecz 20 minut wcześniej, żeby oszczędzić Anglikom męczarni). To była drużyna Puskasa i Kosica, a Joe był w stanie wymienić imiona wszystkich zawodników 50 lat póĽniej. Węgier miał powody, żeby pamiętać Galopującego Majora. Joe był członkiem Klubu Sportowego Honved, gdzie uprawiał szermierkę i boks i jak twierdził mógł grać w futbol, gdyby tylko na jego pozycji nie grał Ferenz Puskas- jeden z najlepszych piłkarzy w historii. Jednak Joe trenował z Puskasem i krążyły plotki, że grali w żołnierskich butach na zmrożonym boisku. Wtedy Węgrzy twierdzili, że są najlepsi na świecie.

Więc kiedy młody Joe przyjechał do Liverpoolu, gość z północy obejmował stanowisko menadżera klubu z Merseyside. Węgier Joe bardzo szybko się zorientował, że Szkot ma odpowiednie umiejętności, żeby odnieść w piłce sukces. Tym samym Joe dołączył do licznego grona kibiców Liverpool, na których czele stał Bill Shankly. Może sobie tylko wyobrazić jak wyglądała droga The Reds z drugiej ligi do Finału Pucharu Anglii i do półfinału Pucharu Europy. Większość z nas w dzieciństwie słyszała opowieści i transferze Rona Yeatsa, meczu z Reykjavicem i z Interem. Węgier wpadł w wir tych wszystkich wydarzeń i z my zrobilibyśmy to samo. Wszedł w życie jako kibic Liverpoolu i ożenił się z tamtejszą dziewczyną- Julie. Podróżował po Europie (do tych państw które mógł odwiedzać, ponieważ na wschodzie był traktowany jako uchodĽca, więc podróż w tamte rejony była wykluczona) i śpiewał na stadionach „we are a happy band” i inne przeboje tamtych czasów. Odnalazł swój dom.

Adoptowany Liverpoolczyk, Węgier Joe musiał zrobić to ci my często robimy- zaczął szukać pracy. Wyglądało na to, że nie było miasta w Anglii w którym Joe by nie zawitał. Naprawdę był wszędzie, z pewnością mógłby powiedzieć, gdzie można dobrze zjeść, gdzie dobrze się zabawić i gdzie barmani byli mili. Te informacje byłyby o 30 lat spóĽnione, ale zazwyczaj słuchają go zaczynałeś mu wierzyć. To po prostu jest zabawniejsze wierzyć we wszystko, co mówi taka osoba jak Joe. I to, co nie było prawdą, powinno nią być. Wtedy kilku fanów The Reds przyjechało do Londynu i wszyscy w każdą sobotę chodzili do jednego pubu, gdzie w mogli oglądać poczynania swoich ulubieńców i nikt nie narzekał, że ciągle przychodzili nawet jeśli ledwo co mieścili się w pubie. Był tam taki gość, który jednego dnia zagadał do jednej z tych osób i wyjął gazetę, gdzie porównywali dokonania Paisley’a i Fergusona (chyba wtedy właśnie Ferguson dostał tytuł szlachecki) i powiedział nam, że jest kibicem The Reds dłużej niż my wszyscy razem wzięci, że mieszkał kiedyś w Liverpoolu, oraz, że stał na Trybunie The Kop razem z naszymi ojcami i dziadkami. Był w tym pubie i nie musiał się martwić o zakup piwa tego wieczora. Było wiele sposobów, żeby zaczął swoje opowieści. Wystarczyło powiedzieć „Powiedz nam o Peterze Thompsonie, Joe...”, albo „Co za piłkarz, jest on lepszy od Barnessa, Joe? Jest on lepszy od Ciebie?” i Węgier od razu zaczynał swoje wspaniałe opowieści. Czerwona koszulka zrobiła z tych piłkarzy naszych bohaterów, według Joe bohaterów Shankly’ego. Joe był jednym z przedstawicieli pokolenia dla których nie było wspanialszego wieczoru, niż zwycięski Finał FA Cup w 1965.

Joe to wszystko widział. Joe miał taki charakter, że mógł pójść do trenera reprezentacji Jugosławii i powiedzieć, że był brutalnym lewym obrońcą, który złamał nogę włoskiemu skrzydłowemu, ale on nigdy nie popierał takich zachowań. Był tak bardzo ‘Czerwony’ jak tylko można sobie wyobrazić. Mimo, że bardzo dużą część swojego życia spędził poza Liverpoolem, to miłe uczucie spotka starszego człowieka, który zdejmuje gazetę z półki i wkłada okulary, żeby za chwilę odrzucić tę samą gazetę jak najdalej się da, ponieważ to był the s*n. Człowiek nigdy nie powiedział o kimś niczego złego, nawet osobom, których bardzo nie lubił i był pierwszym w kolejce, żeby nakrzyczeć na kogoś, kto krytykował zespół The Reds. Uwielbiał się przekomarzać, naprawdę to lubił Joe, mógł się kłócić z kimkolwiek, gdziekolwiek, jeśli tematem był futbol. Jednak widział zbyt dużo, żeby te kłótnie brać na poważnie.

Nie wiemy kiedy dokładnie zmarła jego żona., ponieważ nigdy nie chciał o tym rozmawiać, również nie chciał mówić jak to się stało, że żyje w Londynie. Na pewno w życiu przeżywał chwile przyjemniejsze i te niemiłe. Jednak w momencie, kiedy my się pojawiliśmy na scenie wydawał się być ustatkowanym człowiekiem. Miał swoje małe mieszkanko pomalowane na biało-czerwono. Miał swój lokal, gdzie wszyscy go znali jako ‘Stary Joe Czerwony’. Miał swoje specjalne zamówienia w barze. Miał wielu przyjaciół, którzy często do niego dzwonili i to wszystko. Więcej Stary Joe nie posiadał. Kilka miesięcy temu, Joe dorobił się większych pieniędzy i pojechał na kilka dni do Węgier, i wtedy wpadł w wir emocji i wsiadł do pierwszego lepszego pociągu na zachód i potem dzwonił do nas Z Brugii i wielu innych europejskich miast. 74-letni człowiek, podróżował po Europie z jedną walizką, z takim entuzjazmem, jakby miał 19 lat. Kiedy wrócił zaskoczył wszystkich. Powiedział, że przeprowadza się do Liverpoolu. Wracam do domu, powiedział. Chciał być na każdym meczu, chciał codziennie przychodzić do Melwood. Chciał codziennie kupować „Football Talk” i potem gawędzić w pubie z ludĽmi. Próbowaliśmy go przekonać, że to nie ma sensu, żeby został, nawet chcieliśmy napisać petycje, ale nie dało mu się tego wyperswadować. Tydzień temu Joe pojechał do Liverpoolu, nic nikomu nie mówiąc. Niedaleko miejsca, gdzie miał zamieszkać był kiosk. Pogadał z właścicielem, napił się herbaty. Miał o czym gadać, w końcu wracał do domu.

W sobotę zadzwoniliśmy do niego, żeby powiedzieć, że mecz z Birmingham się zaczyna i, że bardzo byśmy chcieli znów się spotkać w pubie i oglądać poczynania naszych ulubieńców. Jednak telefon odebrała jego córka i przekazała nam okropne wieści, Węgier Joe odszedł. Nie wiemy ile miał dokładnie lat, niektórzy mówią, że 71 inni, że 74. Musiał mieć jednak 74, ponieważ wtedy wygraliśmy Puchar. On nie chciałby mieć 7 lat, żebyśmy myśleli o Charliem Georgu, chciał, żebyśmy myśleli o Kevinie Keeganie... Heighwayu... i o jego przywódcy Billu Shankleyu.

Niech spoczywa w Pokoju Joszef Szabo, Węgierski Liverpoolczyk [*][*][*][*][*][*]

Ľródło: redandwhitekop.com



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 25.03.2005 (zmod. 02.07.2020)