Liverpool jest kandydatem do tytułu
Artykuł z cyklu Artykuły
Coutinho wszedł na wyższy poziom
Odpływ klasowych zawodników z Liverpoolu zaczynał stawać się tradycją. Od Xabiego Alonso przez Javiera Mascherano, Fernando Torresa, Jamiego Carraghera, Luisa Suáreza i Stevena Gerrarda, na Raheemie Sterlingu kończąc. Pożegnań było więcej niż w Tańcu z Gwiazdami. W letnim okienku transferowym kibice the Reds obawiali się, że następny w kolejce będzie Philippe Coutinho. Wydawało się, że kariera Brazylijczyka jest od dawna zaplanowana, a Anfield jest tylko przystankiem na jego drodze do Barcelony.
Na szczęście żaden z klubów nie był gotowy wyłożyć na maestro Liverpoolu 50 milionów funtów. Dobra forma Coutinho powoduje, że Liverpool jest najefektowniej grającą drużyną w Premier League. Kwartet Brazylijczyka z Roberto Firmino, Sadio Mané i Adamem Lallaną sprawia, że jest to najefektywniejsza drużyna Liverpoolu od czasu duetu Suárez-Sturridge.
- Tylko spójrzcie na nasz skład. Mamy dynamicznych, uzdolnionych technicznie, mądrych i szybkich zawodników - skomentował sytuację kadrową klubu Adam Lallana.
Coutinho zdobył w tym sezonie już cztery gole i stabilizacja jego formy pozwoliła mu wejść na wyższy poziom i zwiększyć potencjał Liverpoolu.
Opinie o słabości obrony są przesadzone
Mourinho ironicznie określił jako atak jako “cud świata”, ale trzeba skupić się na gafach jakie popełniają przy bronieniu stałych fragmentów gry - ten aspekt stawia pod znakiem zapytania długoterminowe aspiracje do miana kandydatów do tytułu.
Jürgen Klopp ma w zwyczaju odwracanie się plecami do gry w momencie, gdy jego drużyna wykonuje rzut karny. Inaczej jest jednak w przypadku kibiców; ci chcą robić to samo za każdym razem, gdy rywale otrzymują rzut rożny. Drużyna WBA uwierzyła w zdobycie punktów na Anfield po wykorzystaniu jednego z nich. Klopp jednak nie zgadza się ze stanowczą krytyką pod adresem swoich obrońców.
- Słyszałem to już parę razy i tracę szacunek do ludzi powielających tę opinię. Nie mamy problemu z obroną. Jeśli ktoś powie że mamy kłopoty z bronieniem stałych fragmentów z pewnością tego nie zanegują. Chyba 70 lub 80 procent bramek tracimy właśnie w ten sposób. Każda z tych sytuacji jest jednak bardzo odmienna i z United wyglądało to dobrze, ale (z West Brom) to było trudne.
Protest Kloppa wobec krytyki ma nieco sensu, a mimo iż braki przy bronieniu stałych fragmentów dalej będą powodem do obaw, jak do tej pory nie powstrzymały Liverpoolu przed wygrywaniem spotkań.
Anfield znów dorasta do swojej reputacji
Przez ostatnie dwa sezony forma Liverpoolu w meczach u siebie była fatalna. Przed tym sezonem wygrali zaledwie 18 z 38 spotkań ligowych przed the Kop. Anfield stało się zamkiem z kart. Pod koniec zeszłego sezonu zaczęło się to zmieniać, a wspierani dodatkowymi ośmioma tysiącami miejsc na stadionie Czerwoni zaczęli wykorzystywać przewagę własnego boiska.
W ostatnich 12 meczach na Anfield w Premier League wygrali siedem razy - w tym sezonie trzy na cztery spotkania. Najważniejsze jest jednak to, że goście na Anfield wyglądali na niezdolnych do przeniesienia gry na połowę Liverpoolu, a co dopiero do zwycięstwa. Przez to dochodzi do sytuacji, w której Loris Karius będzie musiał zabierać na boisko ciekawą książkę by zająć się czymś między kolejnymi kornerami (najlepiej jakąś instrukcję dotyczącą łapania piłek przy rzutach rożnych).
Pierwszy raz od lat Liverpool wykonał dobre transfery
Pamiętacie czasy, w których każda pomeczowa analiza skupiała się na skautach Liverpoolu? Raczej nie rozmawiamy o tego typu osobach pracujących za kulisami przy udanych zakupach. Zysk z letniego okienka transferowego wywołał lekką konsternację. Być może ludzie zafascynowani wydatkami wolą transfer Johna Stonesa za 48 milionów funtów od sprowadzenia Joëla Matipa za darmo. Masowo usuwane są także tweety ludzi niezadowolonych z wynoszącej 32 miliony funtów sumy odstępnego za Mané, który z meczu na mecz udowadnia, że był to świetny transfer.
Matip może okazać się najlepszym darmowym transferem Liverpoolu od czasu Gary’ego McAllistera. Już zdołał potwierdzić swoje umiejętności w pojedynkach z Diego Costą i Zlatanem Ibrahimoviciem, nie pomylił się także przy presji West Brom z końcówki spotkania.
- W Niemczech jest mało drużyn (które grają jak West Brom), ale w zeszłym sezonie było kilka ekip grających dokładnie tak samo - długimi, wysokimi piłkami. To wymaga innego stylu gry, ale musimy szanować ich pomysł na grę.
Nie ma zdecydowanego faworyta do tytułu
Manchester City wciąż wygląda najmocniej, pomimo odrobiny niezrozumiałej krytyki stylu Pepa Guardioli. Żaden z ich rywali nie angażuje się w podważanie metod Guardioli. Klopp uważa, ze City oraz Spurs - z którymi Liverpool gra we wtorek w Pucharze Ligi - mają jakość pozwalającą walczyć o tytuł. Manchester United i Chelsea wciąż nie wyglądają na ustabilizowane drużyny, a techniczne umiejętności graczy Arsenalu zbyt często są przyćmiewane rezultatami takimi jak sobotni remis z Middlesbrough. Wygląda na to, że wyścig jest otwarty dla wielu drużyn.
Często mówi się, że kierunek, w jakim zmierza sezon, zaczyna krystalizować się po dziesięciu kolejkach. Liverpool grał już z czterema drużynami z czołowej siódemki. Mourinho może sobie mówić, że szum wokół Liverpoolu to wymysł mediów. Jednak w prognozach odnośnie walki o tytuł mistrza Premier League regularnie wymienia się drużynę Kloppa, a to znaczy o wiele więcej.
Chris Bascombe
Autor: TPK
Data publikacji: 24.10.2016 (zmod. 02.07.2020)