Odrodzenie czy jednorazowa poprawa gry?
Artykuł z cyklu Artykuły
Zwykle przy okazji meczu Liverpoolu siadam wygodnie na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania i wsłuchuję się w wykonanie "You'll Never Walk Alone". Na wczorajszy mecz wyczekiwałem jednak szczególnie. The Reds grali na Anfield, co zawsze jest wyjątkowe, fani wspaniale wspierają drużynę, ale obecnie jest to jeszcze ważniejsze niż zwykle. Drugim powodem było to, że czekałem na dobry mecz i przełamanie w wykonaniu Liverpoolu, czego do tej pory nam zdecydowanie brakowało. Potrzebowaliśmy dobrego występu The Reds, by podnieść się na duchu.
I Liverpool wywiązał się ze swojego zadania. Wciąż jest jeszcze wiele do poprawienia, ale wczorajszy występ przypominał mi drużynę walczącą o najwyższe trofea, zdobywanie bramek i przede wszystkim zachowanie czystego konta. To ostatnie się nie udało, ale mimo wszystko w naszej grze było wiele pozytywów. Nie sądzę, by udało się poprawić wszystkie nasze bolączki do meczu z Boltonem. I nie chodzi tu o to, że jestem pesymistą. Uzyskanie stabilności jest niczym kolejka górska, więc nie róbmy tragedii, jeśli na Reebok Stadium obejrzymy jedynie nudny remis, a i to może być bardzo optymistyczny wariant.
Wracając do wczorajszego meczu i mojego punktu widzenia - wyrzucenie Poulsena z pierwszego składu było kluczowe. Nie wiem co się z nim stało, ale - niestety - im mniej będzie grał, tym większa będzie kreatywność i błyskotliwość Liverpoolu. Christian rozgrywa piłki głównie do boku i wystawianie go do składu jest niczym kierowanie samochodem z częściowo zaciągniętym ręcznym. Liverpool ma tendencję do skupiania gry w środku pola, następnie przy obecności Poulsena z reguły tracimy tam piłkę, przez co zawodnicy muszą rozpaczliwie bronić się by nie stracić gola. Agresja w przypadku drużyny mającej dominować jest kluczowa, więc wystawianie takiego typu pomocnika nie pozwala wejść Liverpoolowi na najwyższy bieg.
Podsumowując sytuację w środku pola: im mniej Poulsen będzie grał, tym lepiej. Lucas musi jeszcze szlifować swoją grę, jednak jestem pewny, że wkrótce wywalczy sobie na stałe miejsce w wyjściowym składzie, a słabe występy Poulsena stwarzają mu do tego idealną okazję. Brazylijczyk (w przypadku Lucasa słowo to brzmi dosyć ironicznie...) jest o wiele lepszy od Poulsena. Czysto odbiera, potrafi podłączyć się do akcji ofensywnych i nie "wrasta" w środkową strefę boiska jak Duńczyk. Mimo tych wszystkich komplementów jakie mu prawię Lucas ma jeszcze daleką drogę aby spełnić nadzieje, jakie pokładali w nim fani gdy podpisał kontrakt z klubem. Zrobił jednak ogromny postęp w przeciągu ostatnich miesięcy i myślę, że jego gra będzie wyglądać już tylko lepiej.
Również Maxi rozegrał bardzo dobry mecz. Do tej pory grał słabo, wręcz fatalnie. Jednak ma potencjał do zostania kluczowym graczem pierwszego zespołu. Posiada bardzo dobrą dynamikę, potrafi wspaniale kontrolować piłkę, a więc dysponuje wszystkimi przymiotami gracza klasy światowej, efektownego, ale i efektywnego. W większości występów w tym sezonie fani Liverpoolu widzieli jednak tylko cień tego zawodnika, którego przyjście do klubu wywołało spore podekscytowanie. Wczoraj natomiast było zupełnie inaczej. Maxi był pierwszoplanową postacią - razem z Gerrardem - przy akcjach ofensywnych The Reds. Pokazał klasę. Oby zaliczał więcej takich występów!
Oczywiście graczem meczu musiał być Sotirios Kyrgiakos. Grek nie jednokrotnie pokazał, że posiada jakość godną pierwszego składu, a nie tylko umiejętności przeciętnego zastępcy w razie kontuzji Carraghera. Jest silny i ma ciąg na bramkę i świetnie uzupełniał się z Martinem Skrtelem. Słowak jest szybki, mądrze odbiera, natomiast Soto jest silny i świetnie gra w powietrzu. Do tego, jak już wspominałem, potrafi solidnie zwiększyć siłę ognia The Reds przy stałych fragmentach. Również Carragher wyglądał całkiem nieźle na boku obrony, byłem pod wrażeniem jego sprintów i tego jak często podłączał się do akcji ofensywnych - nie zapominajmy, że Carra zawsze był usposobiony bardzo defensywnie.
Jedynym problemem przy posiadaniu dobrej pary stoperów i dobrych bocznych obrońców (na ten moment Carra i Konchesky) to co zrobić z takimi graczami jak Agger i Aurelio, głównie z tym drugim, któremu ciężko zaimponować Roy'owi a jest graczem, którego nie powinniśmy ignrować. Obecnie problemem najlepszych drużyn jest to, że gdy posiadają dwóch świetnych graczy na jedną pozycję to ciężko wystawiać obu regularnie. Kogo byście wybrali - Skrtela czy Aggera? Wystawianie ich razem jest bez sensu, ponieważ są to gracze o bardzo podobnej charakterystyce. Rotacja jest oczywiście dobrą sprawą, ale nie może być nadużywana. Poświęcenie jednego z nich jest więc nieuchronne, a do gracza na którego padnie należy zrozumienie i zaakceptowanie swojej roli, zwłaszcza jeśli gra w takim klubie jak Liverpool.
Ostatni, lecz wcale nie najmniej ważny jest Torres i jego drugi gol dla klubu w tym sezonie. Używałem słowa "oglądam", jednak prawdę mówiąc nie miałem okazji zobaczyć gola na żywo, jako że transmisja zaczęła psuć się na kilka sekund przed bramką. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo byłem zdenerwowany, lecz nie to jest ważne. Złość szybko minęła, podobnie jak pewnie po tym golu minęła frustracja El Nino. W końcu jego gra się znacznie poprawiła co zaowocowało golem dającym Liverpoolowi zwycięstwo z niewygodnym rywalem, jakim było Blackburn. Teraz możemy tylko trzymać kciuki, żeby ten gol w końcu rozwiązał worek z bramkami Torresa.
Podsumowując: za nami miły do oglądania mecz i bardzo ważne trzy punkty. Graliśmy w końcu jako drużyna, a materiał z tego spotkania powinien służyć do uczenia zawodników jak powinni podchodzić do każdego meczu, bez względu na to czy gramy u siebie, czy też na wyjeździe. Zdrowa agresja to droga do sukcesu. Strzelenie jednej bramki nie wystarczy. Aby wygrać mecz w piłkę nożną trzeba strzelać bramki (i próbować nie tracić), więc cofanie się i bronienie prowadzenia jednym golem powinno być zabronione. Widzieliśmy to już wiele razy - drużyna strzela gola, a potem pozwala rozpędzić się przeciwnikowi.
Jeszcze raz podkreślam, że ten występ nie musi koniecznie prowadzić do kolejnego wygranego meczu na Reebok Park, ale może być początkiem stabilizacji klubu i zgrywania się drużyny. Spodziewajcie się jeszcze jednej, może dwóch porażek i/lub remisów, zanim do tego dojdzie w pełni.
Karl Vassallo Grant, Empire of The Kop
Autor: TPK
Data publikacji: 25.10.2010 (zmod. 02.07.2020)