Odejście Gerrarda – komentarz
Artykuł z cyklu Artykuły
Przygoda Stevena Gerrarda w Liverpoolu ma się zakończyć – kapitan ma zamknąć ten rozdział swojej kariery. Nawet po wszystkim, co Stevie dał Liverpoolowi – gole w finale pucharu, Stambuł i 16 lat bezgranicznego oddania – niektórzy kibice zastanawiać się będą, czy w następnym sezonie piłkarz nie mógłby zaoferować drużynie jeszcze więcej.
Właśnie w taki sposób Gerrard, który ma dzisiaj ogłosić, że opuści Anfield pod koniec sezonu, chciałby zakończyć swoją karierę w Liverpoolu. Nigdy nie chciał „nadużywać gościnności” liverpoolskiego klubu – jakkolwiek głupio by to nie brzmiało – a przenosząc się latem gdzie indziej, pomocnik zapewni sobie, że na pewno się to nie stanie.
Kiedy Liverpool zbliżył się do wygrania Premier League w poprzednim sezonie, rozgorzała debata o tym, czy zespół byłby w stanie wylądować na pierwszym miejscu, gdyby w klubie w dalszym ciągu pozostawał Jamie Carragher. Carragher przeszedł na emeryturę jeden sezon wcześniej i nawet jeżeli wszelkie dyskusje miały wydźwięk czysto akademicki, udowodniły one, że kibice Liverpoolu w dalszym ciągu darzyli go takim zaufaniem, iż wierzyli, że mógłby zmienić końcowy rezultat batalii o mistrzostwo.
Gerrard opuści klub pod koniec sezonu – najprawdopodobniej przejdzie do MLS w Stanach Zjednoczonych. Jego reputacja pozostanie nieskazitelna. Kapitan odejdzie z klubu na własnych warunkach, w dalszym ciągu będąc w stanie mieć wkład w grę zespołu. Nie pozwoli na to, by jego kariera się wypaliła.
Bycie rezerwowym, choćby nawet w swoim ukochanym klubie, nie stanowi dla Gerrarda żadnej przyjemności. W tym sezonie zaczęły się jednak pojawiać znaki świadczące o tym, że Brendan Rodgers będzie sadzał go na ławce coraz częściej w kolejnej fazie rozgrywek.
Decyzja Gerrarda nie była jednak podyktowana wyłącznie tym, lecz również chęcią zasmakowania innego stylu życia, pozwalającego na większą swobodę, możliwość wyjścia na kawę na miasto bez bycia obskakiwanym przez ludzi. Chodzi o życie, w którym zatrzymując się na światłach samochodem, Steven nie będzie obrzucany inwektywami ze strony kibiców zwaśnionej drużyny, ani nie znajdzie się pod gradem pytań nadgorliwego fana, który traktuje Gerrarda jako wyrocznię wypowiadającą się w imieniu całego klubu.
Ostatnie pięć miesięcy czasu spędzone na Anfield powinno być uczczeniem tego, co Gerrard osiągnął w ciągu swoich dotychczasowych 695 występów. Okres ten powinien być celebrowany przez kibiców, tak by sprawić, że z ust kapitana nie zniknie uśmiech wywołany świadomością wszystkiego, czego dokonał grając w czerwonej koszulce.
Pierwszym czynem Gerrarda w Liverpoolu, jeszcze jako ośmiolatka z głową pełną marzeń, było uściśnięcie rąk trenerom Steve’owi Heighway’owi, Dave’owi Shannonowi i Hugh McAuleyowi.
Dzisiaj Steven przygotowuje się do rozstania. Rozpoczęło się długie pożegnanie.
Paul Joyce
Autor: Konop
Data publikacji: 02.01.2015 (zmod. 02.07.2020)