TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1884

Słodko-gorzko

Artykuł z cyklu Artykuły


No i tak to jakoś wyszło, że kilkaset sekund w meczu ze Stoke przecięło cieniutką linię, dzielącą miłość od nienawiści. Pomijając FA Cup, byłyby dwa wyjazdowe zwycięstwa z rzędu, mozolny marsz w górę tabeli, pochwała zaangażowania, jakie w mecz włożyli piłkarze i zapewne szereg komentarzy o tym, że właśnie jesteśmy świadkami początku wstawania z popiołów.

Jakiś czas temu nazwałem Kyrgiakosa 'wypełniaczem'. Wypełniacz strzelił jedyną bramkę dla Liverpoolu we wczorajszym meczu, a to w średnim świetle stawia jego kolegów z drużyny, bo bramki to potrafił strzelać nawet Dossena i to samemu Manchesterowi United. Andreę też nazwałem wypełniaczem, bo oglądany kiedyś z bliska na żywo, wydał mi się niewiele lepszy niż piłkarze grający w piątej lidze polskiej w moim rodzinnym mieście. Niby reprezentant Włoch, a odczułem sporą ulgę, po tym jak odszedł. Życzę mu zdrowia, oby nie umarł po zobaczeniu Neapolu.

Pod nieobecność kilku pierwszoplanowych postaci bohaterem mógł zostać Kuyt, który bohaterem zostawał niejednokrotnie nawet podczas obecności pierwszoplanowych postaci. Holender trafił w słupek i całe te dywagacje można sobie podarować.

I jak tu się nie zirytować?

Można wyrzucić trenera, to zawsze najprostsze. Benio bez większych problemów znajdzie sobie niezłą posadę w dobrym klubie, a ewentualna nowa miotła może nie pozamiatać zbyt szybko, a już na pewno nie dogada się z taką biegłością z Torresem, Masche, Insuą czy Rierą.

Sporo południowców się narobiło na Anfield, chociaż w odniesieniu do poprzedniego sezonu bilans wychodzi mniej więcej na zero, bo Aquilani i Maxi to dwójka przychodzących, równoważąca dwójkę tych co odeszli, a więc Xabiego i Dossenę.

Zwykło się przyjmować, że Hiszpanie, Włosi, Brazylijczycy czy Argentyńczycy to piłkarze, którzy predyspozycje do ładnej dla oka, technicznej gry, mają we krwi. Nie sposób nie zauważyć, że angielskie drużyny zaczęły odnosić sukcesy w Lidze Mistrzów po większym otwarciu się na zawodników z zagranicy. Takie czasy, takie zjawisko, którego nie da się zignorować. Tylko pytam się: gdzie następcy - już nawet nie tylko Carry i Gerro, ale Jamiego Redknappa, Steve'a McManamana, Danny'ego Murphy'ego czy bezbożnika Michaela Owena?

Gdzie ci chłopcy z Liverpoolu?

Co do Owena, to już sam nie wiem co o nim myśleć. Pamiętam, że moją pierwszą reakcją była chęć spalenia mu domu, ale po upływie pewnego okresu czasu i uświadomieniu sobie, że odwrotną od Michaela drogę zdarzyło się kiedyś przemierzyć Paulowi Ince'owi, emocje trochę opadły.

Ince nie był jednak wychowankiem United.

Ale... co musiał czuć ojciec Jamiego Carraghera, gdy ten z niebieskiego przeistoczył się w czerwonego? To tylko piłka. Cytując klasyków: coś o wiele ważniejszego niż życie, czy śmierć.

Remis i porażka z Reading, remis ze Stoke - raczej średnio to wszystko wygląda na tą chwilę. Mimo iż momentami naprawdę trudno się ogląda poczynania the Reds, to nie jestem zwolennikiem wyrzucania Beniteza. Wiadomo jednak, że cmentarze pełne są ludzi niezastąpionych i skoro Mourinho mógł wylecieć z Chelsea (z resztą z pożytkiem dla the Blues), to czemu Benio nie miałby wylecieć z Liverpoolu, zwłaszcza iż presja i krytyka, dotykająca Rafę, zdaje się już sporo przekraczać stan alarmowy.

Być może będzie tak, że Benitez wyleci, a gra Liverpoolu odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Być może będzie tak, że Benitez zostanie, a na Anfield jeszcze zaświeci słońce. Gdybać można bez końca, ale będę się upierał, że zwolnienie trenera (zwłaszcza na tym etapie sezonu) byłoby czystym nonsensem. Jak nie idzie, to nie idzie i kto wie, może np. taki Hiddink byłby w stanie zdobyć mistrzostwo nawet jeszcze w tym sezonie, ale Rafa jest trenerem z tej samej półki co Guus, a nie jakimś hiszpańskim odpowiednikiem Stefana Majewskiego.

Benitez musi się w tym sezonie zmagać ze sporym bagażem niepowodzeń, odnoszonych na wszelkich możliwych frontach. Doświadczenie, którego nie sposób przecenić. Swoista lekcja pokory. Bezsensownie byłoby ją przerywać w trakcie jej trwania.

Nie tylko dla Rafy, dla nas wszystkich.

Ale... parafrazując Josepha Hellera i jego genialny "Paragraf 22": Jesteśmy kibicami Liverpoolu. Kibice żadnej innej drużyny na świecie nie mogą tego o sobie powiedzieć.

Cholera, wygrajmy ze Spurs!



Autor: Mendel
Data publikacji: 17.01.2010 (zmod. 02.07.2020)