Rodgers pokazuje, kto rządzi
Artykuł z cyklu Artykuły
Przed oczyszczającą wygraną 1:0 nad Stoke City w niedzielę Brendan Rodgers został zapytany, czy nadal sprawuje całkowitą władzę w klubie, który prowadzi, pomimo presji, pod jaką się znalazł. Odpowiedź była twierdząca, aczkolwiek dopiero gdy szkoleniowiec the Reds ogłosił swój pierwszy skład w tym sezonie, jego słowa zabrzmiały dobitnie.
Po lecie, w którym Rodgers musiał przetrwać surową procedurę weryfikującą dokonania w sezonie, staje się jasne, że menedżer klubu bynajmniej nie ma podciętych skrzydeł przez właścicieli Liverpoolu, Fenway Sports Group (FSG), lecz czuje się wystarczająco upoważniony do wykonywania swoich obowiązków po swojemu, bez kompromisów. Zespół, który wybiegł w niedzielę na murawę Britannia Stadium zasygnalizował to zdecydowane podejście. Pokazał także, że – niezależnie od końcowego rezultatu – Rodgers będzie działać na własnych warunkach.
Nathaniel Clyne, Dejan Lovren, James Milner, Adam Lallana i Christian Benteke – piłkarze, których Rodgers najpierw namierzył, a potem przekonał swoich pracodawców do ich kupna – wybiegli w podstawowym składzie, zaś tacy gracze jak Mamadou Sakho, Lazar Marković, Alberto Moreno, czy Divock Origi, którzy trafili do klubu za pośrednictwem komitetu ustanowionego przez FSG, zostali pominięci. Tymi posunięciami Rodgers rozwiał wszelkie pozostałe wątpliwości co do jego autorytetu. To jest jego zespół i jego warunki.
Zwycięstwo dostarczyło trenerowi the Reds wczesny dowód na poparcie jego racji, nawet jeśli zostało osiągnięte dzięki znakomitej bramce Philippe Coutinho, który jest najbardziej udanym transferem komitetu Liverpoolu. Bez względu na to, jak bardzo zdeterminowany jest Rodgers, aby stać się kowalem własnego losu, menedżer klubu nie zignoruje takiego talentu jak Coutinho czy Roberto Firmino tylko po to, by udowodnić swoją rację.
To, co się dzieje na Anfield nie jest walką o władzę, lecz ulepszeniem modus operandi klubu. Liverpool stara się wyeliminować wiele szarych obszarów, które przyćmiły wszystko, począwszy od selekcji drużyny, aż po ocenę wydajności, w zeszłym sezonie; kampanii, która zakończyła się tym, że ani menedżer, ani członkowie komitetu nie byli zadowoleni ze sposobu, w jaki skomplikowana strategia transferowa została wdrożona.
Co prawda klub nie sprowadzał zawodników wbrew woli menedżera, jednak były przypadki, że Rodgers musiał zaakceptować wewnętrzną politykę, wedle której szkoleniowiec the Reds nie zawsze mógł osiągnąć swój pierwszy cel. Z drugiej strony w klubie panowało poczucie, ze Rodgers mógł lepiej dysponować nowymi zawodnikami.
Po otrzymaniu zgody na dokonanie zmian w obrębie swojego sztabu, selekcja zawodników w wykonaniu Rodgersa na wyjazdowy mecz ze Stoke była jedną z najbardziej znaczących w trakcie jego kadencji. Dla tych, którzy zostali pominięci – chodzi tu zwłaszcza o Sakho, Moreno i Lucasa – decyzja menedżera stworzyła niepewność. Trzy tygodnie przed zakończeniem okna transferowego cała trójka dowiedziała się, że nie odgrywa pierwszoplanowej roli. Ich reakcja rozstrzygnie to, czy zostaną, czy odejdą.
Co prawda Rodgers mógł przytoczyć argument, że Sakho w zeszłym tygodniu został ojcem, aby wyjaśnić jego nieobecność, jednak francuski obrońca zgłosił swoją gotowość i pojechał z drużyną Liverpoolu na niedzielne spotkanie.
Biorąc pod uwagę, że Jordan Henderson został wybrany na ćwierćfinałowy mecz Pucharu Anglii z Blackburn Rovers w kwietniu mimo nieprzespanej nocy po tym, jak pojawił się na narodzinach swojego drugiego dziecka, sugestia, jakoby Sakho nie zagrał, gdyż został oszczędzony z powodów okolicznościowych, nie zaś dlatego, że został pominięty na rzecz Lovrena, zaczyna tracić na ostrości w świetle weryfikacji.
Dla Lucasa, który nie pojechał do Stoke, wiadomość jest jasna – jego czas w Liverpoolu prawie dobiegł końca. Pogorszenie relacji między pomocnikiem a menedżerem klubu oraz ustawienie taktyczne zespołu przez Rodgersa sprawia, że Brazylijczyk nie ma przyszłości na Anfield, bez względu na to, że z obecnej kadry to on ma najdłuższy staż w klubie. Moreno będzie miał świadomość, że wyznaczenie na lewą obronę Joego Gomeza, 18-latka, który nominalnie gra na środku defensywy, to znikomy akt poparcia talentu Hiszpana.
Każdy członek składu Liverpoolu – czy to poszkodowany z powodu pominięcia, czy to czujący ulgę ze względu na selekcję – będzie podzielać jedno wspólne przekonanie. Rodgers nie tylko dyktuje warunki, ale przede wszystkim robi to, mając większą siłę i odświeżone przeświadczenie co do tego, jak zamierza pokierować drużynę.
Tony Barrett
Autor: Damian
Data publikacji: 11.08.2015 (zmod. 02.07.2020)