Sami Hyypia: czy Jego czas dobiegł już końca?
Artykuł z cyklu Artykuły
Na wstępie chciałbym dodać, że nie zamierzam krytykować, ani wychwalać bohatera artykułu, ale obiektywnie spojrzeć na Jego sytucję w klubie.
Najbardziej niepokojącą rzecz, jaką ostatnio słyszałem o Samim, to fakt, że traci już tempo. Dobrze, że te komentarze nie wpływają na Niego, bo są one bezpodstawne. Gracze nie gubią tempa tak z dnia na dzień, jednak starsi piłkarze są narażeni na tego typu pogłoski. Niedawno nasz zasłużony obrońca obchodził rocznicę 300-tnego meczu w barwach Liverpoolu. Na Anfield gra już pięć i pół sezonów. Jest to zdumiewająca, a zarazem bardzo szczególna rocznica. Przez cały swój pobyt w Liverpoolu Sami był zawsze konsekwentny w tym co robi. Momenty, kiedy Hyypia musiał siedzieć na ławce rezerwowych były prawdziwym utrapieniem dla zespołu. Obecnie bez Niego The Reds nie poradziliby sobie zupełnie.
Obserwując Jego konsekwentną grę doszedłem do wniosku, że przez te ponad 5 sezonów Sami nie miewał znacznych spadków formy. Oczywiście, zdarzały się pomyłki i słabsze mecze, ale patrząc na ogół meczy, były one udane i to nawet bardzo. Hyypia ma teraz nowego partnera w obronie. Carragher i On tworzą barierę nie do przejścia, często mówi się, że jest to jedna z lepszych par stoperów w Premirship.
Niektórych może dziwić, że tak chwalę Tego piłkarza, ale staram się nie być jednostronnym. To co mówię jest w dużym stopniu prawdą. Jego czytanie gry, interwencje, pressing i inne czynniki nie raz wzbudzały zachwyt w kibicach.
Teraz, kiedy Liverpool walczy o czwarte miejsce, Hyypia jest jednym z najbardziej potrzebnych graczy. Riise często gra z przodu, więc czasem musi grać za dwóch, bo i Norweg nie jest w stanie za każdym razem wrócić pod pole karne. Pomyślcie, co by było gdyby teraz, w kluczowych momentach Sami nabawiłby się kontuzji.
Finowi zdarzają się kiepskie mecze, jednak On jest czlowiekiem, nie maszyną. Niektórzy twierdzą, że aby zagrać świetny mecz piłkarz musi wcześniej trochę wyjść z rytmu i zagrać słabiej.
Jeśli ktoś uważa, że z Samiego uchodzi już powietrze i traci formę to jest w wielkim błędzie. Najczęściej to właśnie On interweniuje w polu karnym i przechwytuje piłkę. W ubiegłym sezone Hyypia szczególnie dużo musiał pracować. To dzięki Niemu Jerzy Dudek miał mało pracy tuż przed bramką. Zwykle musiał bronić strzały z około 18 metrów.
Istotny błąd popełnił Gerrard Houllier. Według mnie nie powinien obdarowywać Hyypii opaską kapitana. Nie jest On odpowiednią do tego osobą. Raz kapitan nie mógł pełnić tej roli i Sami został wybrany jako "ostateczny wyjście". Kapitani muszą udowodnić, że im się to należy. Oni muszą robić więcej na boisku, niż pozostali piłkarze,czego Samiemu nigdy się nie udało. Kiedy cały zespół walczył, to Hyypia ze swoją formą stanął w miejscu, gdyż tak obciążała Go rola kapitana. Dobrze, że trwało to tylko przez jakiś czas i opaskę przejął Steven Gerrard.
Nadszedł wkońcu nieszczęsny mecz z Birmingham City. Starcie Heskeya i Hyypii. Eks-czerwony upadł na ziemię i sędzia wskazał na wapno. Emile w tej sytuacji bardziej popisał się umiejętnościami aktorskimi, niż piłkarskimi. Upadł tak jakoś nienaturalnie i nie w tą stronę co powinien. Heskey jest tego typu graczem, co lubi takie właśnie drobne oszustwa. Nieraz potępował w taki właśnie sposób. Niegdyś, jeszcze w barwach LFC podczas meczu Leicester upadł na ziemię po niby faulu przeciwnika.
Teraz tempo gry obrony ustala Carra. Jest On obecnie bardziej efektywny od Hyypi i mecze na Anifeld uległy znacznej poprawie. Wszystko wygląda łądnie, pięknie, ale dlaczego Liverpool osiąga złe wyniki w tym sezonie? Każdy wie, że obrona to podstawa sukcesów. Dla przykładu ubeigły sezon Premirera Division - Valencia z dobrze zorganizowaną obroną sięga po mistrzostwo, a Realowi Madryt z świetnymi nazwiskami nie udaje się Ich pokonać. "Królewscy" mają bardzo dobry atak, ale to nie jest najważniejsze. W meczu mogą strzelić 3 bramki, a stracą 5, więc jaki sens ma taka gra?
Nie zaprzeczam, że teraz największą uwagę trzeba poświęcić obronie, ale jak narazie nie wyobrażam sobie jej bez Samiego Hyypii.
Przed Jego przyjściem w 1999 roku, Liverpool grał chaotycznie i bez błysku. Fin jest najwyższym piłkarzem w obronie, dlatego jest niezbędny. Kto poradziłby sobie z takimi piłkarzami jak Duncan Ferguson, gdyby nie On? Ma bardzo dobry obraz gry i świetnie gra głową, co pokazał już nie raz.
Jeśli Rafa Benitez może sprowadzić lepszego obrońcę od Hyypii proszę bardzo. Tylko, że potencjalny, nowy piłkarz nie będzie ani tani, ani nie będzie grał z całym poświęceniem tak jak Sami. Jedyne nazwisko jakie teraz przychodzi mi do głowy to Ledley King- jest szybki i wysoki. Nadal się uczy grać, ale jest bardzo pojętny więc niedługo będzie grał równie dobrze jak Hyypia. Nie sądzę jednak, aby "Ostrogi" chciałyby się Go pozbyć.
Jest jeszcze William Gallas-potężny, środkowy obrońca, ale należy On do piłkarzy, którzy bez swojego dobrego partnera z boiska nie radzą już sobie tak dobrze. Poza tym Chelsea napewno nie ma zamiaru Go sprzedawać.
Można jeszcze zasugerowac tysiące nazwisk, lepszych i gorszych od Fina, ale ich aklimatyzacja na Anfield trwałaby jakiś czas.
Nowi gracze często rozwiązują problemy kadrowe, ale zwykle są Oni "ostatecznym wyjściem". Kibicom najłatwiej spekulować kogo kupić. Zobaczą jakiegoś dobrego piłkarza w grze komputerowej i myślą, że sprawdzi on się równie dobrze na prawdziwym boisku. Nam, fanom Liverpoolu pozostaje tylko obserwować ruchy tranferowe Beniteza.
Narazie liczę na Samiego Hyypię, gdyż Jego doświadczenie jest dla naszego zespołu bardzo, ale to bardzo potrzebne.
Autor: Daniel
Data publikacji: 25.03.2005 (zmod. 02.07.2020)