LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1236

Moneybags, not us! Not yet, anyway

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Niemal 40 milionów funtów wydanych na nowych zawodników tego lata i ponad 50 milionów w styczniu tego roku. Po latach posuchy Liverpool w rękach nowych właścicieli staje się potęga transferową. Czy nie istnieje jednak ryzyko, że klub będzie lżony przez innych jako zarozumiały i cyniczny moneybag, jak ma to miejsce z Chelsea i Manchester City? Prawdopodobnie nie, powodów ku temu jest kilka.

W przypadku Chelsea, do momentu przejęcia klubu przez multimilionera Romana Abramowicza, trudno przywołać większe sukcesy. Klub wygrał mistrzostwo Anglii tylko raz – w sezonie 1954/1955, nigdy nie zdobył Pucharu Europy ani UEFA Cup (obecnie Liga Europejska), dwukrotnie zdobył Puchar Zdobywców Pucharów (obecnie rozgrywki już nie istnieją) w sezonach 1970/1971 i 1997/1998, a przy trzech okazjach zdobył najstarsze piłkarskie trofeum – Puchar Anglii – 1969/1970, 1996/1997 oraz 1999/2000. Nowy właściciel już w pierwszym sezonie „zakupił” zawodników za ponad 100 milionów funtów. Przez kolejne, kwota ta rosła w szybkim tempie. Mimo że przed przejęciem Chelsea była klubem góry tabeli, to nagłe przeistoczenie jej w potęgę na skalę europejską nie podobało się wielu kibicom, których kluby musiały konkurować na zdrowych ekonomicznych zasadach, gdzie wpływy równoważą wydatki.

Nieco bardziej utytułowany przed przejęciem przez Abu Dhabi United Group był Manchester City. Citizens mogli się pochwalić dwoma tytułami mistrza Anglii – sezony 1936/1937 oraz 1967/1968, Puchar Zdobywców Pucharów wygrali w sezonie 1969/1970, a Puchar Anglii unosili do góry czterokrotnie – w latach 1903, 1934, 1956 i 1969. Od wpompowania niebotycznych pieniędzy przez szejków z Abu Dhabi, City co prawda zdobyło „jedynie” Puchar Anglii w sezonie 2010/2011, jednak obecnie jest wśród elity klubów piłkarskich, z dużymi szansami na najważniejsze tytuły. Równie wielką rzeszę kibiców, co przemiana Chelsea, razi w oczy też kupiony za pieniądze sukces niedawnego średniaka z Manchesteru.

Fenway Sports Group, które jest obecnym właścicielem Liverpool FC, również inwestuje gigantyczne środki pieniężne w transfery, które mają zapewnić klubowi sukces na boisku. W odróżnieniu od Chelsea, czy Man City, w Liverpoolu sukcesy boiskowe nie są jednak echem dawnej przeszłości. Klub jeszcze trzy miesiące temu był najbardziej utytułowaną drużyną w historii angielskiej piłki. Jest najbardziej utytułowaną w Europie drużyną z „Wysp”, a przez ostatnie 20 lat, mimo braku sukcesu w lidze, niemal w każdym sezonie LFC wymieniane było jako jeden z kandydatów do tytułu.

Poza sportowymi różnicami, również i dotychczasowe transfery FSG są nieco inne od tych z Chelsea i City. LFC stroni od wydawania pieniędzy na gigantyczne gwiazdy jak Robinho, czy Szewczenko, podejmując ryzyko wydawania dużych kwot na zawodników, o nie do końca sprawdzonej marce, lecz rokujących dalszy rozwój. Ponadto zadbano też o income – ze sprzedaży tego lata zebrano niemal 20 milionów, a zimą – 50 milionów funtów.

Mimo to, zauważalny w najbliższych tygodniach będzie trend, jak w przypadku Chelsea i City tuż po przejęciu – drastycznie wzrośnie liczba kibiców. Nagle okaże się, że miliony osób od dziecka kibicowało Liverpoolowi, ale dotychczas o tym nie mówili, bo... jakoś tak wyszło. Każdy kibic mile widziany, również taki sezonowy, wszak wakacyjna miłość potrafi przerodzić się w poważne i głębokie uczucie.

Liverpool ma jednak tę przewagę nad Chelsea i City, że bazę kibiców miał ogromną i przed zastrzykiem gotówki, dlatego, gdy przyjdą chude lata, to na stadionie Liverpoolu nadal będą zdzierane gardła śpiewające YNWA, a na Stamford Bridge może zabraknąć rąk do wymachiwania dwudziestofuntowymi banknotami.



Autor: Czarnyolek
Data publikacji: 02.09.2011 (zmod. 02.07.2020)