LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1349

Nadzieja na przyszłość

Artykuł z cyklu Artykuły


Jeśli ktokolwiek z was chciałby zobaczyć najlepszy przykład na różnicę w podejściu mediów do piłki czterdzieści lat temu a dziś, przeczytajcie to.

W 1970 r. Liverpool przegrał w FA Cup z Watford. Gdyby móc cofnąć się w czasie, zobaczylibyście, że wydźwięk tego samego wydarzenia był wówczas dużo silniejszy.

Różnica? Tym razem chodzi o FA Youth Cup. Pewna gazeta napisała wielki artykuł na temat fatalnego systemu szkolenia w Akademii Liverpoolu, bazując na tym jednym wyniku meczu. Nie sądzę, by jakakolwiek rzecz zirytowała mnie w ostatnim czasie bardziej.

Nikogo nie obchodzi, że młodzi the Reds grali w trzech finałach w ostatnich czterech latach, że następcy zespołu młodzików, zespół rezerw, są o krok od zdobycia drugiego mistrzostwa w swojej kategorii w przeciągu trzech lat; jedna przegrana na poziomie U18 niweczy całe to dzieło! Czy w okolicach 2020 należy się spodziewać, że o tragicznym systemie szkolenia będziemy czytać po jednej przegranej w meczu U11?

Futbol młodzieżowy, podobnie jak przedsezonowe sparingi, został niesamowicie rozdmuchay przez prasę w ostatnich latach.

Choć osobiście uwielbiam oglądać poczynania zespołów U18 i rezerw, martwi mnie, że niektórzy przedkładają wyniki na tym poziomie nad czynnik przygotowywania młodych piłkarzy do gry na poziomie pierwszego składu.

Czasem łapię się na tym, że i mi udziela się takie myślenie, na przykład gdy Paul Anderson został awizowany do meczowej 16-tki w momencie, gdy miał 17 lat. Lecz różnica jest i szanuję ocenę tych, którzy podejmują decyzję, kto jest już dość dobry, i całkowicie rozumiem, że młodzi piłkarze potrzebują doświadczenia.

To uderzyło mnie także parę tygodni temu, gdy usłyszałem, że Liverpool zdecydował sprzedać Christophera Buchtmanna do Fulham. Choć błyszczał na poziomie U-16 w drużynie Liverpoolu i reprezentacji, jak każdy myślałem, że będzie z niego niezły piłkarz; okazało się, że moja opinia była nieco pochopna.

Gdy rozmawiałem z Rafą Benitezem w październiku, przedyskutowaliśmy wielu piłkarzy, którzy stanowią teraz zaplecze zespołu. Buchtmann był jednym z tych, o których spodziewałem się usłyszeć dobrą opinię, lecz nie był w gronie tych, których postęp Rafa chwalił. Tak więc w sumie nie byłem jakoś bardzo zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że odchodzi.

Lecz ponieważ przykułem nań uwagę, wydawało się, że jest obiecującym młodym talentem w tych paru meczach, trochę żal było go puszczać; mimo to nie dawał nadziei na przebicie się choćby do zespołu rezerw na pozycję lewego obrońcy - którą w tym sezonie ugruntował dla siebie nieźle Chris Mavinga i wydaje się, że to może być naprawdę dobry piłkarz.

Gdy pisałem o swojej pogawędce z Rafą, wspomniałem, że pod koniec rozmowy Rafa powiedział mi, że jest jeden piłkarz wobec którego ma naprawdę duże nadzieje. Nie napisałem wówczas o kogo chodzi, ponieważ to rola Bossa, stawiać wymagania piłkarzom. Lecz nie dało się policzyć maili, które dostałem, o treści: "ale o kogo chodzi? No powiedz..", które oczywiście zbywałem.

Rozgłos nie sprzyja indywidualnemu rozwojowi; moja uwaga była tylko taka, że jest pewien chłopak, wobec którego Rafa ma duże nadzieje.

Musimy pamiętać Freddych Adusów, Sonnych Pikesów i Nii Lampteysów tego świata - prawdziwych dzieciaków-gwiazdorów, którzy prawie nic nie osiągnęli - i nie spodziewać się, że każdy młodzik będzie nowym Messim, Fowlerem, Owenem, Rooneyem etc.

Piłkarze rozwijają się w różnym stopniu, lecz nawet najlepsi osiemnastolatkowie, jeśli nie są naprawdę sensacyjni, nie gwarantują bycia piłkarzem naprawdę wysokiej klasy. Piłkarze mogą się rozwijać bardzo szybko albo i bardzo wolno w tym wieku, lecz sukces jest przede wszystkim wyzwaniem umysłowym. Nikt tego nie wie lepiej jak ludzie pracujący profesjonalnie w klubie.

Lata temu napisałem coś w stylu:

Jedna rzecz to być napastnikiem jest lepszym niż najlepszy obrońca na poziome U18, druga rzecz to być lepszym niż najlepszy środkowy obrońca na poziomie U-18 z paru ostatnich lat, który teraz ogrywa się na poziomie rezerw a czasem i w pierwszym składzie, trzecia rzecz to być lepszym od tych, którzy są reprezentatntami U21, którzy regularnie ogrywają się na poziome pierwszej drużyny; czwarta rzecz to być napastnikiem lepszym od obrońców, którzy już dawno skończyli mieć lat -naście.

I tak dalej; trzeba jeszcze być lepszym od najlepszych z U18 z dekady wcześniej (taki John Terry), którzy są aktualnie regularnymi reprezentantami kraju, i najlepszymi U18 sprzed 15 lat (Jamie Carragher, Rio Ferdinand), którzy są teraz starymi wyjadaczami, którzy żółtodziobów potrafią wypatrzyć z kilometra i zjadają ich na śniadanie.

Tak, hipotetyczny napastnik na poziomie U18 może rozwinąć się do aż tak dobrego. Lecz zanim to się stanie, musi przejść wiele lekcji i tak, jak piłkarzy przebijający się z niższych dywizji i błyszczących w wyższej nie spotyka się na co dzień, tak nie spotyka się na co dzień młodzików, którzy od razu wskakują na ten wyższy poziom.

Nawet przy wielokulturowym zestawieniu druzyn młodzieżowych w Anglii, jakość niezbędna, by przebić się na wyższy poziom jest wielokrotonie podkreślana przez fakt, iż to nie tylko najlepsi wychowankowie, ale też najlepsi młodzikowie z Francji, Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Argentyny, Brazylii i innych krajów którzy, gdy tylko stają się dojrzałymi piłkarzami, przychodzą do Anglii jako gotowi piłkarze.

Weźmy takiego Craiga Lindfielda, uczciwego, ciężko pracującego wychowanka naszej akademii z instynktem snajpera na poziomie młodzieżowym (najlepszy strzelec klubu, pomógł drużynie zdobyć puchar w 2006 r.), który strzelił nawet bramkę w przedsezonowych przygotowaniach. Po tym wszystkim, wielokrotnie spotykałem się z pytaniem, dlaczego Benitez nie daje mu szansy.

I choć w tym roku będzie kończyć 22 lata, Lindfield gra teraz w Macclesfield, broniąc się przed spadkiem z najniższej dywizji. W pewnym sensie całkiem nieźle mu idzie, niejeden młody piłkarz nie ma nawet takich możliwości. Lecz pomimo tych kilku występów dla Anglii U19, nie osiągnął niezbędnego do wybicia się poziomu. Oczywiście, wciąż może się rozwijać, lecz raczej nie wróżę mu wybicia się ponad czwartą lige.

Pytany więc o to, dlaczego Pacheco nie jest jeszcze regularnym piłkarzem pierwszego składu, doradzam ludziom cierpliwość i rozwagę w osądach. W przeciwieństwie do Lindfielda, Pacheco jest naprawdę wyróżniającym się piłkarzem rezerw a Rafa wypowiedział się bardzo pozytywnie o tym piłkarzu w tym tygodniu, lecz nie oczekujmy od młodzika, by był zbawicielem; szczególnie podczas ciężkiej kampanii, gdy presja jest jeszcze większa.

Poza tym, bardzo niewielu ludzi zauważa, że - zgodnie z danymi Opty - Liverpool ma drugą najmłodszą drużynę w Premier League. Tak jak wspominałem niejednokrotnie, duży w tym udział ma nieduża ilość trzydziestolatków w zespole.

Od wielu tygodni najstarszym jest Jamie Carragher, który niedawno skończył 32 lata, oprócz tego Gerrard mający lat 29; Hyypia i Woronin już tu nie grają. Nowy nabytek, Kyrgiakos, ma 30 lat, ale jego doświadczenie okazuje się być naprawdę potrzebne.

Pepe Reina wciąż nie jest jeszcze w najlepszym wieku dla bramkarza (jest 12 lat młodszy od van der Sara!), a Agger, Mascherano, Lucas, Aquilani, Torres, Johnson, Skrtel, N'Gog, Babel i Insua mają od 20 do 25 lat. Średnia wieku najlepszych drużyn jest między 27 a 30 lat.

Minęło już naprawdę dużo czasu, nim w zespole zameldował się produkt szkolenia w Liverpoolu (często nie liczycie Insuy, który przybył tu mając lat 17, choć będący w podobnej sytuacji piłkarze Arsenalu są uznawani za ich narybek), ale policzcie, ile tak naprawdę nastolatków grało w tym sezonie w drużynie.

Kilku z nich to lokalni chłopcy, kilku z nich to import; lecz wszyscy pokazali, że potrafią wytrzymać psychologicznie bycie wrzuconym na głęboką wodę, nawet jeśli to naprawdę duży krok, utrzymać stałość, gdy pierwsza dawka adrenaliny przypływa do głowy w debiucie (i utrzymuje się przez jakiś czas).

(Biedak, Martin Kelly, miał bardzo dużo czasu by przemyśleć swój świetny występ w październiku, gdyż rozwalił sobie w tamtym meczu kostkę).

Dopiero ostatnimi czasy system scountingu został zreformowany, sprofesjonalizowany. To oczywiście nie ma szans przynieść owoców na drugi dzień, wymaga cierpliwości.

Problemem jest przede wszystkim nieodkrywanie wystarczającej ilości angielskich talentów.

Connor Coady, Jack Robinson i Andre Wisdom grali w reprezentacji U17 przeciwko Francji, więc to dobrze rokuje; lecz należy pamiętać o Lindfieldzie i jego występach dla Anglii U19 - to nie jest jeszcze gwarantem przeskoczenia na odpowiedni poziom, poziom młodzików może nie mieć przełożenia na starsze grupy wiekowe.

Stephen Warkock na przykład, jest piłkarzem (chyba jedynym), który został przez Beniteza sprzedany a mimo to odnosi pewne sukcesy. To nie jest jednak tak, że Liverpool wyprzedaje wspaniałe talenty. Weźcie Pottera, Welsha, Mellora, Otsemobora, Partridge'a, całą resztę - błyszczą na poziomie niższych lig; jedynie Danny Guthrie ma na swoim koncie kilka meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Ale nawet ten Warnock mógł potrzebować regularnych gier nie wiążących się z tak dużą presją by móc się w pełni rozwinąć, trochę jak Ryan Shawcross, który opuścił Manchester United.

Co prawda porównanie nie jest jeszcze do końca fair, ale Emiliano Insua ma już na swoim koncie występ w reperzentacji Argentyny w wieku lat 20 (podobnie jak Lucas), a Warnock nie zadebiutował jeszcze w Liverpoolu w wieku lat 22, w momencie, gdy Benitez przybył do klubu.

- Dajmy się wykazać dzieciakom, nie mamy nic do stracenia - mówi znane porzekadło, które niestety jest nieprawdziwe. Dajesz wykazać się dzieciakom, owi przegrywają, tracą pewność siebie. Dzień później ci sami ludzie mówią: "Ależ mamy nieutalentowaną młodzież!"

Niesprawdzona młodzież to dla wielu jak karta "wychodzisz z więzienia" (w Eurobuisnessie, czy Monopoly - dop. red.). Nic cię nie kosztują, a teorie spiskowe mówiące, że nigdy nie byli tak dobrymi jak do momentu kopnięcia piłki w zespole seniorskim, nigdy nie nauczą tych, którzy myślą, że powinno się tych młodzieńców wystawiać w składzie co tydzień.

Ważną rzeczą jest jednak zachowywanie ich szans w perspektywie. Nie jest tak łatwo przebić się do pierwszego składu jak w latach '90 czy wcześniej; wielkie kluby mają teraz w swoim składzie po 20 i więcej reprezentantów swoich krajów, każdy z nich był gwiazdą wśród młodzików w przeszłości.

Lecz gdy młodzież już dostanie szanse, dajcie im proszę trochę czasu do przystosowania się. Nie oczekujcie od nich zbyt wiele od razu, gdyż będziecie srogo zawiedzeni.

Paul Tomkins



Autor: Yooz
Data publikacji: 16.02.2010 (zmod. 02.07.2020)