LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1242

5 powodów dla których Henderson na prawej pomocy to dobry pomysł

Artykuł z cyklu Głos LFC.pl


Coraz popularniejsze jest ostatnimi czasy zarzucanie Kenny'emu Dalglishowi, że jego pomysł na wystawianie Jordana Hendersona na prawej stronie pomocy jest kompletnie bez sensu. Ogranicza to bowiem kreatywność drużyny, zawęża ilość opcji z uwagi na obecność nominalnego środkowego pomocnika na skrzydle, a także szkodzi samemu piłkarzowi, który źle się czuje w tym miejscu boiska. Pora na przedstawienie dla równowagi pozytywnych stron takiego rozwiązania.

Po pierwsze: Piłkarz w tym wieku niczego nie potrzebuje tak bardzo jak gry, usadzenie go na ławce na dłuższy czas może zakończyć się zatrzymaniem jego rozwoju. Przykład pierwszy z brzegu: Danny Wilson. Był podporą defensywy swojego zespołu w Lidze Mistrzów, a po transferze do Liverpoolu zaprzyjaźnił się z drużyną rezerw. Kiedy tylko ma okazję wejść na boisko, widać u niego brak ogrania, a co za tym idzie – niepewność i nerwowość niemalże w każdym zagraniu. Aby analogiczna sytuacja nie spotkała Hendersona, ważne, aby grał jak najczęściej. Oczywiście – słaba forma powinna skutkować trafieniem na ławkę. Grunt, żeby Anglik nie zapuścił na niej korzeni.

Po drugie: Każda minuta spędzona na boiskach Premier League oznacza nowe doświadczenie. Dzięki temu piłkarz ogrywa się, nabiera pewności siebie, a to bezpośrednio prowadzi do podejmowania większego ryzyka, które skutkuje wyższą efektywnością zagrań. Wszystko to można osiągnąć, grając bliżej linii, by później, gdy już wróci się na swoją nominalną pozycję (a nie mam wątpliwości że w długim okresie Henderson jest przez nasz sztab traktowany jako środkowy pomocnik), wykorzystać zdobyte doświadczenie. Świetny przykład stanowi Tom Cleverley, który przez dwa lata był na wypożyczeniach rzucany na prawą flankę, okupował tę pozycję również w młodzieżowej reprezentacji. Lato 2011 minęło i obudziliśmy się w świecie, w którym jest on najlepszym środkowym pomocnikiem Manchesteru United, a trenerzy w akademii prześcigają się w nazywaniu go największym talentem od czasów Scholesa.

Po trzecie: Anglik dysponuje całkiem niezłą wrzutką. W ostatnich meczach co prawda niechętnie to potwierdza, celność jego centr pozostawia trochę do życzenia, wystarczyło jednak śledzić jego zagrania od początku sezonu, by stwierdzić, że to raczej chwilowa tendencja. Nawet w meczu ze Stoke, w którym jego dośrodkowania były chyba najgorsze w całym sezonie, posłał jedną kapitalną piłkę, która w praktyce wygrała nam mecz. Ważne jest również, że repertuar ma raczej szerszy niż węższy. Potrafi dograć ostrą piłkę, szybującą niewiele ponad ziemią, gotową na lekkie muśnięcie przez napastnika, by zatrzepotać w siatce. Umie również dośrodkować klasycznie, wyżej, z dużą rotacją. Jak pokazał mecz ze Stoke, również szybko opadające „świece” za plecy obrońców ma opanowane. Co ważne – właściwie wszystkie jego dośrodkowania są grane z odpowiednią siłą, kwestią do poprawy pozostaje tylko dokładność.

Po czwarte: Gdy Liverpool jest ustawiony 4-4-2, Henderson na skrzydle oznacza zagęszczenie środka pola w obronie. Na pierwszy rzut oka nie ma to sensu, jednak faktem jest, że gdy nasz zespół stosuje pressing, często piłkarze ustawiają się w 4-3-3. Do pierwszej linii dołączają wtedy na zmianę Downing z Adamem, Henderson z kolei schodzi bardziej do środka, utrudniając swobodną wymianę piłki przeciwnikowi, który chce zbudować atak pozycyjny.

Po piąte: Nie jest tajemnicą, że chyba największą zaletą Hendersona (przynajmniej na tę chwilę) są żelazne płuca. Pod względem wytrzymałości nie ustępuje on w żaden sposób piłkarzowi, którego na prawej stronie boiska zastępuje – Dirkowi Kuytowi. Jako że skrzydłowi są często zmuszeni do biegania od jednej linii końcowej do drugiej, Henderson spokojnie radzi sobie z tempem gry. Nie przeprowadzi on może rajdu wzdłuż linii, jednak w każdym ataku pozycyjnym może przemieszczać się i szukać sobie wolnej pozycji bez niebezpieczeństwa, że w okolicach którejś tam minuty zabraknie mu pary w płucach.



Autor: Witz
Data publikacji: 02.11.2011 (zmod. 02.07.2020)