ATA
Atalanta
Europa League
18.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1284

Liverpool tkwi w błędnym kole

Artykuł z cyklu Artykuły


Gwałtowny upadek Liverpoolu da się zmierzyć. Minęło trzy i pół roku od momentu, gdy klub był w pierwszym szeregu europejskich potęg. Teraz natomiast rywalizuje w play-off przeciwko Hearts of Midlothian, a wynik przesądzi o udziale w rozgrywkach na kontynencie w tym sezonie.

25 lutego 2009 Liverpool wypracował sobie miejsce na szczycie rankingów UEFA po wygranej z Realem Madryt 1:0 w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Menedżer Rafael Benitez już wówczas był często oskarżany o faworyzowanie europejskich wojaży kosztem wymagań na krajowym podwórku.

Menedżer Brendan Rodgers może jedynie wzdychać do czasów, kiedy istniał ten "problem". Elita jest prawdopodobnie tak daleko jak nigdy przedtem od 1959 roku, gdy Bill Shankly zaczął przekształcać klub pozostający daleko z tyłu w Division Two w europejskie supermocarstwo.

Przegrana z West Bromwich Albion 3:0 w zeszłą sobotę nie stanowiła dla Rodgersa żadnej wskazówki, bowiem zdaje on sobie sprawę z wyzwań, jakie go czekają. Może za wyjątkiem wyrobienia sobie opinii na temat zawodników, którzy są nieprzygotowani na podjęcie tego zadania.

Upadek Liverpoolu jest tak powszechnie przyjęty, że nawet wpis obrońcy Manchesteru United Rio Ferdinanda w serwisie społecznościowym - tuż po przegranej na The Hawthorns - oznajmujący "Liverpool - nowy menedżer - ta sama historia" mógł spotkać się z niewielką reakcją po czerwonej części Merseyside.

Historia regresu Liverpoolu to kliniczny przykład złego zarządzania. Sprawy zaszły już tak daleko, że pojawiają się pytania wśród kibiców klubu, czy główny udziałowiec Fenway Sports Group (FSG) może dostarczyć trenerowi zasoby niezbędne do zatrzymania krwotoku. - Chciałbym podkreślić, że z całą pewnością posiadamy środki, żeby móc konkurować z każdym w futbolu - powiedział w kwietniu Tom Werner, prezes Liverpoolu.

Aktywność tego lata wskazuje jednak na to, że sytuacja zarysowuje się wręcz przeciwnie. Niewspółmiernie wysoki budżet płacowy Liverpoolu został zredukowany, a 20 milionów funtów, które otrzymał Rodgers na wydatki w całości pochłonęły transfery takich graczy jak: Joe Allen oraz Fabio Borini.

Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że główny udziałowiec Liverpoolu na samym początku zakomunikował, iż FSG nie będzie finansować klubu, preferując - w zgodzie z finansowym fair play - przejście na samowystarczalność.

To natomiast oznacza, że Rodgers nie może wybrać drogi na skróty. Odziedziczył on skład, który nie jest szczególnie przydatny, a ponadto brakuje środków na przebudowę.

Rodgers wziął na siebie odpowiedzialności za wyjście Liverpoolu z błędnego koła, w którym klub obecnie tkwi. Brak Ligi Mistrzów blokuje możliwość zejścia na właściwą ścieżkę i powrotu do wielkich czasów, jednakże tylko status w czołówce tabeli europejskiej piłki pozwoli wygenerować środki niezbędne do ponownej rywalizacji z innymi. W razie braku wskazanych zasobów, Rodgers jest zmuszony ściśle trzymać się poznanych w Swansea City zasad filozofii. W końcu od tych reguł zależy, czy FSG podejmie się ryzyka wsparcia zarówno menedżera, jak i klubu.

- Wiedziałem, że nie dostanę dużo pieniędzy - powiedział niedawno Rodgers. - Aby od razu sprostać konkurencji i natychmiast zaatakować, należałoby wydać wiele milionów. Klub nie postąpi w ten sposób. Należy mieć więc filozofię. Trzeba zdefiniować sposób gry i wygrywania meczów.

To właśnie potrzeba powrotu do pierwszej czwórki w angielskiej Premier League sprawiła, że dzisiejszy mecz uplasował się niżej na liście priorytetów Rodgersa. W jego oczach, a także jego pracodawców, którzy rozstali się z Kennym Dalglishem pomimo sukcesu w pucharze, najważniejsza jest liga. Dobór składu podkreśla to jeszcze bardziej.

Steven Gerrard, Luis Suarez, Glen Johnson i Martin Skrtel zostali wyłączeni z udziału w meczu, gdyż nadrzędne są przygotowania do wizyty Manchesteru City na Anfield w niedzielę. - Muszę chronić niektórych moich zawodników - powiedział Rodgers. - Mamy ogromne spotkanie w weekend.

W roku 2009 ogromne spotkanie dla Liverpoolu zakończyło się zwycięstwem na Bernabeu. The Reds stali się czołową drużyną w Europie. Teraz jest to potyczka z krajowym rywalem, który zajął ich miejsce wśród elity. Potężny Liverpool upadł, a zadaniem Rodgersa jest znaleźć sposób, aby uczynić z niego ponownie siłę.

Tony Barrett



Autor: Damian
Data publikacji: 23.08.2012 (zmod. 02.07.2020)