Obydwaj zasługują na nagrodę
Artykuł z cyklu Artykuły
Luis Suárez ponownie zebrał należne pochwały i wziął futbolówkę do domu po sobotnim festiwalu strzeleckim. Hat-trick zdobyty z Cardiff w szalonym, wygranym przez the Reds 6:3, meczu, był trzecim trypletem Urugwajczyka w jego niesamowitym sezonie. Były piłkarz Ajaksu wyrównał już klubowy rekord Robbiego Fowlera i ma na koncie 28 goli w jednej kampanii Premier League.
Niesamowite jest to, że Suárez wykonał to wszystko, a do końca rozgrywek zostało jeszcze osiem meczów. Poza tym sam napastnik był zawieszony na pięć pierwszych spotkań bieżącej kampanii. Ma on już wynik taki, jakim mógł się poszczycić Fowler rozgrywając 15 meczów więcej. Pomyślmy o tym przez chwilę. Fowler, jeden z najlepszych napastników w historii angielskiej piłki, miał swój najbardziej produktywny sezon w karierze, a Suárez już zmiótł to osiągnięcie. To coś niesamowitego, ale jeszcze bardziej imponuje fakt, że Urugwajczyk przewodzi też w klasyfikacji asystentów.
Wielu fanów Liverpoolu uważa, że Suárez powinien dostać nagrodę dla gracza roku za zeszły sezon, ale jego reputacja pośród kolegów po fachu przekreśliła wszelkie szanse. Nawet jego nazwisko zostało wygwizdane przy wyczytaniu na uroczystej kolacji. Dziennikarze też nie głosowali na Urugwajczyka. Ostatecznie, w dużej mierze przez ugryzienie Ivanovicia, oddane zostały na niego dwa głosy. Suárez, czysto piłkarsko, powinien otrzymać tę nagrodę, ale z drugiej strony Gareth Bale zasługiwał na nią równie mocno.
Ten rok to zupełnie inna bajka. Bale opuścił kraj, a Suárez gra na jeszcze wyższym poziomie i, co chyba ważniejsze, zachowuje się znacznie lepiej. Jest milszy dla swoich przeciwników. Często zamienia z obrońcami zespołów przeciwnych kilka słów w trakcie przerw w grze(możliwe, że przeprasza ich za zakładane siatki), albo pomaga im wstać, gdy ci leżą na ziemi. Wcześniej nawet by na nich nie spojrzał, albo zrobiłby coś bardzo głupiego. Pamiętam jak w Lidze Europy w zeszłym sezonie postanowił użyć jednego z oponentów jako deski surfingowej przed the Kop.
Chodzi mi o to, że w tym sezonie Suárez to jeden z najlepszych zawodników na świecie i jest jedynym słusznym wyborem, jeśli chodzi o nagrodę dla najlepszego piłkarza roku w Anglii. Próby José Mourinho, żeby przyciągnąć uwagę w tej kwestii do Edena Hazarda nie są nawet śmieszne. Nie ma innego kandydata, to wyścig jednego konia.
Jeśli wykluczy się z grona kandydatów Urugwajczyka, to mamy fundament pod interesującą dyskusję. Hazard gra dla Chelsea fantastycznie, tak samo John Terry. Yaya Touré w City zalicza niesłychanie dobry sezon, a Agüero, gdyby nie był kontuzjowany, konkurował by z Suárezem o złotego buta. Wszyscy z tej grupy byli wymieniani jako potencjalni rywale dla byłego kapitana Ajaksu, ale jest jeden zawodnik, o którym się w tej kwestii nie wspomina, a powinno. Tym zawodnikiem jest Daniel Sturridge.
Temat Sturridge'a nie jest poruszany tak często, jak być powinien. Prawdopodobnie dlatego, że Suárez gra tak genialnie. Można powiedzieć, że Urugwajczyk to Batman, a Anglik odgrywa rolę Robina, ale to byłoby nieuczciwe. Kupiony z Chelsea gracz daje drużynie bardzo dużo. On nie jest pomocnikiem Suáreza. Sam grał na poziomie bohatera. Bardziej można o nim mówić, jako o Spidermanie niż o Robinie, ale wydaje się, że nie ma go na radarach przy wyborze najlepszego zawodnika w kraju. Nie jest on w cieniu Suáreza, ale gdyby grał w innym zespole na takim samym poziomie, to na pewno poświęcano by mu więcej uwagi.
Hazard na przykład był świetny, ale w jego zespole nie było nikogo, kto by dotrzymywał mu kroku. Jest niekwestionowanym liderem Chelsea. Gdyby Fernando Torres miał sezon porównywalny z którymś z dwójki SAS(nie śmiejcie się), to czy Belg byłby w centrum zainteresowania? Nie chcę nic umniejszać, to świetny piłkarz, który w tym sezonie gra bardzo dobrze, ale czy wywiera większy wpływ na mecze niż Sturridge? Spójrzmy. Strzelił pięć goli mniej, a jest etatowym wykonawcą karnych i zaliczył tyle samo asyst. Grał też w dziewięciu meczach więcej. Niech to więc służy jako swego rodzaju "Nie ma mowy, panie José".
Może się mylę, ale uważam, że przez poziom prezentowany przez Suáreza wielu ludzi nie widzi tego, jak dobry był dla nas Sturridge. W Anglii grał ostatnio nawet na skrzydle, a mimo to strzelał bramki. To bardzo dobry piłkarz, więc na pewno poradzi sobie na flance, ale to marnowanie talentu. Roy Hodgson powinien zrobić z niego główny punkt ofensywy, a nie ustawiać go po bokach Danny'ego Welbecka albo Wayne'a Rooneya.
Sturridge nie jest tylko od zdobywania bramek. To dobry zawodnik, który, tak jak Suárez, może robić bardzo wiele. Obydwaj dają zespołowi więcej niż tylko gole(ale ich dają najwięcej), dlatego są nie do zatrzymania w tej kampanii. Jak wcześniej wspomniałem, Suárez przewodzi w klasyfikacji strzelców i asystentów ligi, a Sturridge jest drugi, jeśli chodzi o liczbę bramek(19 w 22 występach) i, możliwe zaskoczenie, jest siódmym asystentem. Decydujące podanie zaliczył siedem razy. Byłby najpewniej znacznie wyżej, gdyby nie długa kontuzja, podczas której przyszły dotkliwe porażki z City i Chelsea.
Duet z Liverpoolu najpewniej skończy na pierwszych dwóch miejscach w klasyfikacji strzelców(coś takiego nie miało miejsca nigdy wcześniej w Premier League i nie jestem pewien, czy kiedykolwiek wcześniej), a ja uważam, że tak samo powinno zostać rozwiązanie przy wyborze najlepszego piłkarza roku w Anglii.
David Usher
Autor: PhillieO
Data publikacji: 24.03.2014 (zmod. 02.07.2020)