SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1240

Nowy Liverpool

Artykuł z cyklu Artykuły


Ma Roy Hodgson zagwozdkę, oj ma. Trener, który wydawało się, już czuł zimne ostrze gilotyny, uciekł spod ręki kata i ustabilizował sytuację w klubie. Na jak długo – nie wiadomo. Faktem jednak jest, że plany minimum wykonuje, sprawiając jednocześnie, że gra Liverpoolu staje się nie tylko coraz bardziej efektywna, ale i efektowna. Nie są to wciąż fajerwerki na miarę najlepszych spotkań pod wodzą Beniteza, widać jednak progres, szczególnie w kilku konkretnych elementach. O dziwo, progres ten ujawnił się w najmniej oczekiwanym momencie.

Kontuzja Stevena Gerrarda zmusiła Hodgsona do wykonania jedynego możliwego manewru – przesunięcia Raula Meirelesa do środka, na jego naturalny teren. W zamian miejsce na skrzydle zwrócono kontuzjowanemu wcześniej Kuytowi. Manewr ten, logiczny i prosty, okazał się być strzałem w dziesiątkę, strzałem, który poukładał środkową część boiska, szczególnie tego przy Anfield. Dobra, stabilna forma Lucasa, uzupełniana coraz lepszym zgraniem Meirelesa z kolegami, owocuje ciekawą, skuteczną i odpowiednio zbalansowaną grą. Wydawać by się mogło, że taki układ daje nam stabilizację oraz perspektywę na cały sezon. Jest jednak jedno „ale”. To Steven Gerrard i jego powrót.

Co zrobi Roy Hodgson? Jak wygospodaruje miejsce na trzech środkowych pomocników? Z którego z nich zrezygnuje? To pytania, z jakimi trener musi się zmierzyć, ba, dobrze by było, gdyby już miał na nie gotowe odpowiedzi. Czy poświęcić Raula Meirelesa i oddać jego miejsce kapitanowi? Przesunąć go na skrzydło, to jak te skrzydła mu uciąć – widać doskonale jak Portugalczyk odżył na swej pozycji. A może postawić sprawę jasno – bez walki nie ma gry? Forma Gerrarda jest wielką niewiadomą, zaś Raul i Lucas zdają się bardzo dobrze rozumieć. Hiszpańsko – argentyński duet został zastąpiony portugalsko – brazylijskim, bez wielkiej straty jakościowej. Gerrard powinien zdawać sobie sprawę, że w zespole robi się ciasno, szczególnie przy preferowanej przez Roya grze dwoma napastnikami.

Wie coś o tym inny doświadczony Anglik, którego pobyt na Anfield chyba nie tak miał wyglądać. Joe Cole absolutnie nie spełnia oczekiwań, nie potrafi odnaleźć się na boisku, a jego dotychczasowy bilans zamyka się w kontuzjach i jednej bramce w Lidze Europejskiej. Sytuację zawodnika utrudnia także fakt, iż Maxi Rodriguez wydaje się być jednym z ulubieńców trenera, o czym przekonuje się także Milan Jovanović. Kolejnym graczem, którego nieobecność wpływa, o dziwo(?) dobrze na zespół jest Jamie Carragher. Znakomita postawa Kyrgiakosa stawia pod znakiem zapytania rychły powrót naszego wice-kapitana. Oprócz solidnej postawy w defensywie, Soto, a wraz z nim i Skrtel, zaczęli konsekwentnie zagrażać bramce przeciwnika przy stałych fragmentach gry. To, co za Beniteza było traktowane po macoszemu, dziś jest jedną z naszych głównych broni. Jedyną wadą Greka jest jego wiek – nie jest to zawodnik perspektywiczny, na którym oprzeć można naszą przyszłość.

Hodgson stara się także odkurzyć Babela, który pokazuje się z naprawdę dobrej strony, ufa Ngog'owi, wprowadza do szerokiego składu młodych zawodników. Proces przetaczania krwi rozpoczął się na dobre, kto wie, co z tego wyniknie. Ostatecznie może zakończyć się powrotem do składu wszystkich trzech Anglików. Może też jednak zapoczątkować nowy Liverpool – Liverpool Meirelesa, Lucasa, Ngoga i Babela. To wielka szansa dla tych zawodników, ale i wielka zagwozdka dla Hodgsona. Nie obejdzie się bez ofiar, ktoś swe miejsce stracić musi.



Autor: Openmind
Data publikacji: 08.12.2010 (zmod. 02.07.2020)