Zatrzymać króla w grze o tron
Artykuł z cyklu Artykuły
Obserwując ich zmagania z loży prasowej na Wembley, objawiła mi się w końcu straszna prawda. Liverpool gra faktycznie bardzo, bardzo źle. Nic tego nie ukryje, oni są absolutnie słabi i tandetni.
Jest to straszna wiadomość dla mnie, ponieważ stałem w obronie Kenny'ego Dalglisha przez cały sezon, stale przypominając ludziom o Liverpoolu za panowania Roy'a Hodgsona, o czasie który jest potrzebny, by zmienić mentalność zespołu oraz o trudnościach, których doświadczają nowy zawodnicy dołączający do wielkich klubów.
Niemniej jednak, był to prawdziwy moment z cyklu 'drogi pamiętniczku'. W każdej sekcji, na każdej części boiska, Liverpool był beznadziejny. Nawet ich bliski powodzenia powrót do gry w drugiej połowie był rezultatem nie sprytnej taktyki, lecz potokiem podań pt. 'Zdrowaś Mario', które oszołomiły drużynę, która faktycznie przysnęła w pewnym momencie meczu. Dlaczego więc Dalglish zasługuje na drugi sezon?
Gdzieś głęboko, w środku całej tej nieudolności, jest zespół starający się odnaleźć swoją drogę. Utracono pewność siebie, wiara we własne możliwości wyparowała, taktyczna dyscyplina porzuciła swoją strzelbę i uciekła z krzykiem na szczyt wzgórza, ale w ciągu dobrego okresu przygotowawczego można to wszystko naprawić. Trzy rzeczy zmienią się tego lata.
Po pierwsze, Lucas wróci do zespołu. Nigdy reputacja gracza nie wzrosła tak bardzo podczas jego absencji. Brazylijczyk był mocno oczerniany za przesadnie ostrożne podania do boku (zwróćcie uwagę na Jordana Hendersona), ale kiedy zdobył się na odwagę, aby odcisnąć swoje piętno na grze zespołu, w końcu odnalazł przychylność na trybunach. Jay Spearing pracował zawzięcie by wypełnić tę lukę, ale jest zbyt młody i niedoświadczony, żeby zaoferować ten sam rodzaj spokoju i kontroli gry. Lucas uczyni Liverpool lepszym zespołem.
Po drugie, Pepe Reina nie może mieć gorszej kampanii od obecnej. Najjaśniejszy punkt podczas poprzedniego sezonu, mam na myśli jedyne światło, stał się niestety słabo jarzącą się żarówką w nowej erze. Jego występ przeciwko Chelsea był rozpaczliwie słaby, ale wciąż jest on wybitnym bramkarzem. Dłuższa przerwa od regularnego grania w piłkę dobrze mu zrobi i zakładając, że Iker Cassillas i Victor Valdes nie opuszczą lotów w następnych kilku tygodniach, jest to dokładnie tym co go czeka.
Po trzecie i chyba najważniejsze, Daglish powinien zostać z powodów o których wspomniałem na początku. Przestawienie zespołu na granie krótkimi podaniami zajmuje dużo czasu. To trwa miesiące, by gracze mogli zaufać sobie i swoim kolegom z drużyny. Kiedy Liverpool zaskoczy, jak to miało miejsce kilka razy w tym sezonie, ich sposób poruszania się po boisku i postawa była naprawdę imponująca. Kiedy im nie idzie, kiedy zawodnicy są przekonani, że ich partnerzy z drużyny nie potrafiliby złapać poduszki, nie można patrzeć na ich grę. Jordan Henderson w końcu dostosuje się jego do statusu w drużynie i pokaże siłę oraz zasięg swoich podań, czego do tej pory widzieliśmy jedynie przebłyski. Andy Carroll przypomniał wszystkim, że jest całkiem efektywny i skuteczny, gdy ma na to ochotę i naprawdę tego pragnie.
Stewart Downing jest... no cóż... nie, nie jest zbyt dobry. Nie mogę tego zrobić. Nie chcę wyolbrzymiać całej sprawy, ale zaczynam myśleć, że Downing nie jest tylko najgorszym ruchem biznesowym w futbolu, ale najgorszą inwestycją ze wszystkich sportów, we wszystkich jego rodzajach od zarania dziejów. Jego zakup za 20 milionów funtów był w zasadzie najgorszą transakcją od czasu, gdy jeden jaskiniowiec zamienił swój ostry kamień na garstkę błyszcących kamyczków, po czym został natychmiast pobity na śmierć, a wspomniane błyszczące kamienie zostały wyrwane z powrotem z jego zimnych, zesztywniałych palców. Ale poza tym, naprawdę uważam, że dzieje się co raz lepiej.
Nawet z ich nieograniczonymi zasobami, cztery lata zajęło Manchesterowi City osiągnięcie pozycji, która może dać im tytuł mistrzowski. Sugestie mówiące o tym, że Liverpool zamierza rywalizować z nimi w tym roku były śmieszne. Jeśli Dalglish otrzyma czas, jeśli dostanie szansę do budowania na silnych fundamentach, które zostały przyćmione przez nędzną, aktualną formę, nie ma powodów przez które Liverpool nie mógłby w końcu wrócić do Ligi Mistrzów.
Iain Macintosh
Autor: Jig
Data publikacji: 10.05.2012 (zmod. 02.07.2020)