SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1674

Jak ważny jest element zaskoczenia

Artykuł z cyklu Artykuły


Liverpool we wczorajszym spotkaniu rozbił Everton w derbach Merseyside 5:2 przedłużając swoją serię bez porażki w Premier League. Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia patrząc na wyjściową jedenastkę the Reds. Czy rotacja okaże się główną bronią Kloppa w nadchodzących tygodniach?

Całkiem nieźle jak na drugi garnitur.

Jürgen Klopp postanowił zaryzykować i ryzyko się opłaciło, bowiem zgarnął główną nagrodę. Z pewnością wieczór, w którym ekipa the Reds rozbiła swojego sąsiada w drodze po tytuł mistrzowski zostanie zapamiętany przez wielu sympatyków na bardzo długo. Czy można było w lepszym stylu ustanowić najdłuższą ligową serię w 127-letniej historii klubu? Obecnie Liverpool przyklepał 32. spotkanie bez porażki pakując pięć goli Evertonowi pierwszy raz od 1982 roku. Klopp poprowadził swoich podopiecznych do setnego zwycięstwa szybciej niż którykolwiek z jego poprzedników, dokonał tej sztuki w 159 meczach - to osiem mniej niż Kenny Dalglish, który aż do wczoraj mógł się szczycić tym osiągnięciem. Oba zespoły zagrały ze sobą po raz 20, co oznacza, że derby Merseyside są najczęściej rozgrywanymi derbami w Anglii. Tą magiczną liczbę z pewnością lepiej zapamięta czerwona część miasta powiększając swoją przewagę nad rywalem do 29 punktów po zaledwie 15 spotkaniach w Premier League.

Ten mecz był jednak dla the Reds czymś więcej niż upokorzeniem Evertonu i utrzymaniem przewagi nad drugim Leicester, był to wieczór, który pokazał nastawienie zespołu do być może najważniejszego momentu w sezonie rozbijając pierwszego rywala z dziewięciu, z którymi Liverpool będzie musiał stoczyć bój w ciągu kolejnych 25 dni. Klopp pokazał jak bardzo ważna jest głębia składu, zaufał zawodnikom, którzy w tym sezonie pojawiają się na boisku raczej w roli zmienników. Błąd? Nic bardziej mylnego, dług zaufania został spłacony, a pokładane w zespole nadzieje okazały się trafne. The Reds rozpoczęli spotkanie z sześcioma zmianami względem rozegranego finału Ligi Mistrzów z Tottenhamem w zeszłym sezonie. Alisson został zawieszony, Fabinho i Matip leczą urazy, a Jordan Henderson, Mohamed Salah i Roberto Firmino dostali od trenera trochę odpoczynku rozpoczynając na ławce. Gdyby we wczorajszych derbach Liverpool nie zdobył trzech punktów - Klopp z pewnością zostałby posądzony o lekkomyślność i narażanie klubu na stratę punktów w wyniku przekombinowania. Zamiast tego wyglądał jak geniusz, który postawił na Divocka Origiego i Xherdana Shaqiriego którzy wraz z Sadio Mané dali popis niesamowitych umiejętności. Rok po tym jak Origi zdobył w kuriozalnych okolicznościach zwycięską bramkę w 96. minucie, przedłużył swój imponujący rekord przeciwko Evertonowi. Shaqiri, którego nie oglądaliśmy na boisku od czasu półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie w maju - wywarł równie wielki wpływ na wygraną.

- Musimy wykorzystać głębię składu, jest to niezbędne zwłaszcza w tej części sezonu - wyznał Robertson dla The Athletic. Tworzymy tak dobry zespół, że niezależnie od tego, kto znajduje się na boisku - wierzymy w wygraną. Wszyscy zyskujemy na naszej współpracy, nieustannie się nakręcamy i chcemy jeszcze więcej. To było niesamowite starcie, jestem więcej niż pewny, że w kolejnych spotkaniach zobaczymy jeszcze więcej rotacji. Z Evertonem udowodniliśmy, że mamy wielu utalentowanych piłkarzy.

Klopp wywołał duże poruszenie dokonując pięciu zmian przechodząc na ustawienie 4-2-3-1. Adam Lallana pokazał się z niezłej strony, podczas gdy był to jego dopiero drugi start w Premier League od marca. James Milner pokazał jak wielką różnicę na boisku robi waleczność, ale to decyzja Kloppa o zmodyfikowaniu ofensywnego trio wprowadziła mnóstwo dynamiki w poczynania the Reds. Salah i Firmino którzy usiedli na ławce w tym sezonie nie pokazali jeszcze w pełni swoich umiejętności, co potwierdzają również statystyki. W sezonie 2017/2018 Mo trafiał do siatki średnio co 91 minut, w zeszłym sezonie średnia ta wzrosła do 148 minut, a w bieżącym wynosi tylko 169. Był zamieszany w sytuacje bramkowe co 70 minut w 17/18, w kolejnym sezonie co 109 minut, aktualnie utrzymując średnią na poziomie 113.

Jeżeli chodzi o Roberto Firmino, strzelał gola w lidze co 185 minut w latach 2017/2018, ale liczba ta wzrosła do 218 minut w kolejnym roku, natomiast obecnie jego wynik to 296 minut. Biorąc pod uwagę te same lata, miał udział przy sytuacjach bramkowych kolejno co 126, 145 i 148 minut. Niewątpliwie dużą rolę odgrywa zmęczenie, obaj grali na Mistrzostwach Świata w 2018 roku, później Mo brał udział w Pucharze Narodów Afryki, a Bobby w Copa America, więc wychodzi na to, że zeszłego lata nie mieli ani chwili odpoczynku od dwóch i pół roku. Salahowi z pewnością nie pomaga również nawracający się uraz kostki odkąd zaatakował go zawodnik Leicester City, Hamza Choudhury. Obecnie ma na swoim koncie sześć trafień w Premier League, z czego dwa zdobył po rzutach karnych. Po dwóch sezonach w Liverpoolu opuścił tylko dwa mecze ligowe, w tym roku wygląda to nieco inaczej. Egipcjanin opuścił już 3 spotkania i został zmieniony przez końcem meczu w siedmiu z nich. Dwa lata po zdobyciu pięknej bramki z Evertonem, która zapewniła mu nagrodę Puskasa, Mo jest jednym z najczęściej rotowanych zawodników w klubie. Czy w kolejnym starciu ligowym znów nie ujrzymy Egipcjanina? Origi i Xherdan wczorajszym występem dali Kloppowi do myślenia.

Jak bardzo kibice Evertonu muszą mieć dość widoku Divocka Origiego? W kwietniu 2016 roku Funes Mori został wysłany do szatni po tym jak w bestialski sposób zaatakował Belga czym spowodował poważne uszkodzenie więzadła kostki wstrzymując rozwój jego kariery. Origi jednak się nie poddał i teraz w każdym kolejnym spotkaniu muszą za to płacić. Były zawodnik Lille z pewnością dołożył kolejnych zmartwień Marco Silvie najpierw wykorzystując świetne podanie Sadio, następnie robiąc to samo z pięknym podaniem od Dejana Lovrena. Przyjęcie piłki posłanej przez Chorwata było nieskazitelne a wykończenie klasy światowej przenosząc piłkę nad bezradnym Jordanem Pickfordem. Jego imię rozbrzmiewało na trybunach, a kibice postanowili nagrodzić go owacją na stojąco, gdy zastępował go Roberto Firmino.

Robertson kontynuował:- Div był genialny, wprowadził do naszego zespołu dodatkową jakość. Wszyscy wiemy do czego jest zdolny Roberto Firmino, ale czasami nawet on potrzebuje odpoczynku. Trener z pewnością to uwzględnił i postanowił dać Divockowi szansę, myślę że zaskoczyliśmy tym ruchem Everton. Byli przygotowani na powrót Firmino na pozycję typowej dziesiątki, ale na pewno nie wiedzieli jak mają sobie poradzić z nacierającym Divockiem. Chodzi o element zaskoczenia, myślę, że tym właśnie to było. Wykazał się ogromnym spokojem przy obu bramkach, jest wielkim piłkarzem.

Wkład Xherdana był równie zaskakujący jeżeli zdamy sobie sprawę, że zagrał w tym sezonie przed tym spotkaniem tylko 11 minut z powodu kłopotliwej kontuzji łydek. Reprezentant Szwajcarii po takiej przerwie nie miał prawa wyglądać tak sprawnie i agresywnie, a jednak sprawiał zawodnikom gości wiele problemów na prawej flance. Bramka na 2:1 była jego pierwszą bramką od grudnia ubiegłego roku. Nie ma wątpliwości, że jeżeli pozostanie sprawny i w takiej dyspozycji to przyniesie wszystkim sympatykom wiele radości w nadchodzącym czasie.

- Trenujemy na dużej intensywności, co pomogło mu pokazać swoje umiejętności. - skomentował Andy. Dla Shaqa rozegranie 90 minut po tak frustrującym początku sezonu niewątpliwie było świetnym uczuciem. Ma w sobie dużo jakości, zrobił duży krok naprzód. Nie możemy bać się tego powiedzieć - to zasługa środowiska pracy jakie stworzył Klopp wraz ze współpracownikami. Nie ma nic przyjemniejszego niż trening w Melwood, uwielbiamy tu przychodzić, dlatego nikt nie ma problemów z polubieniem tego miejsca. Czasami częściej przebywamy w Melwood niż we własnych domach, ale to jak wyjście z jednego domu do drugiego.

Kiedy Salah i Firmino znajdują się pod formą, nikogo nie powinno dziwić, że Klopp postawił na Sadio Mané, który jest w życiowej formie. Jeżeli zdobywca Złotej Piłki, Messi oddaje swój głos na Senegalczyka to rzeczywiście musi być coś na rzeczy. Podobnie jak Egipcjanin i Brazylijczyk, Sadio nie miał dłuższej przerwy od lata 2017 roku, ale zamiast zmęczenia wydaje się, że staje się coraz lepszy. Zapytany o taką ilość rozegranych meczów Senegalczyk odparł: - Zmęczenie jest w twojej głowie. Przyczyniając się do zdobycia bramki w sezonie 2017/2018 roku co 221 minut, z sezonu na sezon wykręca lepsze liczby. W latach 2018/2019 był zamieszany w zdobywane gole co 140 minut, aktualnie utrzymując średnią na poziomie 130. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko bramki to od sezonu 2017/2018 do bieżącego średnia wynosi kolejno 45, 69 i 41 minut. Batalia Sadio Mané z Djibrilem Sidibe była tak nierówna, że wypożyczony zawodnik Monaco został zdjęty z boiska po zaledwie 35 minutach.

Po wykreowaniu szans strzeleckich, które ostatecznie zakończyły się bramkami, Sadio zdobył czwarte trafienie dla the Reds w tym spotkaniu wykorzystując świetnie wyprowadzony atak wraz z Alexandrem-Arnoldem. Jeżeli mielibyśmy się doszukiwać słabych stron w tym meczu, to należy zwrócić uwagę na brak zachowania czystego konta, na które Liverpool czeka od września. Do momentu, kiedy siła ofensywna będzie zapewniać bramki to nie będzie to problemem i nie powinniśmy być świadkami straty punktów. Gdyby Senegalczyk nie zmarnował dwóch dogodnych szans zwycięstwo byłoby jeszcze bardziej okazałe. Po zakończonych derbach był czas na świętowanie, kibice the Reds najpierw wypomnieli gościom strefę spadkową następnie radując się z pierwszego miejsca w lidze.

Jak to jest brać udział w najlepszej serii klubu w historii? Robertson wyznaje, że jest to niesamowite biorąc pod uwagę fakt, że w lidze znajduje się tak wiele świetnych zespołów.

- Staramy się stworzyć własną historię w klubie z tak bogatą już przeszłością. Niewątpliwie chciałbym, aby te 32 spotkania bez porażki przełożyły się na jeden sezon, to by oznaczało, że zostalibyśmy mistrzami! Chodzi nam o zdobywanie trofeów, a nie o rekordy, chociaż muszę przyznać, że to kolejny krok w kierunku, do którego zmierzamy.

Należy przyznać, że zabrzmiało to groźnie dla potencjalnych rywali the Reds.

James Pearce



Autor: Juluz
Data publikacji: 06.12.2019 (zmod. 02.07.2020)