Kenny i twarda rzeczywistość
Artykuł z cyklu Artykuły
Wiele pytań musiało przyjść do głowy Kenny’emu Dalglishowi gdy oglądał Chelsea wznoszącą FA Cup na Wembley. Ten moment został ustalony jako decydujący dla Liverpoolu Dalglisha – dzień, który mógł ocalić lub pogrzebać ten dziwny sezon.
Zamiast tego oglądaliśmy 61-letniego menadżera maszerującego wzdłuż boiska Wembley z ciężarem świata na swoich ramionach.
John W. Henry, właściciel Liverpoolu, był tam i wszystko widział.
Amerykanin musiał mieć nadzieję, że drugie trofeum w przeciągu trzech miesięcy zabliźni rany odniesione w trudnym sezonie. Tak się nie stało.
- Wielu ludzi odwróci się teraz od Kenny’ego, ale w takim świecie żyjemy, wyniki to wszystko. On o tym wie – powiedział Pat Nevin w BBC Radio 5.
Audycja 606 sprowokowała telefony od fanów Liverpoolu kwestionujących metody Dalglisha w sobotni wieczór. Podczas gdy być może nie odzwierciedla to ogólnego odczucia większości kibiców, nie były to samotne głosy.
- Czy wypowiedzenie Kenny’ego jest na biurku? – spytał jeden ze słuchaczy.
– To był katastrofalny sezon. Mówienie tego nie sprawia mi przyjemności, ale nie był wystarczająco dobry i nie byłby bez względu na zdobycie Pucharu Anglii - kontynuuje następny.
Inni stanęli w jego obronie. „Wierzę w Kenny’ego Dalglisha” – powiedział jeden z fanów – „Jest właściwym człowiekiem we właściwym klubie. Wie co jest najlepsze dla Liverpoolu i tyle. Wiem, że będą ludzie wzywający go do odejścia, ale nikt nie dba o klub bardziej od niego i mi to wystarczy.”
Henry i jego Fenway Sports Group są zdeterminowani wyznaczyć nowy kierunek dla Liverpoolu. Obecnie powstaje pytanie czy Dalglish ciągle mieści się w tej koncepcji.
Trener Liverpoolu został zapewniony, że posiada „pełne wsparcie” od właścicieli, ale nie było jeszcze publicznego zapewnienia, że w przyszłym sezonie będzie u steru. Mogło się pojawić rychło po zwycięstwie Liverpoolu nad Chelsea w sobotę, teraz jednak pytania padną znowu.
Liverpool był rozbrojony mentalnie i fizycznie przez godzinę na Wembley. Dopiero po wprowadzeniu Andy’ego Carrolla zaczęli rywalizację.
Pierwszy gol zawarł w sobie problemy nękające Dalglisha. Jay Spearing, młody środkowy pomocnik, który miał wypełnić pustkę po odejściu Javiera Mascherano i kontuzji Lucasa Leivy, oddał piłkę bezwiednie.
Jose Enrique, którego spadek formy od początku roku budzi zaniepokojenie, spóźnił się z interwencją oddając wolne pole rywalowi.
Zanim Pepe Reina, przez długi czas najbardziej godny zaufania zawodnik Liverpoolu, źle ocenił strzał Ramiresa, który prześlizgnął się po jego lewej ręce do siatki obok.
- Nie można pozwolić drużynie takiej, jak Chelsea prowadzić dwiema bramkami. – powiedział Dalglish.
- Ta sama grupa zawodników będzie posuwać się naprzód i polepszać w przyszłym sezonie i to czy inni gracze dołączą do nich nie będzie podyktowane przez ten mecz.
- Dzisiejsza grupa zawodników wzbogaci się dzięki tym doświadczeniom, nawet jeśli nie były za dobre.
Podczas gdy odejście Damiena Comolliego ze stanowiska dyrektora ds. piłki nożnej w zeszłym miesiącu wydawało się zabezpieczać pozycję Dalglisha, posłużyło również by przypomnieć wszystkim na Anfield, że FSG nie zawaha się by działać, gdy poczują, że coś tu nie gra.
Henry prywatnie wyraził zaniepokojenie rozbieżnością między formą w lidze i w pucharach, prosząc managera o przedstawienie raportu na koniec sezonu. Rozmowy wyglądałyby inaczej z FA Cup na stole.
„Ocenimy sezon na końcu sezonu.” – to wszystko co powiedział na ten temat Dalglish po finałowym gwizdku.
Czytanie statystyk nie jest przyjemne dla nikogo na Anfield.
Liverpool jest ósmy w Premier League, 34 punkty za Manchesterami i 18 za Arsenalem, przegrawszy tyle samo meczy ile wygrali w tym sezonie i zdobywszy tylko 43 bramki.
Alan Green, komentator BBC Radio 5 live, widzi w lidze wielki powód do zmartwień. „Sądzę, że Kenny żyje z rzeczy, które zrobił jako jeden z najlepszych zawodników klubu i podczas jego pierwszej trenerskiej kadencji.”
„Jestem w obozie, który uznaje kluczową wartość formy w lidze. Liverpool będzie musiał skreślić ten sezon. Byłoby trudno sprzeciwić się Dalglishowi gdyby wygrał FA Cup, jednak nie zrobił tego. Luka punktowa między Liverpoolem a drużynami z Manchesteru jest nie do przyjęcia.”
Dalglish, wcielenie najlepszych czasów Liverpoolu, został zmuszony do odpowiedzi na pytanie czy sukces w pucharach rekompensuje spadek formy w lidze. Mogłoby tak być gdyby The Reds pokonali The Blues na Wembley. Ten punkt widzenia będzie trudniejszy do obrony z samym Carling Cup w gablocie.
Problemem dla Henry’ego i Toma Wernera będzie fakt, że King Kenny jest kluczową postacią dla liverpoolskiej tożsamości. Jest kimś więcej, niż tylko jednym z najlepszych graczy w historii klubu, jest człowiekiem, który zjednoczył miasto po tragedii na Hillsborough 23 lata temu.
Jednak Liverpool jest innym klubem od tego, w którym Dalglish się zakochał. Nie mogą już konkurować z czołowymi klubami na rynku transferowym, a rany zadane przez reżim Hicksa i Gilleta potrzebują jeszcze czasu, by się zabliźnić.
Liga Mistrzów pozostaje daleką perspektywą w obecnym składzie, ze Stewartem Downingiem, Jordanem Hendersonem i Andym Carrollem zawodzącymi nadzieje pokładane w nich przez menadżera. Nadchodzące lato ma być istotne na Anfield, odpowiedni gracze muszą zostać kupieni, problemy muszą zostać rozwiązane.
Zmartwieniem dla Liverpoolu jest teraz to, że jeśli nie zmienią kierunku, znajdą się w niebezpieczeństwie utknięcia w ciągłej podróży z chwalebnej przeszłości do świetlanej przyszłości. FSG musi się martwić, czy kiedykolwiek osiągną cel.
Dalglish w prowadził jednak stabilność i jedność do drużyny i potrzebne wsparcie.
Henry musi teraz zdecydować, czy Szkot to wciąż człowiek, który odnowi klub, który ucieleśnia.
Ben Smith
Autor: Hansav
Data publikacji: 07.05.2012 (zmod. 02.07.2020)