LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1593

Transfery Beniteza, zakupy, cz. I

Artykuł z cyklu Artykuły


Niektórzy błędnie zakładają, iż Liverpool od momentu przybycia amerykańskich właścicieli na Anfield nie dokonuje znaczących transferów, bardziej oszczędza niż wydaje, kupuje jedynie graczy niskiej półki. Wielu zarzuca również marne zdolności transferowe trenerowi Rafaelowi Benitezowi. Kibice jednak widzą często świat przez pryzmat sytuacji obecnej – tak jest w każdym klubie świata. Jak wygląda prawda obiektywna?

Jest ona bardzo bolesna dla niektórych. Okazuje się bowiem, iż od momentu przyjścia na Anfield trenera Beniteza i jankesów, The Reds wydali dokładnie 127’659’820 funtów więcej, niż otrzymali przy rozliczeniach transferów. Kwoty różnią się w zależności od źródła, lecz końcowy bilans pozostaje podobny. To ogromna suma, która znakomitej większości z nas uciekła, gdy oglądaliśmy ostatnie letnie okienko transferowe, czy też nasłuchiwaliśmy narzekań Beniteza na temat braku pieniędzy. W tej chwili istotnie może tak być – na tle ogromnych długów Hicksa i Gilleta, słabej postawy naszej drużyny tak na niwie Premier League, jak i pucharów, przyszłe zakupy nie zapowiadają się zanadto obiecująco. Tu jednak pozostajemy bez wpływu, prawidłowy pogląd wydaje się być jeden – jest to wina właścicieli. Jednak rozważenie poprzednich transferów Rafy Beniteza może rzucić nieco światła na kwestię oceny jego osoby. Sto dwadzieścia siedem milionów to ogromna kwota – zdecydowanie pieniądze te powinny być spożytkowane właściwie, a brak tego jest jednym z głównych zarzutów wobec Hiszpana. Dziś zajmę oceną jego zakupów.

Sezon 2004/2005

1.Josemi, 2.670.000 £. Pierwszy transfer Rafy Beniteza, pierwszy zakupiony oraz tak naprawdę sprzedany przez niego piłkarz. Hiszpański boczny obrońca trafił do Liverpoolu po dobrych występach w europejskich pucharach, pod barwami Malagi. Menedżer przedstawiał go na pierwszym treningu jako piłkarza „like Carra”. Carra zaś w swej biografii napisał później: I took a look at him in training. <>(za: „Carra”, Jamie Carragher, Corgi Books) . Josemi zaczął obiecująco, notując bardzo dobre występu w okresie sierpnia-października 2004, lecz gdy został odesłany podczas wyjazdowego meczu z Fulham na trybuny, jego miejsce na dobre przejął Steve Finnan. Później trapiły go kontuzje, zaś w następnym sezonie, do momentu sprzedaży ani razu nie zagrał od pierwszej minuty. Były to szczytowe momenty kariery Hiszpana, później grał jeszcze pod barwami Villarealu. Dziś czeka na debiut w Mallorce, co świadczy o jego klasie. Transfer jest odpowiednikiem niedawnego transferu Sotiriosa Kyrgiakosa – tanie uzupełnienie składu. Raczej pozytywne, gdyż Josemi miał swój udział przy zdobywaniu Ligi Mistrzów. Odszedł w wymianie za Jana Kromkampa, niewielu dziś pamięta jego występy.

2.Luis Garcia, 7.787.500 £. Szalony Hiszpan, jeździec bez głowy, często brakuje epitetów na określenie postawy Garcii. Przybył do nas z Barcelony. Większości kibiców również ciężko było znaleźć słowa służące jego opisowi. Nienawidziliśmy go w słabej formie, gdy przewracał się przy swoich obrotach marsylskich, dryblingach, słał piłkę Bogu na oko przy strzałach. Zaraz po tym jednak Luis zwykle strzelał z trzydziestu metrów wolejem pięknego gola, asystował przy bramce tudzież harował na boisku. Był niezwykle ceniony, jako piłkarz który jak nikt przyczynił się do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Strzelił pięknego gola z Juventusem, kluczowe trafienie przeciwko Chelsea, zaś podczas derbów Merseyside pozwalał nieraz Benitezowi cieszyć się ze zwycięstw. Miał nieco ponad 1,70, lecz radził sobie świetnie w powietrzu. Odszedł, gdy jego forma załamała się po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Pierwszy Hiszpan, który naprawdę przystosował się do stylu Premier League za Beniteza, być może najbarwniejszy do dziś jego transfer. Z Luisem w formie nigdy nie można było się nudzić.

3.Mauricio Pellegrino, wolny transfer. Pierwszy Argentyńczyk w barwach The Reds, Benitez sprowadził go ze swojej Valencii, by wprowadzić nieco doświadczenia do nowego Liverpoolu. Nie przystosował się jednak ów piłkarz do angielskiego stylu, zaliczył zaledwie 11 meczów, lecz pozostawił dobre wspomnienia po jednych z derbów Merseyside. Pod względem wzrostu był odpowiednikiem Samiego Hyypii. Umiejętności gry w obronie stawiają go znacznie niżej. W Valencii był jednym z najważniejszych piłkarzy, jednak mając 34 lata był już zbyt przyzwyczajony do typowo hiszpańskiej piłki. Dziś – trener pierwszego zespołu Liverpoolu.

4.Fernando Morientes, 8.232.500 £. Piłkarz Realu Madryt, największe rozczarowanie spośród ówczesnych transferów. Miał być następcą Michaela Owena, jego umiejętności techniczne robiły wielkie wrażenie na każdym z piłkarzy The Reds. Był jednak pierwszym piłkarzem który w oczywisty sposób nie potrafił się przystosować do angielskiej piłki. Napastnik w 62 występach trafił zaledwie 12 razy. Rafa oddał go już po roku. Dziś Morientes szykuje się do zakończenia kariery w Olympique Marsylia.

5.Djibril Cissé, 17.800.000 £. Najdroższy wówczas piłkarz w historii Liverpoolu. Pozyskaliśmy go z Auxerre, gdzie do dziś pozostaje drugim najlepszym strzelcem klubu. We Francji zdobywał tytuł króla strzelców, lecz sława zaczęła go przerastać, gdy trafił do The Reds. Nadawał się na gwiazdę każdego pola – Jerzy Dudek na kartach swej autobiografii ( Uwierzyć w siebie, Jerzy Dudek, wyd. Zysk i S-ka) pisze: Gdy pierwszy raz przyleciał do Liverpoolu, na lotnisku odbierał go Norman. Przed przyjazdem prosił Djibrila, żeby ubrał się w sposób nie za bardzo rzucający się w oczy. Klubowi nie zależało, by wokół jego transferu (jeszcze nie uzgodnionego) było zbyt dużo rozgłosu. Później opowiedział mi, jaką miał z nim przygodę.

- Otwierają się drzwi w hali przylotów i wychodzi Djibril. Ubrany od stóp do głów w kostium w brązowe łaty jak pantera. Nawet kapelusz miał w takich kolorach. (…) Oczywiście wszyscy gapili się tylko na niego.

Następnego dnia w każdej gazecie pojawiła się informacja o wizycie Djibrila. Ciągle zaskakuje nową fryzurą. Niektórzy twierdzą nawet, że codziennie. (…) Patrząc na Djibrila, nie ma szans, by się kiedykolwiek znudzić.

Z różnych przyczyn nie powiodło mu się w Liverpoolu tak, jak by sobie to wymarzył. Niewątpliwie przyczyniły się do tego kontuzje. Niegdyś magazyn „Piłka Nożna” stworzył listę 10 najgorszych kontuzji w historii futbolu. Nazwisko Cissé pojawia się na niej dwa razy. Dwukrotnie w przerażający sposób Francuz łamał sobie nogę, do dziś ciężko ze spokojem na twarzy oglądać jego postać leżącą na murawie podczas meczów z Blackburn oraz Chinami. Na tę przeraźliwie wygiętą w piszczelu nogę…

6.Xabi Alonso, 14.240.000 £. Tego pana nikomu przedstawiać nie trzeba. Xabi, Xabi, Xabi, You’ll Never Walk Alone. Hiszpan był dyrygentem chóru o nazwie Liverpool. Był strzelcem wyrównującego gola podczas finału Ligi Mistrzów. Był zdobywcą tylu pięknych bramek, zwłaszcza lubił strzelać zza połowy boiska. Już od momentu przyjścia z przeciętnego Realu Sociedad pokazywał się jako pomocnik światowej klasy. Zaimponował wszystkim.

Miał jednak także słabsze momenty. W pierwszym sezonie problemy sprawiał mu styl angielskiej piłki, zaś Frank Lampard na przywitanie Nowego Roku połamał mu nogę. Sezon 2007/2008 był najgorszym w jego karierze, gdyż spędził go na leżance, z powodu kontuzji śródstopia. Wtedy o Xabim zaczęło się mówić w kontekście jego odejścia oraz sprowadzeniu na jego miejsce Garetha Barry’ego z Aston Villi. Hiszpan nie dał się jednak wypchnąć i w kolejnym sezonie pokazał niesamowitą klasę. Był skałą, murem na którym można się było oprzeć, jest ostatnim klasowym rozgrywającym w historii Liverpoolu. Odszedł jednak, mimo wyrazów miłości ze strony kibiców, niejako w zemście za brak zaufania, jakim obdarzył go Rafa Benitez rok wcześniej. Dziś Beniteza nie wychwala się za jego sprowadzenie na Anfield, dziś spływają na niego zasłużone fale krytyki za jego sprzedaż. Sam Xabi gra pierwsze skrzypce w Realu Madryt i reprezentacji Hiszpanii, a Liverpool jego brak odczuł jak nigdy wcześniej jakiegokolwiek piłkarza w historii.

Sezon 2004/2005 był pierwszym sezonem Rafalucji. Jeśli chodzi o zakupy, prezentował się różnie. Żaden z piłkarzy kupionych do uzupełnienia ataku nie sprawdził się w takim stopniu, jak tego od nich oczekiwaliśmy, zaś wcześniej trzon ofensywy został sprzedany (Heskey, Owen). Gole podczas tego sezonu strzelali dla The Reds raczej pomocnicy – parę w ataku tworzyli dość chimeryczni Milan Baros oraz Djibril Cisse, na przemian z często kontuzjowanym Harry’m Kewellem. Sezon ten jednak stworzył pewien trzon Liverpoolu na kolejne lata – z defensywą opierającą się na czwórce Riise-Hyypia-Carragher-Finnan oraz środkowymi pomocnikami – Xabim Alonso i Stevenem Gerrardem. Do dziś jednak ostała się jedynie dwójka naszych wychowanków.

2:2 w batalii przeciwników transferów Beniteza z jego zwolennikami.

Ciąg dalszy nastąpi.

*Podane kwoty za transfermarkt.de, wszystkie w funtach szterlingach.



Autor: Qnik
Data publikacji: 27.03.2010 (zmod. 02.07.2020)